Rysy.

wrzesień 11, 2018 by
Kategoria: Korona i Diadem

Wiedziałem, że to nam się uda, ja w to wierzyłem. Patrzyłem jak moja żona przekonywała mnie, że to już ten moment, trochę z dystansem. Przecież Janek ma tylko 11 lat i 9 miesięcy…ten zespół…a Kamil, autysta który nie rozumie jak wygląda świat, czym są uczucia, jest tylko “zaprogramowany” by iść z nami. Od maja kilka prób nam się nie udało, pogoda mieszała jak zwykle. Gdy wróciliśmy ze Słowenii ze zdobytymi kilkoma 2 tysięcznikami, czekałem na ten moment, że pogoda nam na to pozwoli. W głowie wciąż miałem to jedno: on nie chodził jak miał 26 miesięcy, a autyści tak trudni jak Kamil…cóż ich miejsce na pewno nie jest w górach.

6 lat się przygotowywaliśmy na ten dzień. W sobotę w chmurach mieliśmy rozgrzewkę na Lubań, który zdobyliśmy w biegu, jak dla mnie. W niedzielę po polskiej stronie miało być nieprzyjemnie, bo wciąż miały być chmury, ale od słowackiej miało być słonecznie. Asia nie pozwoliła mi oponować, chciała być na Rysach, a chłopcy też domagali się gór.

http://www.zespoldowna.info/luban.html

Godzina 4:00 pobudka, Jasiek dostał letrox, thybon. 4:30 pobudka dla wszystkich, szybkie śniadanie, suplementy dla każdego i o 7:45 byliśmy po słowackiej stronie na parkingu przy kolejce i jej przystanku Popradzkie pleso. Nasz cel: Rysy. Ten słowacki będzie pierwszy o wysokości 2 503 m npm, a potem ten polski o wysokości 2 499 m npm.

image

Zaplanowana trasa jest z pewnością najtrudniejszą z tych co do tej pory udało nam się zrobić, jako suma przejścia, pokonanej wysokości i czasu jaki mamy spędzić podczas naszej wędrówki. Rysy to dla nas też cel do Korony, jak i Diademu Gór Polskich i nie jest istotne to, że Janek dzięki temu mógł stać się pierwszą osobą z zespołem Downa, jak i Kamil z takim autyzmem, na tej górze. Dla nas, chodź to cel realny, Rysy na zawsze pozostaną symbolem walki o lepsze jutro, o to by mieć siłę by żyć, by nasze dzieci mogły mieć swoje życie, choć są wciąż wykluczane i nie daje im się szansy na nic, bo są niepełnosprawne…a może są bardziej sprawne od wielu z nas…

Przygotowani przez wspaniały zespół ludzi z SALOMONA WE WROCŁAWIU, w buty, skarpetki, spodnie, bluzy, windstopery, czapki byliśmy pewni, że tutaj ze strony pogody nam nic nie grozi, ruszyliśmy. Ja przerażony…bo i tak nam nie uwierzą, a Jasiek już z przodu, Kamil gadający jak najęty, tylko żona spokojna i pewna, że będzie dobrze, bo robimy to dla SIEBIE.

IMG_7193IMG_7194

IMG_7202

IMG_7205

Na początku asfalt, ale i piękne, odległe widoki naszych gór. Jak tutaj przekonać chłopaków do tego byśmy szli razem…po sobotnim Lubaniu, martwiłem się tym, bo jak wtedy się nie udało, to jak mamy to kontrolować teraz?

IMG_7207

IMG_7210

…i choć tego na zdjęciach powyżej nie widać, to towarzyszyły nam tłumy ludzi (widać poniżej), wycieczki, które w różnym tempie szły w tym samym kierunku co my. Janek miał frajdę bo AHOJ zadziałało nawet na Polaków stanowiących zdecydowaną większość wśród turystów.

