Bajkoterapia.

Chciałem napisać coś ciekawego o BAJKOTERAPII pod wpływem książki  Marii Molickiej na ten temat. Niestety nie umiem. Podjąłem poszukiwania i znalazłem w POLSKA THE TIMES rozmowę z Moniką Stelmach o tej książce, jak i samej metodzie.

1

Co zrobić, kiedy dziecko boi się pająków, bije młodszego brata albo nie chce iść do dentysty? Nie powtarzać:"Tak nie wolno". Lepiej przeczytać mu bajkę terapeutyczną albo samemu taką napisać – mówi Katarzyna Klimowicz, polonistka i propagatorka bajkoterapii

Monika Stelmach: Czym bajki terapeutyczne różnią się od zwykłych bajek?
Katarzyna Klimowicz: Napisano je po to, by pomóc dzieciom rozwiązać konkretne problemy, np. lęk przed pierwszym dniem w szkole, rozwodem rodziców czy potworami. Mojej kilkuletniej córce wciąż się śnił potwór czający się w korytarzu. Mówiłam jej: "Nie bój się. Potworów nie ma", ale to nic nie dawało. Wspólnie więc wymyśliłyśmy historię, jak to z potworem rozmawia i dowiaduje się, że on ukrywa się w korytarzu przed mamą, bo boi się iść do dentysty. Na irracjonalne lęki polecam bajkę Doris Brett o dziewczynce, którą co noc gonił tygrys ("Bajki, które leczą" wyd. GWP). Mama poradziła jej, żeby następnym razem zatrzymała się i zapytała, czego od niej chcą. A kiedy tak zrobiła, usłyszała: "Gonię cię, bo chce się z tobą bawić".
Jak dobrać bajkę do problemu dziecka?
Kiedy pytam rodziców, z czym borykają się ich dzieci, wymieniają agresję, nieśmiałość itp. Ale to nie są problemy, tylko ich objawy. Przyczyną agresji może być przemoc w domu, naśladowanie kolegów itp. A więc trzeba się zastanowić: "Co powoduje, że moje dziecko tak się zachowuje?". Nie rozwiążemy problemu, pisząc bajkę o tym, jak niedobrze być agresywnym. Dzięki bajce dziecko powinno zrozumieć, skąd bierze się w nim złość i jak sobie z nią ma radzić.
Rozmowa z rodzicami nie wystarczy?
Dzieci słyszą w domu: "Nie złość się, nie bój, nie wstydź się, nie ładnie zazdrościć". A to sprawia, że nie umieją radzić sobie z tym, co czują. W książkach odnajdują akceptację uczuć. Widzą, że Piotruś Pan też się boi, smuci i nie ma w tym nic złego. Mogą razem z bohaterem przeżywać emocje, ale też przyjrzeć im się z boku, nabrać dystansu. Pamiętam pewną rodzinę, do której domu było włamanie. Sprawców złapano, ale dzieci i tak się bały, że złodzieje wrócą. Zaproponowałam więc im lekturę bajki Marii Molickiej "O odważnej dziewczynce i złym czarodzieju", ("Bajki terapeutycz­ne", wyd. Media Rodzina), której bohaterka odzyskuje ukradziony przez maga głos. Złodzieje zrobili dzieciom podob­ną krzywdę, jaką zły czarodziej wyrzą­dził dziewczynce. Dlatego dzieci mogły razem z nią przeżyć trudne emocje.
A czytanie zwykłych bajek pomaga?
Oczywiście. Pewna kilkulatka przychodziła do świetlicy szkolnej i wciąż prosiła nauczycielkę, żeby jej czytała "Trzy świnki", czyli opowieść o tym, że tylko w domu murowanym, a nie ze słomy czy drewna jest się bezpiecznym. Dziewczynka chciała tej bajki słuchać, bo na czas remontu musiała wyprowadzić się do babci i straciła poczucie bezpieczeństwa. Bajka pomagała jej oswoić strach przed utratą domu. Ale nie każda bajka ma moc terapeutyczną, np. "Brzydkie kaczątko" może pomóc dzieciom odrzuconym przez grupę przeżyć trudne emocje. Ale nie pomoże zdobyć sympatii innych. Bo zakończenie baśni jest niezgodne z zasadami bajkoterapii. Z brzy­dkiego kaczątka samoistnie wyrasta łabędź, a więc dziecko dostaje przekaz: nic nie musisz robić, wszystko samo się rozwiąże. A my musimy zapracować na to, żeby z brzydkiego kaczątka stać się łabędziem.

