Izera i Špičák.

lipiec 30, 2018 by
Kategoria: Włóczykij i Tysięczniki

Przyznam się, że dawno nie mieliśmy takiej sytuacji, aby dwa zaplanowane szczyty do zdobycia były tak ciekawe. Z drugiej strony nie mieliśmy też takiej sytuacji by być tak wykończonym po zdobyciu dwóch szczytów … a planowaliśmy 3 w tym dniu. Góry uczą pokory i nie muszą być jakoś wysokie, by zmęczyć rodziców…a dzieci zdecydowanie mniej.

Cel pierwszy to Jizera, po polsku Izera, o wysokości 1 122 m npm. Trzeci pod względem wysokości szczyt wspaniałych Gór Izerskich znajdujący się po stronie czeskiej.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Izera_(g%C3%B3ra)

https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3ry_Izerskie

https://sudeckiedrogi.wordpress.com/tag/jizera/

Zaczynaliśmy jak większość od Smedava, schroniska, strumyka, polany i parkingu o tej nazwie u podnóża góry. Uwaga, w sezonie o godzinie 9 rano może być już brak miejsca, bo Góry Izerskie to fantastyczny region na rowery i Czesi tłumnie to wykorzystują.

Chłopcy byli zwarci i gotowi i z poziomu 847 m npm poszliśmy do przodu zdobywać piękną Izerę.

IMG_4569IMG_4571

Na początku troszeczkę się zdziwiliśmy, bo nie przypominał szlaku górskiego, a potem doceniliśmy go, patrząc jak dużo rodzin z małymi dziećmi ten szlak wykorzystywało do górskiej wędrówki. Dla chłopaków było to monotonne do momentu wejścia na mostek w kierunku szczytu, żółtym szlakiem…i tam zaczęło się “szaleństwo Izery”. Kamienny szlak, z głazami, przewyższeniami, mostkami….inna dynamika Uśmiech

IMG_4577IMG_4581

IMG_4585IMG_4587

IMG_4598

Przymuszony odpoczynek, bo rodzice pragnęli wolniejszego tempa, pokazał że góra jest dominująca nad otoczeniem, czego nie odczuwało się na dole…ale Jasiek po 5 sekundach już poszedł dalej i tyle było oglądania…a na górze dostał szoku: na którą górę wejść, które skały są ciekawsze. Trzeba było mu pomóc z decyzją, bo nie wiedział co ma zrobić.

IMG_4599IMG_4600

Szybkie zdjęcie…pod przymusem, dokumentujące naszą bytność i Janek dostał “swobodę” wejścia, bo inaczej tego się nie da nazwać.

IMG_4604IMG_4605

Te filmy pokazują jak Janek to zrobił…moja mama, była zaskoczona i tylko wspomniała, że jak był mały to on w ogóle nie chodził…a tutaj. Uśmiechałem się. Popatrzcie sami.

Powrót ze skał z niechęcią, wyglądał też imponująco, bo byliśmy po prostu wysoko.

IMG_4613

IMG_4614IMG_4615

IMG_4622IMG_4626

Na szczyt wchodziliśmy 1:14 h i był to dystans 3,2 km.

IMG_4624

Chłopcy narzucili duże tempo zejścia, a potem zbieganie z góry. Byłem po raz pierwszy zadyszany w tym dniu. Nie podobało mi się to, ale cóż chyba muszę zacząć brać suple na mitochondria jak chłopcy, bo Asia jakoś dawała radę, ja już gorzej.

IMG_4628IMG_4629

IMG_4632IMG_4634

IMG_4637

Cała wycieczka to 6,3 km i 2:08 h, trochę mało jak dla nas więc z werwą rzuciliśmy się do odwiedzenia niedalekiego Špičáka (Oldřichovská vrchovina), który ma zaledwie 724 metry i miał być drugi z trzech, a wykończył nas Uśmiech…swoim urokiem, dynamicznością, niezwykłością i ścianami kamieni.

https://cs.m.wikipedia.org/wiki/%C5%A0pi%C4%8D%C3%A1k_(Old%C5%99ichovsk%C3%A1_vrchovina)

http://www.cesky-raj.info/dr-pl/15160-izerskie-buczyny.html

Mnie nauczył jeszcze raz, że nie należy lekceważyć małych gór, które mają w nazwie Szpiczak. Za każdym razem czeskie szpiczaki sprawiają nam jakąś niespodziankę i też było tak, tym razem. Chłopaki byli w formie, ja popatrzyłem, że wchodzę na szlak który ma z 20 zakazów, jak żaden inny, w tym nie ma możliwości jeżdżenia na rowerze, co było już mocno podejrzanym tematem w stolicy MTB Uśmiech. Inna istotna wskazówka: nie należy patrzeć na samą górę, bo jej profil nawet ten z bliska zbyt wiele nie mówi, a raczej skrywa….górki jak większość małych gór.

