2010.02.15 …i są tacy ludzie jak Paweł

luty 15, 2010 by
Kategoria: Wydarzenia

Paweł, który lubi pomagać

Zuzanna Suliga

Często mi mówią, że moje akcje to pic na wodę, albo że lansuję siebie. Ale ja robię swoje i łatwo się nie poddam.

Blondyn, włosy lekko falujące, z grzywką, twarz zarumieniona, wiecznie zadowolona. Zainteresowania: II wojna światowa, czytanie i gra na komputerze. Na pierwszy rzut oka zwyczajny siedemnastolatek. Paweł Bilski na większość pytań odpowiada "nie wiem". Może dlatego, że w jego głowie ciągle rodzą się nowe pomysły.
Ostatnio w swoim Liceum Artystycznym i Akademickim "ALA" zorganizował Wieczór artystyczny na rzecz Eldy i jej dwumiesięcznej córeczki, które na Haiti straciły wszystko. Był spektakl oraz koncert uczniów. Podobnych akcji, z których wszystkie pieniądze zostaną przekazane dla Eldy, do czerwca Paweł planuje więcej.

Pomagać innym zaczął jeszcze w Gimnazjum nr 18 z Oddziałami Integracyjnymi. Chodził do klasy z niepełnosprawnymi kolegami. – Z takimi osobami trudniej złapać kontakt. Nie rzucę hasła: cześć, jestem Paweł i już jest ok. Trzeba ich przyzwyczaić do siebie, pokazać że mogą na mnie polegać – tłumaczy Paweł, młodszy brat Karola z zespołem Downa.
Wraz z koleżankami z gimnazjum zorganizował spektakl "Dziadek do orzechów" i Andrzejki Integracyjne. Potem dla chorej na serce Antosi uzbierali ok.4 tys. Zaraz po tym, jak został jednym z "Ośmiu Wspaniałych", współorganizował kolejną akcje dla Antosi razem z Teatrem Mickiewicza. – Mieliśmy miesiąc na rozprowadzenie biletów na "Mayday". Spektakl był w kwietniu. Uzbieraliśmy sporą sumkę – mówi chłopak.
Potem była jeszcze Gra Miejska dla uczniów ze szkół specjalnych i z oddziałami integracyjnymi. – Gdy trafi się do klasy integracyjnej, nie zawsze jest to świadomy wybór. Wiele zdrowych osób nie może się tam odnaleźć, chce się przepisać. Chciałem pokazać, że mogą się zaprzyjaźnić, doskonale bawić – twierdzi Paweł.
Wymyślił też Teatr Integracyjny – na jednej scenie spotkaliby się uczniowie z jego szkoły i osoby niepełnosprawne. Czeka na dofinansowanie.
- Czasem martwię się o syna. Tak bardzo się angażuje w akcję, a ludzie bywają niewdzięczni. Takie dokonania wzbudzają zawiść. Jednak wspieram go w tej działalności, bo chyba ten zapał ma po mnie – mówi mama Pawła, fizjoterapeutka, która sama zasłynęła z wielu akcji charytatywnych.
O czym Paweł marzy? – Chciałbym być dobrym aktorem, stworzyć wolontariat przy teatrze, nawiązać współpracę z Anna Dymna, może zorganizować koncert na wzór jej "Zaczarowanej piosenki"…
Czy chciałby przenieść się do większego miasta? – Nie. Wyjadę tylko na studia do szkoły teatralnej. Zaraz potem wracam. Tu są moim bliscy, tu mam mnóstwo do zrobienia. To wspaniałe miejsce do różnych akcji, wolontariatu i dużo tu przyjaznych ludzi – odpowiada Paweł.

Źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa

Komentarze

Liczba komentarzy: 2 do “2010.02.15 …i są tacy ludzie jak Paweł”
  1. Basia pisze:

    Piękny umysł, wielkie, wrażliwe serce… Taki przykład może zmienić świat.

  2. jarek pisze:

    Dlatego ta historia tu jest!

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...