Rozmowa z I, czyli lekarze i nauczyciele

listopad 16, 2012 by
Kategoria: Po prostu życie

Cieszę się bardzo, że ktoś tak jednoznacznie nazywa problemy i kształtuje swoje wizje, choć różnią się one od innych. I naciska na lekarzy, że są kluczowym elementem w naszej układance. Mam pewien swój pogląd od 15 lat już na ten temat. Oto on:

1.Lekarze są to ludzie przygotowani do leczenia “ludzi zdrowych”.

2.Być lekarzem to zawód, taki sam jak inny. W konsekwencji ma dać pieniądze.

3.Każdy lekarz ma grupę pacjentów do obsłużenia, by mógł zarobić. Ten inny, który ma intuicję i wiedzę przekraczającą normatyw ma ich więcej. Jednak są to wciąż “ludzie zdrowi”.

4.Muszą przez to być specjalistami od kataru, przeziębienia. Muszą znać odrobinę statystyki by odczytać badania i zmieścić je w odpowiedniej grupie ryzyka.

5.Nie mają czasu by opiekować się wszystkimi. Mając 1000 pacjentów, trudno zajmować się tym 1 chorym. Nie ma się wiedzy.

6.Prawdziwy lekarz dla mnie to ten, który powie: dla mnie to trudny przypadek nie mam wiedzy, ale będę ją zdobywał.

7.Lekarze są BOGAMI dla pacjentów, nie traktujemy ich jak ludzi. Oni popełniają błędy jak każdy człowiek. Powinni być zatem traktowani jak ludzie przez pacjentów.

8.Musimy wymagać od lekarzy wysiłku i zastanowienia się nad problemem. Być wymagającym to coś normalnego. Nie można odpuszczać, bo Pan doktor powiedział. Czy jesteśmy tak delikatni wobec nauczycieli, gdy popełniają błędy w szkole, ucząc nasze dzieci? Czy traktujemy ich jak BOGÓW? Coraz częściej bezwzględnie wskazujemy im ich miejsce w szeregu: “ Jak Pani nie umie sobie radzić z moim dzieckiem to po co Pani została nauczycielem?” – bezwzględne wymaganie.

KONKLUZJA

Zgadzam się z I, że konieczni są lekarze, bo nie można ciągle błądzić we mgle. Zgadzam się z I, że bez scentralizowanego ruchu i długotrwałych wysiłków nie da się tego osiągnąć.

Dzisiaj jesteśmy na etapie:

-braku szacunku wobec zespołu Downa, a wprowadzenie trisomii 21 w krótkim okresie tej sytuacji nie poprawi

-braku wizji jak to zmienić i czy należy

Czy jest wyjście z tej czarnej dziury? Dzisiaj nie ma liderów, wciąż musimy czekać.

Komentarze

Liczba komentarzy: 5 do “Rozmowa z I, czyli lekarze i nauczyciele”
  1. Ela pisze:

    Z lekarzami sprawa nie jest tak prosta. Mają obowiązek postępowania zgodnie z obowiązującymi standardami leczenia. Muszą posługiwać się schematami tak jak np. w onkologii. W ZD nie ma standardów leczenia. Od lekarza można wymagać, ale w pewnych granicach. W ZD nie ma standardów leczenia ogólnie obowiązujących. Jeśli by takie były choćby w Europie Zachodniej, wówczas możemy wymagać. I dlatego znów się powtarzam (do znudzenia), ale nie rozumiem stanowiska EDSA, które badania w ZD spycha na dalszy plan. Niezależnie od wieku osoby ZD, trzeba wypracować medyczne schematy leczenia – bez badań to się nie pojawi.

  2. ghoska pisze:

    Generalnie to lekarzom zazwyczaj nie chce się nawet zainteresować nowymi
    wynikami badań , bazują na tym co usłyszeli 10-20 lat temu . To zabrałoby im czas , w którym mogą dorabiać na któryms etacie lub udzielać się w inny sposób.

    Podam przykład neurologa dziecięcego i cerebrolizyny , opisałam mu w e-mailu efekty i “leczenie wrocławskie” , podałam linki itd.
    A podczas rozmowy on mi powiedział ,że zna cerebrolizynę , leczył nią pod koniec lat 80-tych i nie widział efektów , więc teraz nie zastosuje.

    A najczęstsza odpowiedź lekarza , “bo Ci z Downem to tak mają “…

  3. I pisze:

    Mnie nie interesuje, że lekarz leczy zdrowych i nie zna się na moim dziecku z wadą genetyczną. On ma mi dać bez mrugnięcia oka skierowanie do specjalisty. Ja pojadę sama do takiego, który dziecko z zD zna.

    Wniosek jest jeden. Lekarz ma dostać odgórnie wytyczne i do nich się zastosować.

  4. Can pisze:

    Kiedyś Ela powiedziała mi, że musimy zmienić rejestracje leków w Polsce wtedy lekarze nam przypiszą. Po rozmowie z Orionem, Lilly wiedziałem, że oni nawet chcą…ale brakuje lekarza, który by to poprowadził. Gdy zacząłem rozmawiać z takimi, którym by się chciało, usłyszałem: “Jarek, lepiej weź to na Kamila autystę, na żonę….szkoda wysiłku i tak nikt tego nie przepisze, bo nikt tej zmiany nie przeczyta.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...