IMG_7212IMG_7215

Jak w 1986 roku szedłem tą drogą po raz pierwszy to przez cały dzień nie spotkałem ani jednego człowieka, tym razem przyznam się, myślałem jak my w tej “kolejce” na Rysy mamy wejść…ale delektowałem się tymczasem górami, sprawnością mojej rodziny i nawet w tym momencie nie przeszkadzało mi to.

IMG_7218

IMG_7224

Po 1:33 h szybkiego marszu i pokonaniu 5,5 km dotarliśmy do końca szlaku niebieskiego, dochodząc do krzyżówki szlaków nad Żabim potokiem. Skończyła się męczarnia asfaltowa i krótkie przejście od niego.

IMG_7226IMG_7228

Tempo Jaśka widać na filmie poniżej…no właśnie, nie wierząc, że ktoś nam uwierzy, tym razem postanowiłem zrobić więcej filmów, by pokazać go w akcji, bo trudno zaakceptować to, że Jasiek ma kondycję i sprawność do chodzenia po takich górach, jak się nie widzi go w akcji…ja to rozumiem Uśmiech

IMG_7232IMG_7237

Powoli wychodziliśmy z lasu, z kosówek. Pojawiały się pierwsze przeszkody, a Jasiek jakby na to czekał…i nie był to problem, o ile nie doganialiśmy grupy turystów przed nami, albo nas nie doganiano.

IMG_7242IMG_7244

IMG_7239IMG_7240

Teraz o temperaturze. Zaczynaliśmy przy temperaturze 9C. Po wysiłku i wyjściu z osłony drzew, na słońce nagle wszystkim stało się ciepło…i przyspieszyliśmy i tak szybkie tempo, ale tym razem było już tylko do góry, bo tak jest, że pierwsze 60% trasy to łagodne podejście, by potem zmagać się już tylko z wysokością, ale nie dystansem. Świetnie to obrazują poniższe dane i warto to wziąć pod uwagę. Ta druga część to taka nasza przetrenowana Słowenia, o czym jeszcze napiszę, na którą akurat my byliśmy przygotowani.

IMG_7525IMG_7528 (2)

IMG_7248IMG_7252

IMG_7260

IMG_7263

Z góry już było widać jaką drogę pokonaliśmy, ale patrząc do góry jeszcze nie mogliśmy niczego dostrzec. Ja tylko co kilka kroków krzyczałem Jasiek stój, bo on prowadził i nie chciał by ktokolwiek był przed nim, z wyjątkiem jego Dobryj den, ahoj, dzień dobry.

IMG_7264IMG_7266

IMG_7276

IMG_7278IMG_7285

IMG_7284

IMG_7288

Na szlaku pojawiły się typowe dla Karkonoszy pod Łabskim, kamole. Jeżeli ktoś myśli, że był to problem, to mieliśmy to już przetrenowane, więc popatrzcie jak Janek pokonywał te trudne dla niego partie.

Jak się okazało podejście trudne, wymagające dużego wysiłku, Janek pokonał szybko i wysokość nam urosła Uśmiech

IMG_7290IMG_7293

IMG_7297

Pierwszym celem na tym podejściu były Żabie plesa, czyli jeziorka tak jak Morskie Oko po polskiej stronie. To była motywacja dla Jaśka. Drugim celem miało być schronisko Chata Pod Rysami…gdzie czekają pieczątki. Janek według tych ustaleń kierował się do realizacji celów.

IMG_7299

IMG_7300

To tam po raz pierwszy poznaliśmy Pana Stasia i Panią Asię. Dzień dobry i uśmiech z drugiej strony spowodował, że jakoś było lepiej w tym tłumie mijanych ludzi. Janek ma jeszcze jedną bardzo specyficzną zdolność, którą chętnie wśród ludzi wykorzystywał. Idąc w górach ludzie nie odróżniają niepełnosprawności od sprawności, gdy ktoś idzie się po prostu razem z nimi w określonym tempie. W ten sposób, Janek z dwoma wycieczkami znów podkręcił tempo przejścia i trzeba było interweniować!!!

