Śnieżka 2.

luty 18, 2019 by
Kategoria: Korona i Diadem

Magiczna data 16 luty. 2 lata temu i 4 lata temu w ten dzień i w tym czasie, wchodziłem na Śnieżkę w T-shircie górskim, bo było tak gorąco, że nie dało się inaczej…a przecież to zima. Moja żona nie wierzyła, że to możliwe…cóż 16 luty i my stoimy gotowi by wejść naszym ulubionym szlakiem na Śnieżkę zimą, a żonie już że jest za gorąco. Może uda się przekonać, że zimą też jest ciepło na T-shirta Uśmiech

Kamienna Góra – 6C. Minęliśmy ją i od tej pory temperatura tylko rosła. Na Przełęczy Okraj było 4C…i potem na Śnieżce 6C, a jak wróciliśmy na dół 16C plus oczywiście!

http://www.zespoldowna.info/sniezkata-najbardziej-wybitna.html

http://www.zespoldowna.info/po-prostu-sniezka.html

…ale dopiero ruszyliśmy w górę. Karkonoskie domki, po prostu były zasypane śniegiem…z którejś strony. Wyszliśmy pierwsi, albo nam się tak wydawało.

IMG_2439IMG_2442

IMG_2443IMG_2444

IMG_2445IMG_2452

Chodząc po górach człowiek zawsze się czegoś nauczy. My w zimie poznaliśmy różne rodzaje śniegu…i tylko poganialiśmy się do przodu, bo już przy tej temperaturze czuć było, że za chwilę będzie “błotko” z mokrego śniegu, co kosztuje dwa razy więcej sił. Gdy szliśmy lasem, w cieniu, śnieg był zmrożony, nielepiący się, śliski. Gdy choć przez chwilę “był na słońcu” zmieniał się w lepką breję….nawet tak wcześnie rano.

IMG_2455IMG_2457

Kolejność przejścia była oczywista. Kamil…my tylko 10 metrów za nim…ale już wtedy zaczęliśmy się rozbierać z tego co mamy.

IMG_2461IMG_2462

IMG_2465

Patrząc do tyłu widać już było jak “nabieraliśmy” wysokości…i tak się śmieliśmy wspominając jak pierwszy raz tędy szliśmy wypluwając płuca, a tutaj dziś nie dość, że gorąco, to niemalże wbiegająco.

IMG_2470

IMG_2467IMG_2473

Doszliśmy do Jelenki mokrzy. Nie pamiętam naszej wyprawy zimowej, by Janek sam z siebie ściągnął rękawiczki, rozpiął kurtkę i krzyczał, że mu gorąco…a śniegu było wystarczająco dużo, by ławeczka z porożem była ledwo widoczna.

IMG_2478

IMG_2477

…ale to jest połowa dystansu i początek podejścia, tego najgorszego na Svorovą horę. Tutaj minęliśmy niczym “odrzutowce” kilku turystów…ale pamiętam jak kiedyś, sami tutaj zginaliśmy się w pół z wysiłku i nie byliśmy wstanie podejść pod górę. Przewyższenie ponad 150 metrów na bardzo krótkim dystansie. W lecie zazwyczaj wchodzi się tutaj po “schodach”-katorga. W zimie ciężko, ale przyjemnie patrzeć jak ma się tak wiele nad głową Uśmiech

IMG_2482IMG_2483

IMG_2485IMG_2487

Nagroda za wejście jest niezła…najlepsze widoki w Karkonoszach, tak bym to powiedział…aż po Śnieżnik, Ślężę…

IMG_2488

IMG_2491

IMG_2492

IMG_2496

IMG_2501

Wrócę do śniegu. Już w tym momencie wiedzieliśmy, że mieliśmy szczęście. Śnieg cały czas był “lodowy”, ale dzięki temu szło się komfortowo. Wiedzieliśmy, że za chwilę na tym poziomie, będzie to bez raków nie do wejścia, a zejście może być zjazdem na tyłku po prostu…bezpieczniej. Pojawiła się Śnieżka, jak biały duch…i Jasiek uciekł.

IMG_2504

IMG_2505

Zasuwał, że aż miło…tylko kto miał go złapać?

IMG_2507

Śnieżka była bliżej i bliżej…niby nic strasznego, ale te podejście, po tej grani… Kamil doszedł do Jaśka, poczekaliśmy na Asię i Jasiek znów uciekł do przodu.

