“Dzięki temu jestem szczęśliwy”, czyli historia Garetta z zespołem Downa w sztukach walki

kwiecień 4, 2013 by
Kategoria: Po prostu życie

“That makes me happy” wbiło mi się w moją głowę. Są to słowa Garreta, który choć ma problemy z komunikacją jest wojownikiem sztuk walki tzw. MMA. Oglądając filmy o nim, czytając artykuły zastanawiam się nad tym samym co większość z rodziców dzieci z ZD w USA. Czy nie jest to krok za daleko?

image

 

Posłużę się cytatem opisującym jego walkę: “Moje serce mówiło że to jest niesamowita historia. Mój umysł mówił, że to to jest niezwykle kontrowersyjne, będą z tego problemy”. Opisuje on także moje uczucia. Z jednej strony widzę historię Garreta jako coś niezwykłego, niesamowitego. Z drugiej strony zastanawiam się, czy osoba taka jak Garret, ciepła, z olbrzymią dawką uczuć i emocji pozytywnych jest w stanie walczyć, wyzwalać negatywne uczucia by wygrać.

Nie oglądnąłem filmu do końca. Widziałem tą twarz, posiniaczoną i rozbitą. I ciągle te moje wątpliwości czy aby to jest właściwe…

Ja dopinguję Garretowi niech robi to co daje mu szczęście, jeżeli ono jest.

Popatrzcie na ten film sami i oceńcie.

http://www.bloodyelbow.com/2013/3/26/4149006/garrett-holeve-espn-video-feature-down-syndrome-fighter

Komentarze

1 Komentarz do ““Dzięki temu jestem szczęśliwy”, czyli historia Garetta z zespołem Downa w sztukach walki”
  1. Bork pisze:

    Ja obejrzałem do końca :) Jak dla mnie bomba! Nie rozumiem czemu krok za daleko? Chcemy dla naszych dzieci normalności, to właśnie jedna z jej odsłon. Pewnie numerem 1 w MMA nie zostanie, ale po kilku kolejnych walkach na pewno może pokonać nie jednego zawodnika.

    Poza tym fantastycznie pcha go do przodu. Na końcu filmu widać ogromną różnicę między nim a chłopakiem z ZD, którego szkoli. A dodatkowo – większość opryszków i zaczepiaczy dostanie w kalafiora :)

    Poz.
    TB

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...