IMG_7305IMG_7318

IMG_7319

No i doszliśmy w ten sposób do dziwnego miejsca, charakterystycznego bo z daleka było widać kolejkę ludzi pod górką. Jak podeszliśmy bliżej to okazała się to być ścianka przygotowana przez Słowaków tak, że Jasiek musiał ja przejść po drabinach i linach … i dał rady!!! Jak się okazało był to najtrudniejszy odcinek drogi już niedaleko schroniska…a potem tylko kamolowa autostrada.

IMG_7324IMG_7326

IMG_7329IMG_7333

IMG_7338IMG_7339

IMG_7341IMG_7348

Myślałem, że zatrzymamy się tutaj bo to już było 2 250 m, ale byłem naiwny. Chęć wejścia na górę, była silniejsza od moich słabości…poszliśmy a chmury z polskiej strony zaczynały tańczyć nad sedlo Vaha, oddzielającą Rysy od Tazky stit.

IMG_7359

Gdy minęliśmy przełęcz, chmury z nad Polski skryły Rysy. Janek zazwyczaj się bał tego typu niespodzianek, ale tutaj było znów inaczej. Szedł odważnie za ludźmi, mijając dorosłych, zasapanych, czerwonych z wysiłku, będąc przykładem wykorzystywanym dla dopingu dla nich typu: “Patrz Młody może a TY?”

IMG_7374IMG_7376

I wyszliśmy z chmury, a raczej ujrzeliśmy tłumy głośnych ludzi oblegających Rysy, bawiących się niczym na dobrej imprezie, przekrzykujących się na wzajem…nie jak w górach. Pierwsza wątpliwość jaka w tym momencie się pojawiła to: gdzie są Rysy, bo ludzi jest tyle, że nie można mieć pewności!

Druga wątpliwość: czy w czasach RODO można zrobić zdjęcie szczytu z ludźmi?

IMG_7377IMG_7378

W końcu decyzja: robimy zdjęcie na siodle między słowackimi, a polskimi Rysami, gdzie przez sekundy akurat nie było nikogo!

IMG_7380

IMG_7403

I to są nasze Rysy!!!…ja sobie tego tak nie wyobrażałem: piękny szczyt w dyskotece i hałasie polskiej rzeczywistości.

Długo nie byliśmy. W momencie, gdy dwie wycieczki po 10 osób zmierzały w nasza stronę, szybko weszliśmy na nasze szczyty, przeciskając się jak na dworcu, by GPS wykazał ten fakt i ucieczka w dół do schroniska po pieczątkę.

Całość podejścia 9,5 km zajęło nam 4:47h, co wydaje się być lepsze niż te planowane Uśmiech dzięki Jaśkowi.

IMG_7405

IMG_7515

IMG_7406IMG_7408

 

IMG_7410

IMG_7417

IMG_7411

Wtedy znów spotkaliśmy Pana Stasia z Nowego Targu, który w pierwszych słowach powiedział, że podziwia “tego starszego” za precyzyjność doboru kroków i równowagi, tutaj nie ma pomyłki!” My skupiając się na Janku nie zauważyliśmy w istocie Kamila, który sam bez ograniczeń szedł i nie był zmęczony, ale gadatliwy tak, że jego hałas był trudny do wytrzymania…ale Pan Stasiu popatrzył na jego silne strony. Gdy do tego dołączyła się Pani Asia i zaczęła nas przepytywać ze szczytów, to nie mogła uwierzyć, że mamy Koronę zrobioną, bo nawet Lackowa nam była doskonale znana! Ludzie z szacunkiem w głosie, a ja żalem myślałem, dlaczego tak nie jest w Polsce!

Asia z Kamilem szybko zeszli do schroniska a my człapaliśmy w dół i miałem nadzieję, że w końcu się zatrzymamy!

