Śląskie Kamienie i Czeskie Kamienie…po polsku.

maj 27, 2019 by
Kategoria: Nasze Góry

Są takie szlaki, że nie wszyscy je mogą lubić. W naszym przypadku jest to w miarę łatwy układ. Są męskie i te, które kobiety nie muszą lubić. Z Jaśkiem wybraliśmy się na męską wyprawę, szlakami, którymi razem jeszcze nie chodziliśmy w Karkonoszach.

http://www.zespoldowna.info/kamienie-czeskie-i-slaskie.html

IMG_5843

Nasz cel był nam znany z naszej “czeskiej” wyprawy, ale z oddali był widoczny w chmurkach. Kamienie “śląskie” i “czeskie” zdobyliśmy już 2 lata temu, ale nie od strony polskiej, jak i nie szlakiem przy Czarnym Kotle. 8:30 wystartowaliśmy z Jagniątkowa niebieskim-koralowym szlakiem by wejść na nie “po polsku”.

IMG_5846

Janek wystartował, ale od razu przeczytał, pierwszą tablicę o lesie.

IMG_5848IMG_5849

Uwaga: pisałem o tym wielokrotnie i sam wpadłem w potrzask, pomimo pełnej wiedzy w tym temacie. Janek nie mając w dniu dzisiejszym konkurencji ze strony Kamila…poszedł szybciej niż z Kamilem, bo był pierwszy. Jak tylko weszliśmy na szlak, nasze przejście wyglądało tak: doganiałem syna na 2-3 metry, ten się odwracał, odstawiał mnie na 10 metrów i tak ciągle. Jak ja przeklinałem te momenty, gdy nie mogłem go namówić do tego by poczekał, zatrzymał się na chwilę.

IMG_5850

Z drugiej strony początkowe podejście niebieskim szlakiem nie jest jakoś specjalnie dynamiczne i dziecko trzeba trochę zabawić. Zatem mieliśmy przepytywanki geograficzne, potem czytanie tablic przyrodniczych na szlaku i poszukiwanie chrząszczy…a tego dnia byliśmy jedyni na szlaku.

IMG_5856IMG_5858

IMG_5861IMG_5864

…i to zabawiało dziecko na chwilę a potem: “tato łap mnie.” Szlak im wyżej, tym robił się ciekawszy. Pojawiały się kamienie, przeszkody, ostre podejścia i to było to.

IMG_5868IMG_5871

Janek nauczył się już szczytów w Karkonoszach… pierwsza przecinka i już próbował zgadnąć co to za góra przed nami.

IMG_5872

Na szczęście było to łatwe i on wiedział i nawet ja, że to nasze Kamienie…a potem pojawiał się Śmielec.

IMG_5876IMG_5879

Janek na podejściu na Śmielcu robił sobie kawały i żarty. To pojawiał się to znikał, zawsze jakieś kilka metrów ponad w górze.

IMG_5883

IMG_5884IMG_5885

IMG_5886

IMG_5887

Zirytował  mnie w pewnym momencie, bo ja tutaj za parowóz robię pod górę, a on woła:”Tato goń mnie”…i niby to blisko, niby daleko. Nagle zobaczyłem głowę Jaśka nad kosodrzewiną, a potem krzyk: “Tato Kamienie”…no to wiedziałem, że jesteśmy prawie na miejscu.

IMG_5888IMG_5891

IMG_5889

IMG_5892

Gdy weszliśmy na górę do Czarnej Przełęczy mieliśmy małe deja vu. Gdy patrzyliśmy na Szyszaka pogoda była piękna. Gdy na Kamienie, to mieliśmy chwilkę by ukryć się przed jakąś nawałnicą…na szczęście było ciepło i bez deszczu.

IMG_5894IMG_5900

IMG_5896

Ciekawostka: idąc kilka godzin pod górę nie spotkaliśmy nikogo na szlaku. Na górze…nikogo. Janek wiedział, gdzie ma iść, zatem on szedł a ja zasuwałem za nim…bez odpoczynku, przerwy, bo on śniadanie na Kamieniach będzie jadł.

IMG_5903IMG_5907

IMG_5909IMG_5911

IMG_5914IMG_5917

To poszliśmy na Kamienie. Pierwsze Czeskie i tam po czesku przywitaliśmy się z pierwszymi turystami tego dnia, jakich spotkaliśmy.

IMG_5919

IMG_5921

Po co Jankowi Kamienie? By się wspinać, po prostu.

IMG_5927

IMG_5932IMG_5935

Po Jaśku nie było widać zmęczenia. O sobie nie wspomnę. Pochodziliśmy po kamieniach i zjedliśmy śniadanie.

IMG_5933IMG_5934

Zdjęcie wspólne dla tej części Rodziny, która została w domu i Janek poleciał, bo przypomniał sobie, że są jeszcze drugie!

IMG_5936IMG_5940

IMG_5941

IMG_5942

IMG_5944

Na Śląskich…byliśmy przejazdem. Janek już liczył schroniska na przełęczy Karkonoskiej i koniecznie, chciał zdobyć wszystkie 4..ale nie wiem jak to mu wychodziło.

IMG_5952

IMG_5954

IMG_5957

IMG_5958

Wydawało się, ze osiągnęliśmy już wszystkie cele. Należało wrócić i … przed nami był zielony szlak do Czarnego Kotła!

Polecam Wszystkim zielone, karkonoskie szlaki są najlepsze.

IMG_5963

IMG_5966

IMG_5964IMG_5967

Z Petrovej skręciliśmy w czarny szlak, który doprowadził nas do zielonego…i tam się zaczęło. Kamienie, woda, błoto, konary, mostki, błoto, kamienie, śnieg. Jak patrzyłem na Jaśka to nawet przez chwilę nie było widać, że jest już po 12 km…pędził.

IMG_5969IMG_5971

IMG_5972IMG_5973

IMG_5974IMG_5975

To był najszybciej pokonany odcinek szlaku przeze mnie. Za Jaśkiem nie próbowałem gonić, ale idąc szybko wciąż trzymałem się za nim i w ten sposób trasę pokonaliśmy o 15 minut szybciej.

IMG_5976IMG_5978

IMG_5981IMG_5985

IMG_5988

Im było coś trudniejszego, tym szybciej szliśmy. Dobrze, że Janek zatrzymał się w Czarnym Kotle…byliśmy tam na górze, teraz tutaj na dole Uśmiech

IMG_5992IMG_5994

IMG_5996IMG_5997

IMG_5999IMG_6008

IMG_6010

Zejście z tego miejsca ma dwa warianty…i podpowiadam lepiej wziąć czarny. Dlaczego? Bo było co czytać i na co patrzeć.

IMG_6012IMG_6016

IMG_6017IMG_6019

Był z szlak mostkami i strumieniami, a tam przecież rzuca się kamienie.

IMG_6021IMG_6020

Było mnóstwo chrząszczy i można było ojcu chodzić po “marchewkach”.

IMG_6028IMG_6033

I nagle wszystko się skończyło. Zrobiliśmy 16 km i nie czuć było ich, oraz tych przewyższeń dopóki nie wsiedliśmy do auta. Potem było stękanie i podziw dla tych pięter co zrobiliśmy i było fajnie, ciepło…kto nie wstanie w poniedziałek rano, tak mi się zaczęło myśleć.

IMG_6036IMG_6037

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...