Edukacja dla dzieci z zespołem Downa…jest w istocie dla ich rodziców.

styczeń 23, 2020 by
Kategoria: Edukacja

Z perspektywy lat, różnych doświadczeń stwierdzam: żadna metodologia edukacji dla dzieci z zespołem Downa się nie sprawdzi, gdyż nie będzie to pasować ich rodzicom. To rodzice są problemem w kształtowaniu jej, a nie dzieci.

1.Pierwszy problem: by rodzicom chciało się chcieć.

2.Drugi problem: by rodzicom chciało się zrozumieć po co jest edukacja dla ich dzieci.

3.Kolejny problem: by rodzicom chciało się być elastycznym.

Dopiero kolejnym problemem jest jaki typ edukacji dla dzieci z ZD wybrać, by odnieść sukces.

To co widzę i analizuję, to wszystko jednak wskazuje na to, że szkoły specjalne muszą istnieć, bo rodzicom dzieci z ZD do pewnego momentu się chce…najczęściej w pierwszym etapie edukacji, a potem i tak stwierdzają, że lepiej nie będzie więc dziecko trafi do systemu, który będzie pracował za nich i za nie…czyli edukacji specjalnej. Wynika to oczywiście z jednej strony ze zmęczenia rodzica, ale z drugiej strony wychodzi brak jego akceptacji dla dziecka, takiego jakim jest.

Jest to błąd, gdyż każdy z nas uczy się stale i musi mieć pewne wzorce do odtwarzania. Widać to po Kamilu, który mając już ponad 24 lata, w tym roku znów powiększył zasób słów, komunikacji, nauczył się nowych czynności i jest to efekt Jaśka.

Z drugiej strony Jasiek to co było dla niego problemem, wciąż rozwija. Niesamowite jest to jak uczy się dat. Gdy wstaje to pierwsza rzecz jaką robi to odpala ipada i czyta datę, godzinę dzień tygodnia. Potem w trakcie dnia operuje tym i jest to niezwykły postęp.

Pamiętajcie rodzice. Jest Was mniej i mniej, co oznacza że jeżeli Wasze dzieci mają mieć dobrze, to Wy musicie być elastyczni, koncylacyjni i umieć się dostosować. W grupie będzie Wam zawsze lepiej. To oznacza, że Waszym dzieciom będzie oczywiście lepiej.

Komentarze

Liczba komentarzy: 8 do “Edukacja dla dzieci z zespołem Downa…jest w istocie dla ich rodziców.”
  1. Aga pisze:

    Zawsze zgadzam się z Tobą w edukacji. Twierdzę że każde dziecko ma prawo do edukacji masowej na każdym jej etapie. Szkoła to coś, co jest przede mną. Móc to chcieć. Tylko akceptacja rodzica nie zawsze, idzie w parze z akceptacją w szkole, pojawia osamotnienie, myślę że tu często jest większy problem niż z rodzicem. Ma na to wpływ masę czynników, od umiejętności społecznych naszych dzieci po samą szkołę. Wtedy zaczyna się walka rodzica, którą często przegrywa.

  2. Stefan pisze:

    Rozumiem i zgadzam sie. Najpierw jest nadzieja i wielkie oczekiwania, i nawet obietnice. Pozniej zderzenie ze sciana rzeczywistosci i coraz mniej sil, aż do – często- rezygnacji. I racja Jarku, ze w grupie jest siła ale jakos DZIWNIE te grupy sie nie tworza i nie scalają. W kazdym razie, nie wszedzie. Mysle ze grupy sie nie tworza, bo kazdy ma swoja wizje swojego dziecka i wlasne zdanie dot. jego rozwoju, i kazdy po swojemu próbuje silować sie z rzeczywistoscią.

  3. A ja się NIE ZGADZAM!!!!!
    Zespól Downa to nie jest rodzaj niepełnosprawności. To ZESPÓŁ różnych dysfunkcji.. Występujących w rożnych konfiguracjach u każdego dziecka indywidualnie. Jedni gorzej widzą, inni mają problemy słuchowe, jeszcze inni rożny stopień niepełnosprawności intelektualnej czy ruchowej. Nie wspominając o towarzyszących chorobach przewlekłych, które też mogą ważyć na doborze sposobu edukacji. W zależności od rodzaju i stopnia niepełnosprawności, ich kombinacji dobiera się sposób edukacji. Moja córka świetnie słyszy , zupełnie nieźle mówi a jej koleżanka nie.. I co – kształcimy je jednakowo??? BZDURA!!! Inna wcale się nie porusza.. Jeszce inna ma trudności z rozumieniem pojęć abstrakcyjnych..
    Zgadzam się,że problemem są rodzice- którym wydaje się,że jak dziecko w wieku roku czy dwóch w miarę mieści się w “normach rozwojowych”, to w wieku siedmiu lat też tak będzie. Moi Drodzy- często NIE BĘDZIE! I warto się oswajać z taką możliwością. Bo nie ma nic gorszego dla dziecka niż bark akceptacji ze strony rodzica.

