“Czy my chcemy zmieniać nasze dzieci…po co ta dyskusja, skoro i tak je zmieniamy?”

sierpień 22, 2018 by
Kategoria: Wiedza o Zespole Downa

Najczęstszym mechanizmem wymienianym jako ten blokujący rozwój terapii dzieci z ZD, jest religia i moralność jaka wynika z niej. Amerykańscy rodzice, którzy “muszą chcieć” by otworzyć nam potencjalne możliwości, wciąż powtarzają: “nie chcę leku który zmieni osobowość mojego dziecka, a jest takie kochane…”

Moralność religijna ma zawsze dwa oblicza i nie chcę się tym zajmować. Chcę pokazać jak to wszystko jednak jest pogmatwane i egoistyczne.

NIE CHCĘ ZMIENIAĆ OSOBOWOŚCI MOJEGO DZIECKA BO JEST TAKIE KOCHANE.

Popatrzmy na taki przykład, przepraszam jeżeli on dla Was mógłby być niewłaściwy, ale dla mnie on jest dość precyzyjny. Dlaczego kochamy zwierzęta, psy, koty? Bo one są takie kochane, nie potrzebują wiele, trochę poprzytulam, dam jeść, wyjdę na spacer i pies będzie machał ogonem schowany w kojcu.

Czy dziecko z ZD jest od tego żeby być “takie kochane”? Czy osoba z zespołem Downa jest szczęśliwa tylko wtedy, gdy my jesteśmy szczęśliwi? Jeżeli tak to ma funkcjonować niczym … pies, kot, być empatyczną, kochającą i taką wrażliwą, a my będziemy dawać jeść, wychodzić na spacery…nikt się nie pyta czy w takim systemie osoba z ZD jest szczęśliwa. Reakcja rodziców amerykańskich właśnie mi przypomina tą sytuację skrajnie egoistyczną, z perspektywy rodziców. Chcą dzieci do kochania, przytulania. Nie chcą by żyły, były sobą, miały swoje cele, miały swoje życie….bo są takie kochane…tylko my rodzice umieramy szybciej niż one i nie są od tego by były przytulane i kochane, one mają żyć.

Dlaczego argument o osobowości jest tak nienaturalny? Wszystko co nas otacza, zmienia nas, zmienia naszą logikę, jej sposób funkcjonowania, a przez to sposób odczuwania. Jeżeli chcemy zachować dziecko takie jak jest to po prostu świadomie zmierzamy do sytuacji o jakiej pisałem wyżej: pies, kot w domu….to wystarczy nam, ale czy uszczęśliwi nasze dzieci?

KAŻDE LECZENIE, KAŻDA EDUKACJA ZMIENIA OSOBOWOŚĆ CZŁOWIEKA.

Jeżeli nie chcę zmieniać osobowości mojego dziecka, to po co rehabilituję, po co edukuję, po co leczę? Są to pytania bez odpowiedzi…ale lepiej chyba powiedzieć, że nie wierzę w lek, boję się tej terapii dla mojego dziecka, niż mówić tak jak większość rodziców mówi:

NIE ZGADZAM SIĘ NA LECZENIE, BO ONO ZMIENI DZIECKA OSOBOWOŚĆ, A ONO JEST TAKIE KOCHANE.

Komentarze

Liczba komentarzy: 8 do ““Czy my chcemy zmieniać nasze dzieci…po co ta dyskusja, skoro i tak je zmieniamy?””
  1. S pisze:

    Dokładnie panie Jarku ,ja też nie rozumiem ,gdyby mi ktoś dał taki lek ,który jeszcze bardziej pomoże,zmieni na lepsze moje dziecko to bym go jej podała!! Widocznie ta zmiana jest na prawdę szokująca ….Nie wiem ale ja podzielam wątpliwości pana Jarka

  2. S pisze:

    A jeśli lek i terapia byłaby tak skuteczna ,że potem dziecko miało szanse na normalne życie ,pracę,miłość ??? To dlaczego nie ?????

  3. S pisze:

    Kluczowe zdanie ,,boimy się ,,że będą gorsze skutki. Albo nie wierzymy w lek ????? To po co te badania ,szkoda na nie czasu i energii skoro nikt nie odważył się testować na dzieciach. Chyba że rodzice za 20 lat….To już mojej półrocznej córce nie pomoże…….

  4. Joanna pisze:

    Zgadzam się . Pisałam już wcześniej , ze gdybym mogła podać Kasi lek , który by miał Jej pomoc -zrobiłabym to. Denerwuje mnie stwierdzenie , ze dzieci z Z D są kochane . Ja oddałabym wszystko żeby moja corka mogła „ normalnie żyć „. Żeby mogła pracować , założyć rodzine . Oddałabym wszystko żeby była szczęśliwa .

  5. S pisze:

    Pani Joanno proszę podać adres mailowy ,odezwę się

  6. S pisze:

    Trzeba wierzyć w lek,że on będzie ,a nas tutaj

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...