IMG_7418IMG_7419

I udało się. Regeneracja, herbata i oczywiście pieczątka pozwoliły mi na odpoczynek…po chłopakach nie widać było zmęczenia co skrzętnie zauważyła Asia. “Te suple działają!” to było jej podsumowanie mówiące o jej kondycji i chłopaków.

IMG_7426IMG_7428

IMG_7427

I w tym miejscu konieczna jest uwaga: nie sztuką jest wejść na górę, sztuką jest z niej zejść. I tutaj jeszcze raz kłaniam się przed osiągnięciami moich chłopaków: ONI ZESZLI BEZ MARUDZENIA, BEZ NARZEKANIA, TAK SAMO ZMĘCZENI JAK MY ICH RODZICE!

IMG_7429

IMG_7433

IMG_7462

Zejście ma też inną zaletę. Dopiero wtedy widzisz jak wiele pięknych miejsc mijasz, bo patrzysz w dół. Ja szczerze mówiąc wciąż jednak bałem się tego odcinka łańcuchowego, który przy podejściu, choć nie był trudny to sprawił nam problemy. Zejście zazwyczaj jest trudniejsze.

IMG_7438IMG_7446

IMG_7447IMG_7451

IMG_7452IMG_7456

IMG_7457IMG_7466

Jak widać, Janek sam pokonał ten odcinek, Kamil też. Znów szok!..ale Janek nie pozwolił nam się upajać ich sukcesem, bo “przypiął się” do słowackiej wycieczki i znów na nic nie reagował.

IMG_7470IMG_7475

IMG_7478

IMG_7481

IMG_7484

IMG_7487

IMG_7493

IMG_7496

Oglądając tą relację może zwróciliście uwagę na jedno: Janek był zawsze prawie pierwszy tam i z powrotem. Jego chęć bycia liderem, jest mechanizmem motywującym do “przenoszenia gór”. W naszym przypadku liczyliśmy się z tym, że to może być za trudne i zbyt ciężkie. 6 letnie przygotowania spowodowały, że dziś możemy powiedzieć tak: nasi chłopcy są lepsi od nas, po prostu.

IMG_7504 (2)IMG_7506 (2)

Janek prowadził nas aż do asfaltu przy Popradzkim pleso. Tam dał szanse Kamilowi, a już pod sam koniec nie chciał iść po asfalcie i narzekał, że go bolą nogi…ale nas też bolały!

IMG_7508IMG_7509

Przejście 19,2 km w 9:02 h przy takim przewyższeniu ponad 1 450 metrów, u każdego powoduje ból, z tym że jednym się będzie wierzyć, że to przez “Rysy”, a inni pomimo niebywałego wysiłku wciąż będą musieli udowadniać, że to jest możliwe, że są niezwykli.

IMG_7522 (3)

Ciekaw jestem czy ktoś z Was wierzył w nas, że nam się uda. Wiem, że wiele osób patrzyło i czytało nasze wpisy jako coś przynajmniej zwariowanego.

Cóż, kiedyś ktoś “otworzył książkę” i powiedział że Pana syn będzie niepełnosprawny, nie będzie chodził i należy to zaakceptować. Potem ta “książka” była wielokrotnie otwierana, by przypomnieć mi, Asi że mój syn czegoś nie będzie robił, że nie mogę liczyć na to, że będzie częścią społeczeństwa. Rysy nie zamkną tej książki nietolerancji i stygmatyzacji, choć wielu z tych co wątpiło, nie jest w stanie osiągnąć tego, co osiągnęli moi synowie.

Dla nas Rysy to przystanek, do którego dotarliśmy dzięki Teresie, Corze i wielu rehabilitantom, nauczycielom. Chcemy iść dalej, by móc korzystać z naszej pasji, dzięki wielu nieznajomym, którzy w górach uważają Jaśka, Kamila za ludzi…i żałuję, że nie zdarzyło mi się to w Polsce. Nie jest ważne dla nas jak wysoko idziemy, ważne jest to, że osiągamy to wspólnie.

