Łysocina.

czerwiec 10, 2019 by
Kategoria: Nasze Góry

Wybieraliśmy się na Łysocinę, a doszliśmy na Przełęcz Okraj. Miało być jak zwykle około 15 km a wyszło 20,7 km. W tym roku dłużej nie wędrowaliśmy.

https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ysocina

Łysocina ma 1 188 m npm. Zdobywaliśmy ją w zimie, w lecie i to na samym początku naszego chodzenia. Raz od Niedamirowa, a raz od Rozdroża pod Sulicą.

http://www.zespoldowna.info/niedamirow-az-pod-piekny-widok-sniezki.html

20160710_112328

http://www.zespoldowna.info/lysocina.html

IMG_9349

…ale nigdy nie “centralnie” od Jarkowic.

Zatem zaplanowane zostało zdobycie Łysociny od Jarkowic. Zaparkowaliśmy i …zaczęliśmy od zdobywania “asfaltu”. Pierwszy problem jaki się objawił, to naszych mapach w telefonie nie było naszych szlaków…a na papierowej mapie, nie wszystkie kolory się zgadzały. Zatem pierwszy cel to Schronisko Srebrny Potok. Powoli do góry szliśmy tym asfaltem i żałowaliśmy, że nie podjechaliśmy do jego końca.

IMG_6330

IMG_6331

W końcu doszliśmy i od razu atrakcja. Stary wapiennik przypominający basztę, czyli “zamek” od razu ożywił Janka.

IMG_6332IMG_6333

IMG_6334IMG_6335

Wybraliśmy drugi cel, czyli skałki na Bielcu. Nigdy tam nie byliśmy a po ubiegłotygodniowych Rudawach, Janek tylko o tym mówił.

http://www.zespoldowna.info/wolek.html

Jednak to była zmyłka. Skręciliśmy w żółty szlak i od razu były skałki…Janek poszedł dalej.

IMG_6339

Powiem więcej nawet się zapędził i trzeba było go ściągać z powrotem…ale nie zrobiło to na nim wrażenia.

IMG_6340IMG_6341

IMG_6342IMG_6343

IMG_6345IMG_6347

Zazwyczaj to Kamil goni do przodu, ale chyba wciąż odczuwa braki kondycyjne po wirusach. Janek to go wyprzedzał to zatrzymywał, a szlak pozwalał na takie harce. Prowadził wciąż do góry przez las aż pod Bielca.

IMG_6348

IMG_6349

Szukaliśmy tych skałek…i dobrze że chłopcy byli zajęci sobą, bo ich po prostu nie znaleźliśmy. Kolejny celem była Borowa Góra 1 056 m npm.

IMG_6351IMG_6358

IMG_6353

IMG_6359

Zaczęły się pojawiać widoki na Łysocinę, która jest długim grzbietem i u podstaw którego jest dolina. Z drugiej strony Rudawy były jak na dłoni.

IMG_6360

IMG_6361

IMG_6362

IMG_6363

Podejście pod Borową Górę nagle przypomniało, że jesteśmy w górach. Do tej pory nie czuło się tego, że idziemy w górę. Było to bardzo przyjemne, w szczególności przy tej pogodzie. Kto śmigał pierwszy? Janek oczywiście. Trzeba przyznać, że jest inny, silniejszy, sprawniejszy i ma kondycję!

IMG_6364IMG_6366

No to wchodziliśmy i nie czuło się, jak wysoko jesteśmy. Janek pytał gdzie szczyt, a tutaj tylko choinki i choinki. Dopiero jak na przesiece zobaczyliśmy, gdzie jesteśmy było wow.

IMG_6370

IMG_6371

Borowa nas zaskoczyła jednym. “Tato owady nas atakują”. Po pierwsze owady, po drugie rzeczywiście owady i na koniec te wszystkie muszki rzeczywiście “polubiły” Jaśka. Teraz wiadomo było, czego Janek uczy się w szkole: O OWADACH!

IMG_6373

IMG_6374

IMG_6376

IMG_6378

Tuż pod szczytem, przy młodniku była świetna panorama na Dvorský les, który już też kiedyś padł naszym łupem.

http://www.zespoldowna.info/cern-hora-i-dvorsk-les.html

Jak tylko z niego zeszliśmy, to zostaliśmy zaskoczeni tym, że Łysocina i owszem jest grzbietem ciągnącym się kilka kilometrów i spadającym w kierunku Przełęczy Okraj, ale także tym, że tuż pod nią ciągnie się całkiem fajna długa dolina kolejna już.

IMG_6381

I tak nas wtedy wzięło. “Może by tak pójść czerwonym szlakiem i patrzeć w dół…aż po Okraj? W końcu stąd nigdy nie doszliśmy na Okraj!” To był plan, mieliśmy formę, było rewelacyjnie ciepło ze świetnym chłodzącym wiaterkiem i szliśmy.

IMG_6385

IMG_6388IMG_6390

Dochodzimy do rozdroża pod Łysociną i tu zong!