IMG_4775

IMG_4638IMG_4640

IMG_4642IMG_4643

Wystartowaliśmy zielonym szlakiem od Oldřichovskiego Sedla. Bardzo dynamicznie, bo najpierw trochę prostej do rozpędzenia i od razu schody w górę …a obok skały, duże, większe i jeszcze większe, i od razu niespodzianka.

IMG_4649

Luneta do oglądania skał? Na tym etapie nie było to ciekawe…skały, skały i jeszcze raz skały to było to…ale okazało się, że jesteśmy w rezerwacie buczyny, a nie w rezerwacie chroniącym skały.

IMG_4653IMG_4657

IMG_4661IMG_4667

Janek uciekał i sprawdzał co wszystko znaczy, jakie są niespodzianki. Powoli oswajał się z niezwykłościami trasy, jak tymi:

IMG_4668IMG_4675

..ale wciąż skały to było to, co mu się podobało najbardziej…i szedł, a ja powoli miałem dość…a tu liczydło z kamienia, maski zwierząt, budka ptaków z ptakami, ukryta mapa…ciekawe.

IMG_4680IMG_4683

IMG_4686

IMG_4689IMG_4694

..ale najciekawszy był Skalny Zamek dla Jaśka i dopiero to go zadowoliło, by móc wejść wysoko i popatrzeć z góry.

IMG_4693IMG_4697

IMG_4703

IMG_4707

Jak się okazało, przypadkowy wybór szlaku zadziałał cuda. U jednych wyzwolił energię u innych ją zużył, a trzeba było jeszcze dojść do Špičáka żółtym szlakiem, wzdłuż kamiennych słupków niewiadomego pochodzenia i przeznaczenia.

IMG_4708IMG_4711

To że doszliśmy na szczyt zobaczyliśmy w sytuacji, gdy Kamil odpoczywał, a Janek znikał w dość szybkim tempie. To były drabinki, kolejna rewelacja! Janka nie trzeba było zachęcać…na wejście na “Jakubowe schody do nieba”…a potem znów na skalna półkę!

IMG_4714IMG_4715

IMG_4716IMG_4717

IMG_4718IMG_4725

IMG_4720

IMG_4727IMG_4728

IMG_4731

Jak trudne to były schody znów widać nie jak się wchodzi, a jak się schodzi.

IMG_4732IMG_4736

IMG_4742IMG_4744

O niezwykłości tego szlaku decyduje nie to co się zobaczyło idąc na szczyt, ale to co w tym czasie się nie zobaczyło, nie umiało się tego dostrzec. Nasz powrót był tak samo intrygujący jak wejście, co nie zdarza się często. Janek nagle odkrywał dla siebie nowe rzeczy, które pomijał idąc na szczyt. Nagle okazało się, że zwierzęta mogą być maskami…

IMG_4749IMG_4752

…a ja zauważyłem, że ŚMIERĆ TO NIE KONIEC…

IMG_4757

…a Asia, że nad nami góruje smok….i śmieje się z naszej nieporadności.

IMG_4763

Ci którzy byli zmęczenie mogli usiąść na niezwykłej ławce.

IMG_4767

W ten sposób zejście było inne. Ja dawno nie byłem tak zmęczony, ale też tak zaciekawiony.

IMG_4771IMG_4773

Analizując wszystkie szlaki jakie przeszliśmy w Sudetach, ten dla mnie będzie numerem 1 dla tych, którzy rozpoczynają swoje górskie wędrówki obok żółtego szlaku na Pradziada. Jest niepowtarzalny i wyjątkowy, warto go odwiedzić i poznać nawet w ciągu całego dnia. Ja polecam…choć przyznam się, że dwa dni wspominałem ten dzień w nogach.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...