Dziękuję WSZYSTKIM tym którzy nam kibicowali i po chichu czekali na te Rysy. Dziękuję WSZYSTKIM tym, którzy nie będą zrażali się tym, że byliśmy gdzieś pierwsi i pójdą za nami, bo warto chodzić po górach, warto szukać swojej pasji i warto zarażać tolerancją i normalnością. WARTO BYĆ PRZYKŁADEM TEGO, ŻE MOŻNA WIELE OSIĄGNĄĆ DZIĘKI CIĘŻKIEJ PRACY.

Dziękuję za to z góry.

http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,23904927,tatry-zapierajace-dech-w-piersiach-zdjecia-z-akcji-ratunkowej.html#Z_Czolka3Img

Komentarze

Liczba komentarzy: 11 do “Rysy.”
  1. Bogna pisze:

    Brawo Wy….Jesteście wszyscy wspaniali. Brak mi słów…Jestem pod ogromnym wrażeniem….Ukłony dla Was rodzice, ze tak wspaniale potrafiliście przygotować swoich chłopaków do takich wyczynów….Brawo Jasiek, brawo Kamil jesteście najlepsi……Tylko brać z Was wszystkich przykład….Pozdrawiam …Bogna- mama Moniki

  2. Endorfinki pisze:

    Brawo! Jesteście wielcy i wspaniali! Przepiękna wyprawa! Gratuluję sukcesu i spełnionego marzenia i życzę wielu takich pięknych zdobytych szczytów w Waszym życiu!

  3. Mama Łukasza pisze:

    Gratuluję i podziwiam! Dla nas wejście w tym roku z dziećmi nad Morskie Oko było wyczynem.

  4. gosia pisze:

    Od początku wierzyłam, że Wam się uda, odkąd zacząłeś pisać o KGP. Człowiek o takiej determinacji jak Ty nie odpuści, a Twoje chłopaki najwyraźniej mają to po Tobie. Gratuluje z całego serca, całej Waszej RODZINIE!!!

  5. Ewa pisze:

    I jak tu mówić, że ktoś nie może dać rady!!! Podziwiam Państwa za determinację w takim wychowaniu swoich dzieci. Serdecznie Wam gratuluję i podziwiam. Super chłopaki. Cieszę się, że Wam się udało . Wasza praca z chłopcami może być dowodem dla Pani Minister, że bardzo się myli uniemożliwiając edukację wszystkich dzieci w pełnym środowisku.

  6. Mama Patryka pisze:

    Coś niesamowitego! Ograniczenia istnieją najwyraźniej tylko w ludzkich głowach! Serdecznie gratulujemy i dziękujemy za taką dawkę motywacji!

  7. Paulina pisze:

    Gratuluję i podziwiam. :)
    Stawianie celów i dążenie do ich osiagania- jesteście wzorem. :)

  8. wbe pisze:

    Gratulacje dla całej rodziny, przede wszystkim za wytrwałość i chęci. Teraz innym będzie łatwiej.

  9. Hoffmann pisze:

    Jak nie wam się uda to komu? Gratuluję z serca!

  10. Mat pisze:

    Super wyczyn, ale to nie pierwszy autysta na szczycie. Znam jednego osobiście, młodszego, który był tam przed Wami.

  11. Can pisze:

    Dzięki…dla nas nie jest to ważne, którzy byliśmy. Ważne jest to, że mogliśmy tam wejść i pokazać, że ograniczenie jest w nas samych, rodzicach. Mat to był 11.09.2018 od tamtej pory wiele się zmieniło…choć wciąż szukamy spokoju, radości dnia codziennego w górach, naszych górach…i oby było takich ludzi jak Kamil i Janek jak najwięcej!

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...