IMG_6389

Tytułem ochrony cietrzewi szlak czerwony zamknięty!

https://pl.wikipedia.org/wiki/Cietrzew_zwyczajny

Nic tam, poszliśmy żółtym od razu na Łysocinę i stamtąd chcieliśmy pójść zielonym po pieczątki do Schroniska na Przełęczy Okraj.

IMG_6391IMG_6393

Janek z Kamilem ostro wystartowali, trochę pastwiąc się przy tym nad nami.

IMG_6395IMG_6398

IMG_6400IMG_6401

Raz jeden, raz drugi gonili do przodu, a my powoli po kamieniach i wodzie na słuch i czasami na widok za nimi.

IMG_6402IMG_6404

IMG_6405

…no i było wow! Jak weszliśmy na górę. Ta droga na dole to nasz początek, a nie wyglądało to na jakieś wysokie i trudne.

IMG_6406IMG_6407

Chłopacy zdobyli górę i dzięki temu, że był obiecany postój doszliśmy do nich…ale “Owady atakują” i poszliśmy dalej.

IMG_6409

IMG_6410IMG_6411

Na samej górze najwspanialszy spacer wśród krzewinek jagodowych i borowinowych, z tym że my spacerek a oni swoim tempem do przodu.

IMG_6413IMG_6415

Janek idąc krzyknął “Śnieżnik”…choć zobaczył Śnieżkę i szedł dalej.

IMG_6416

IMG_6418

W końcu zatrzymali się na picie i wybrali rewelacyjne, jedyne takie miejsce. Trochę skałek i przepiękny widok na Śnieżkę.

IMG_6419

IMG_6423

IMG_6428

Oczywiście odpoczynek nie mógł trwać długo, bo trzeba zrobić pieczątki do książeczki GOT na Okraju.

IMG_6430

Janek wykolegował Kamila z prowadzenia i pociągnął do przodu. Jak dzień długi dopiero tutaj spotkaliśmy turystów i Janek świetnym czeskim przywitał się AHOJ i było nieźle.

IMG_6429IMG_6431

IMG_6432IMG_6436

Na przełęcz wtargnął pierwszy i sposobem Kamila czekał na słupku, a stamtąd już tylko rzut beretem było do schroniska…na pieczątkę i herbatę.

IMG_6437IMG_6440

IMG_6438IMG_6439

http://schroniskookraj.pl/

Długo tej herbaty nie piliśmy. Nie wiem czy turyści lubią się zmawiać na określoną porę, ale jak tylko usiedliśmy, to samochód za samochodem jechał na Okraj z Polski. Zatem my z powrotem

IMG_6441IMG_6444

Powrót miał być już prosty. Zielonym przez Łysocinę, żółtym na rozdroże i niebieskim do Srebrnego Potoku…bo już 11 km w nogach!!!

IMG_6447IMG_6448

Na chłopców oczywiście można było liczyć i trzeba było ich gonić…choć Śnieżka obok nas.

IMG_6453

Gdy wołałem, że widać z góry nas samochód…też ich to nie ruszało.

IMG_6454

IMG_6455

Janek kontrolował tempo i Kamila. Gdy ten oddalał się za daleko od niego, ten go łap za rękę i łaskotał.

IMG_6457

Łysocinę znów w biegu uchwyciłem …

IMG_6459

… choć tym razem zobaczyliśmy jakie połacie są wycięte i wyczyszczone na górze.

IMG_6460

Zejście było przyjemnością…a owady atakowały.

IMG_6463IMG_6466

IMG_6468

Zejście żółtym szlakiem trwało chwilkę i wszystko się zepsuło, bo musieliśmy wybierać niebieski szlak,którego chłopcy nie znali.

IMG_6474

Po pierwsze ślady po przecince i dużo błota.

IMG_6476IMG_6477

Po drugie niby się schodzi, a jednak się spada i to ostro w dół.

IMG_6480

Po trzecie to istny tor przeszkód przez połamane drzewa. I gdy w końcu nastała przerwa od zadań specjalnych, to znów trzeba było schodzić ostro w dół…i dobrze że nie wchodziliśmy tędy.

IMG_6485

IMG_6486

IMG_6493

IMG_6495

Janek tak szybko schodził, że znów pominął skałki, jakie były przy szlaku. Nagle się zatrzymał i krzyczy…OWADY TATO!

IMG_6496

IMG_6498IMG_6497

No to były owady i ich oglądanie…a potem dalej spadanie, aż do doliny Srebrnego Potoku.

IMG_6499

IMG_6500IMG_6502

W doskonałych humorach, szybko i sprawnie chłopcy szli bez marudzenia…

IMG_6503

IMG_6507

…aż doszliśmy do asfaltu przy schronisku i zaczęło się…stopy bolą, nie mogę iść.

IMG_6508IMG_6509

Jak się okazało mogą boleć bo zrobiliśmy zacne 20,7 km…i to w górach co widać na profilu. Jestem pod wrażeniem, jak to się udało, ale szlak nam sprzyjał, pogoda też i było po prostu fajnie! Ja polecam.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...