Czy bajka zastąpi wizytę u psychologa?
To rodzic musi ocenić, co pomaga dziecku. Moja młodsza córka, w wieku 5 lat, brzydziła się pająków, a że mieszkamy w drewnianym domu, było ich tam sporo. Napisałam jej bajkę o pajączku Władziu, który widzi, jak dziewczynka krzyczy na jego widok, i nie wie, co się dzieje, zaczyna więc pochlipywać w kąciku. Dziewczynka, słysząc to, podchodzi do niego i pyta: "Co się stało?". Władzio skarży się, że nie rozumie, dlaczego wszyscy krzyczą i uciekają przed nim. Ona tłumaczy mu, że ludzie się go boją, bo wydaje się im, że jest brzydki. I wtedy zaczyna mu się przyglądać i dostrzega, że jest całkiem sympatyczny. W końcu się zaprzyjaźniają. Mojej córce ta bajka pomogła. Ale bywa, że nie załatwi całego problemu i potrzebna jest terapia.
A co jeśli dziecko źle zrozumie bajkę?
To niemożliwe. Pewna dziewczynka codziennie chciała słuchać bajki o "Czerwonym Kapturku". Za każdym razem mówiła: "Biedny ten wilk, zamknęli go w klatce". Matka nie wiedziała, jak reagować na brak współczucia dla ofiar wilka. Wcześniej wspominała, że Karolinka jest krnąbrna i musi wciąż jej powtarzać: "Tak nie wolno, nie rób tego". Dziewczynka czuła się nierozumiana, nikt nie zapytał np.: "Dlaczego uderzyłaś Asię"? Zidentyfikowała się z wilkiem na zasadzie wspólnoty przeżycia: oboje jesteśmy karani, oni nas nie rozumieją.
A jeśli dziecko płacze podczas lektury?
Należy przerwać, pozwolić dziecku się wypłakać i wrócić do tekstu za jakiś czas. Bajka ma mu pomóc zrozumieć emocje i pokazać sposób rozwiązania problemu. Czytajmy bajkę tyle razy, ile dziecko chce. Nie pytajmy go: "I co myślisz? Podobało ci się?". Trzeba poczekać, aż samo zechce rozmawiać. Być gotowym do rozmowy, bo samo przeczytanie bajki nie załatwi sprawy.
Jeżeli dziecko nie ma problemów, możemy mu czytać bajki terapeutyczne?
Tak. Moja córka kiedyś zgubiła się w sklepie. Podeszła do niej sprzedawczyni i zaproponowała, że wspólnie poszukają mamy. Kaja powiedziała, że nie ruszy się z miejsca. Zasadą bezpieczeństwa jest: jeśli dziecko się zgubi, powinno poprosić o pomoc dorosłego i zostać tam, gdzie się rozdzielili. Nie uczyłam tego córki. Ale czytałam jej bajkę o "Duchu kreciku", której bohater wie, że musi czekać na mamę w jednym miejscu, bo inaczej ona go nie znajdzie. Bajki terapeutyczne uczą dzieci określonych zachowań. Zamiast mówić: "Znowu nie posprzątałeś", bajką można pokazać, że zanim w bałaganie znajdziemy kostkę do gry, to nasz przyjaciel będzie już musiał wracać do domu. A po dniu pełnym wrażeń możemy poczytać dziecku bajkę relaksacyjną o słoneczku, które spaceruje po niebie.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...