Nie tylko Jasiek z Wrocławia, ale też Jasiek z Poznania.

maj 30, 2017 by
Kategoria: Jak może być fajnie

Jestem pełen podziwu dla umiejętności Jaśka Miłki z Poznania. Jak zobaczyłem te zdjęcia,zrobiło to na mnie duże wrażenie.

Jasiek opanowuje tabliczkę mnożenia. Jak Miłka opowiada, wymaga to dużej dawki wysiłku ale po prostu się daje to efekty.

image1image2

Komentarze

1 Komentarz do “Nie tylko Jasiek z Wrocławia, ale też Jasiek z Poznania.”
  1. Milka Zowczak-Drabarczyk pisze:

    Witajcie,
    nadal podtrzymuję, że Jaś nie jest wyjątkowy a jedynie udało się nam “wydusić” z niego tę tabliczkę mnożenia. Zresztą raz ją pamięta a raz nie….
    Myślę, że z innych dzieci z zD można wydusić tę lub inną umiejętność lub rozumienie tej albo innej rzeczy. Jak Jarek po wielokroć pisał, nasze dzieci różnią się pod wieloma względami, tak jak różnią się ludzie bez dodatkowego chromosomu.
    Celem, dla którego posłałam Jarkowi zdjęcie Jasia kartkówki z tabliczki mnożenia było jedynie to, żeby pokazać, że warto sprawdzać, co jeszcze da się z naszych dzieci wycisnąć, bez względu na wiek. Do głowy mi nie przyszło, by kogokolwiek pogrążać przez porównanie….., itd
    Z pewnością, inne dzieci w tym samym wieku posiadają umiejętności, czy wiedzę, których nie posiadł mój Jaś albo to samo osiągnęły wcześniej…. Podobnie, starszy syn!
    Myślę, że jesteśmy sfrustrowani, czujemy się pogrążeni, gdy mamy bardzo konkretne oczekiwania, które nie chcą się dokładnie spełnić. Jeśli założymy, że nasze tzw zdrowe dzieci będą profesorami albo wszystkie będą mówiły czterema językami, to może się okazać, że nasze marzenia mogą się nie ziścić……Podobnie jest z naszymi zD!
    Nasz Jaś bardzo nas uczy, żeby zamiast skupiać się na naszych oczekiwaniach, jedynie dążyć do jego rozwoju, pokazywać, pobudzać kreatywność i ciekawość świata, wspierać, pracować i próbować różnych metod pracy (również niestandardowych) wrzucać go w zdrowe środowiska, by uczył się prawidłowych zachowań przez obserwację i radził sobie w różnorodnym otoczeniu. Prawdę mówiąc, tego samego uczy nas starszy zdrowy syn!!
    Czyli, nasza miłość i akceptacja zD wyraża się u sprawdzaniu ile Jaś z zD da radę i w jakim tempie. Podobnie, nasza miłość i akceptacja do starszego syna!
    Stawiamy Jasiowi wyzwania, przypominamy o odpowiedzialności adekwatnej do możliwości. Na przykład przy nauce tabliczki mnożenia Jasiek zawieszał się, wyłączał. W końcu, zdesperowana uświadomiłam mu, że “jest z niego duży chłopak, że uczy się dla siebie a nie dla nas, że jest mu to potrzebne i, że będzie dumny i bardziej samodzielny, gdy się nauczy” i….podziałało! Podobnie, u starszego syna!
    Posłaliśmy Jasia do klasy integracyjnej w naszej rejonowej szkole, by miał WYZWANIA, by miał szansę się rozwinąć i uczyć właściwych zachowań. Podobnie postępujemy ze starszym, adekwatnie do możliwości w danym zakresie!
    Do szkoły specjalnej z Jasiem zdążymy, gdy przyjdzie taki czas.
    Gdy Jaś był malutki, korespondowałam z mamą Celi. W którymś z maili przeczytałam, że Cela w wieku 16 lat w końcu nauczyła się ścielić łóżko i odczytywać godzinę z zegarka. Było i jest to dla mnie jednym z moich “motorków”, bo wniosek był prosty: WARTO PRÓBOWAĆ ale efekt przyjdzie w swoim czasie. Trzeba też założyć, że może się nie udać to ale uda się co innego…. Bądźmy bardziej elastyczni i mniej sfrustrowani.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...