    Nie ma nic złego w szkolnictwie specjalnym, integracyjnym czy edukacji włączającej- fajnie,żeby mieć wybór. I mądrze wybrać dla własnego dziecka. Bo to dziecko i jego rozwój powinny być priorytetem.. a nie zaspokajanie oczekiwań rodziców.. beż względu na zespół.
    Dodam, ze jestem pedagogiem specjalnym (25 lat pracy w zawodzie) i mamą 11 latki z zespołem Downa. Patrzę na sprawy wspierania rozwoju wielopłaszczyznowo.

    • Renata pisze:

      Mądrze powiedziane,to od konkretnego dziecka i jego mocnych i słabych stron, a także od problemów rozwojowych powinno zależeć to, w jakiej szkole będzie się uczyło. Ambicje rodziców zawsze gdzieś będą, ale priorytetem powinno być dobro dziecka, jego rozwój i szczęście, a także możliwość osiągania sukcesu w edukacji. Tak, sukcesu. Ponieważ dziecko osiągające sukces (w szkole specjalnej także) wierzy,że sobie poradzi i naukę traktuje jako przyjemność, nie smutny obowiązek.

    • Aleksandra pisze:

      W pełni się zgadzam. Mama 10 latka z ZD.

    • Kamila O. pisze:

      Brawo Dorota! Zgadzam się z
      Tobą całkowicie! A Pan panie Jarku mam nadzieje, że kiedyś zrozumie jak krzywdzące są takie opinie i jak nieprawdziwe. Czasami się zastanawiam czytający od czasu do czasu tę stronę gdzie jest akceptacja w tych radykalnych, całkowicie niezrozumiałych opiniach…

  4. Can pisze:

    Kamilo kazdy ma swoje poglądy, ja nie neguję Twoich, wyrażam swoje. Mam mozliwość porównania róznych grup rodziców i powiem to jeszcze raz odnosząc się do ogółu: tak jak pasywni i nijacy są rodzice dzieci z zespołem Downa, do rodziców chociażby dzieci autystycznych, to zaskakuje. Akceptuję innośc poglądów, bo na tym polega demokracja i nie komentuję ich, jednak podtrzymuję swoje zdanie i dzielę się nim, nawet gdy komuś się to nie podoba.
    Janek ma 13 lat, Kamil będzie miał 25 lat. Jako rodzic przez ostatnie 25 lat próbuję coś osiągnąć dla moich dzieci. Dużo łatwiej było to zrobić w autyzmie, niż w ZD. Wszystko tytułem aktywności innych rodziców. Kamilo polecam byś sama sobie odpowiedziała ile zrobiłaś dla swojego dziecka z ZD, jeżeli go masz, ile zrobiłaś dla innych dzieci z ZD jako grupy społecznej i wtedy możemy popatrzeć, kto ma jakie doświadczenie i kto ile zrobił. Może się okazać, że istnieją podstawy do tego, że Ty masz inne zdanie, a ja mam inne. Nieprawdaż?

  5. asia pisze:

    W szkolnictwie masowym największym problemem dla mnie był brak tej jednej psiapsiólki z którą można wszystko, być może chłopcy tego nie potrzebują ale moja już na etapie starszych klas przedszkolnym widziała że jest coś nie tak i koleżanki bawią się tylko z sobą i nie zapraszają na urodzinki. Dlatego poszła do szkoły specjalnej. Różowo nie jest wiele wad widzę bo może i sporo wymagam ale też widzę ograniczenia dziecka, nie wierzę ze w naszym systemie kształcenia dziecko z ZD cokolwiek zrozumie na etapie 5 klasy. Ale za to pływa w szkółce z grupie ( oczywiście tylko ona dziwy wyczynia)trener dzielnie daje rade i jest w grupie narciarskiej sama jedna z niepełnosprawnością ( nie dopytuję ale brat donosi co to młoda czasem wymyśla). Jeździ na kolonie dla dzieci niepełnosprawnych od 9 roku życia i daje radę ale za to nadal ma problemy żeby nie pomylić dodawania i mnożenia. Czy będzie kiedyś samodzielna, myślę że my jako społeczeństwo i system nie jesteśmy gotowi, ona dałaby radę z odpowiednią pomocą bo tak naprawdę bez większości z tych rzeczy których uczy szkoła da się żyć o ile społeczeństwo w którym żyjesz jest na to gotowe (a w przypadku Polaków, dla których wszystko co inne je be to ja wątpię). Przepraszam za przydługi monolog i miłego wieczoru życzę:-)

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...