IMG_2519

IMG_2521

Udało się ich zatrzymać pokazując jak lód i śnieg przyozdobił drzewa…na chwilę.

IMG_2523

IMG_2524

Jak wchodziliśmy pod Jelenkę….chyba było to za nudne dla Janka bo marudził, Kamil by za silny dla nas….a tutaj zatrzymać go graniczyło z cudem, ba jak to zrobić?!

IMG_2526

IMG_2528

IMG_2529

IMG_2534

I znów w pewnym momencie było tak: Janek z 50 metrów przed nami. Kamil między mną a Jankiem z 20 metrów…a Asia z tyłu ogląda coś unikatowego, Svorovą horę po prostu Uśmiech .Kogo gonić, na kogo czekać?

IMG_2535

IMG_2543

IMG_2546

W końcu Jaśka zatrzymała górą i podejście. Śnieg był już kryształowy, lodowy, buty w rakach zachowywały się na tym jak rolki…więc Kamil minął go bo miał więcej sił po prostu.

IMG_2550IMG_2551

IMG_2554IMG_2556

IMG_2565

Wchodziliśmy na górę i szliśmy jak po szkle. Właśnie w taki dzień jest najwięcej wypadków w górach, gdyż….nikt nie ma raków, z tych co po prostu chcą wejść na górę.

IMG_2567

Janek nieźle dawał pod górę, ale nie jest tak, że jest to łatwe dla niego. Szedł, ale był zmęczony i widać to było. Jednak jak uświadomił sobie, że jest już na górze…siły wróciły.

IMG_2568

IMG_2569

…no i oczywiście było pytanie, gdzie Kamil. Obaj chłopcy na Śnieżce czują się jak w domu. Wiedzą gdzie co jest i po co. Janek jak wyrwał na pocztę czeską, to nawet raki go nie zablokowały przed wejściem….tylko Asia.

IMG_2576IMG_2578

Na górze po prostu było zbyt pięknie by to było prawdziwe…tak sobie pomyślałem.

IMG_2579

IMG_2581

IMG_2585IMG_2586

IMG_2587IMG_2589

Liczba osób zwiększała się błyskawicznie, gdyż z czeskiej strony funkcjonowała kolejka. Zjedliśmy, napiliśmy się…i schodziliśmy Czarnym Grzbietem. Po pierwsze śnieg, a raczej rozrzucony lodowy kryształ, był “śliskim wyzwaniem” Zejście było trudne.

IMG_2599

IMG_2603IMG_2604

IMG_2606

IMG_2611IMG_2613

IMG_2614

Janek dzielnie szedł do przodu…to miejsce jest jakoś wspierające jego wysiłek, bo wcześniej też tutaj szedł jak burza.

IMG_2617

IMG_2618

IMG_2619

…i tak było do zejścia ze Svorovej hory. W tym momencie to już nie był śnieg, a breja. Ludzie wchodzący na górę bez raków miali problem z podejściem ześlizgując się w dół.

IMG_2621IMG_2622

Nawet nie zatrzymaliśmy się by odpoczywać. Zrzuciliśmy wszystkie zbędne ciuchy do plecaków i goniliśmy w dół. Śnieg był koszmarny, lepił się już do raków, hamował nasze zejście w każdym miejscu, gdzie słońce operowało bezpośrednio na śnieg. Musieliśmy zatem korzystać z każdego cienia jaki się pojawił.

IMG_2623IMG_2625

IMG_2627IMG_2633

Janek nie czuł się stabilnie i dobrze, że Kamil był “pod ręką”. Pomógł bratu podejść pod małą górkę, co już w tym momencie było wyzwaniem.

IMG_2635

Szybko przeszliśmy po “nasłonecznionym” i to co rano było lodem, teraz już płynęło i w tej wodzie doszliśmy do auta.

IMG_2636IMG_2637

IMG_2638IMG_2639

Śnieżka zdobyta zimą po raz kolejny. Dla mnie nie po raz kolejny, dała mi ta wyprawa dużo radości. Zmęczyłem się, ale byłem dobrej myśli. Jutro mamy iść na Rudawca i oby by mróz…

…a żona w końcu uwierzyła, że jest to możliwe by wejść na Śnieżkę w T-shircie górskim i nie zmarznąć Uśmiech

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...