Gdybym miał nauczycielowi powiedzieć…cz.2 system motywacji

czerwiec 10, 2013 by
Kategoria: Edukacja

Będąc z Jasiem na piłce nożnej w czwartek obserwowałem jak on funkcjonuje w grupie dzieci. Porównywałem jego zachowanie do Hani, dziewczynki z ZD, która przyszła na zajęcia razem z bratem. Jaś bawił się sam, nie słuchał trenera do momentu istotnej reprymendy. Hania inaczej. Zapatrzona w trenera, walczyła by być jak najbliżej niego i posłusznie naśladowała to co on oczekiwał.

Zawsze gdy analizuję takie chwile, dochodzę do wniosku, że dla tej sytuacji, dla jej rozwiązania konieczny jest drugi trener, drugi nauczyciel. Dzieci w tym wieku muszą być właściwie motywowane, a jeden nauczyciel nie jest w stanie tego “objąć” wśród dużej grupy uczniów.

Może te stanowisko dla wielu jest zaskoczeniem, ale powtórzę: drugi nauczyciel jest dla mnie potrzebny, by móc wdrożyć odpowiedni plan motywacyjny dla każdego ucznia w klasie. NIE MA NAUKI BEZ MOTYWACJI. NIE MA NAUKI BEZ CHĘCI UCZENIA SIĘ.

Wróćmy do Jasia i Hani. Dla Jaśka tego typu zajęcia ruchowe są nową aktywnością. Wcześniejsze zajęcia karate w przedszkolu różniły się zasadniczo. Tutaj jest duża przestrzeń, drabinki, kotara no i piłka. W tej hali Jasiek nie słyszy co się do niego mówi, typowe dla dziecka z ZD.

Zaczynają się zajęcia. Trener patrząc na wszystkich (głowa w “ciągłym” ruchu po boisku) próbuje przywoływać dzieci do siebie. Jaś i Hania nie reagują. Jaś biegnie dalej, ale Hania obserwując brata, który zareagował na wołanie, podbiega do trenera. Jaś biegnie dalej z piłką szczęśliwy. Trener woła, a Jaś biegnie dalej i nawet trafia do bramki.

Trener ma dylemat: czy skupić się na dzieciach, czy biec za Jasiem. Nie ma pomocy.

Jaś jednak jakimś cudem reaguje i podbiega do dzieci. Trener stojąc w środku koła, które tworzą dzieci próbuje coś im przekazać. Jaś nie słucha, nie reaguje. Hania wyraźnie nie jest pewna tego co słyszy. Sprawdza zatem co robią inne dzieci i jej brat. Kopiuje ich zachowanie. Jest szczęśliwa, że robi to samo, ba nawet chce być pierwsza w kolejce do ćwiczenia.

Jaś z “automatu “ stanął w kolejce i “startuje” dzieci, gdy przychodzi jego kolej … robi to co uważa, że powinien robić. Wszystko inaczej. W końcu się zniechęca i ląduje na moich rękach, gdy Hania wspaniale uczestniczy w ćwiczeniach.

Wydaje mi się, że jest to niemalże “książkowy” obraz jak dziecko z ZD może nie reagować na zajęcia i polecenia, które dodatkowo nie są wzmacniane pozytywnie.

W przypadku drugiego trenera, jego rolą byłoby “pozwolenie” trenerowi na prowadzenie zajęć dla wszystkich. W przypadku takich dzieci jak Jaś, spełniałby rolę “tłumacza”, który poprzez demonstrację ćwiczenia mógłby Jasia zachęcić do jego powtarzania. W momencie, gdy Hania miała motywację do ćwiczeń dzięki obecności brata i rywalizacji z nim, Jaś nie czuł takiej potrzeby. Trener ten drugi, mógłby taką potrzebę wzbudzić poprzez motywowanie i potwierdzanie, że Jaś coś dobrego robi. Z pewnością po chwili Jan uczestniczyłby w treningu, a drugi trener mógłby wspomagać inne dzieci zachęcając je do ćwiczeń.

Jak to się robi w Ameryce? Wracam do niej przez pryzmat moich doświadczeń. I tak po pierwsze na każdych zajęciach jest tzw. manager zajęć (ta tradycja już jest stosowana aż do Uniwersytetu, a nawet w zawodowych drużynach). Jest to najczęściej osoba, która potrzebuje wsparcia by móc chcieć uczestniczyć. Wyobraźcie sobie Jasia jako takiego managera, który niesie piłki, który organizuje z trenerem bramki i słupki do ćwiczeń. Ma już motywację i to z pewnością bo trener pokazuje na niego, jako swojego zastępcę.

Drugi ważny element: dziecko, które ma problem ze zrozumieniem zawsze jest uczestnikiem pierwszego ćwiczenia, które jest formą jego prezentacji dla pozostałych. Na koniec takiej aktywności, głośne SUPER, DOBRZE ZROBIONE daje “powera” do pracy.

Zastanawiam się jak inne byłoby te czwartkowe spotkanie, gdyby było dwóch trenerów z odpowiednimi umiejętnościami.

Komentarze

1 Komentarz do “Gdybym miał nauczycielowi powiedzieć…cz.2 system motywacji”
  1. agnes pisze:

    Pokrywa się to z moimi obserwacjami. Żeby wyegzekwować posłuszeństwo u mojej córki często muszę działać w dwie osoby,ja zazwyczaj jestem tym “złym policjantem” a drugi domownik tym dobrym,zazwyczaj działa,ale bywa męczące.Bardzo dobrze działa pozytywne wzmacnianie przez pochwały.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...