Jak wygląda trening sportowca…

wrzesień 25, 2010 by
Kategoria: Sport

…czyli jeszcze o ELIOS.

image

Na portalu interia360.pl znalazłem taki artykuł o sporcie autorstwa Michała Kościecha.

 

W Warszawie odbywają się Europejskie Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych 2010 dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Zresztą nie jest wcale istotne, kto jaką posiada niepełnosprawność, liczy się idea i chęć walki. Jak wygląda trening niepełnosprawnego? Kilka przykładów.

Walczaki o wielkim sercu

Dla ponad tysiąca osób, które przyjechały do naszego kraju, najważniejsza jest rywalizacja i walka, a także możliwość udowodnienia sprawnym, że niepełnosprawni, choć w życiu mają "pod górę", to z podniesionym czołem walczą z przeciwnościami losu. Godzinami pracują, by osiągnąć sukces. Uparcie dążą do spełnienia marzeń i wierzą w to, że droga na szczyt, choć długa i męcząca, to jednak jest możliwa do przebrnięcia.

Gdy uda się  wygrać z rywalami i z własnymi słabościami, a także nierzadko z bólem, przychodzi radość i spełnienie. Nieważne, jaką masz chorobę. Nie liczy się to, czy wygrasz czy nie. Liczy się chęć i ambicja, a tej niepełnosprawnym sportowcom nie brakuje. Wygrana wzmaga chęci do cięższej pracy. Przegrana mobilizuje, by się nie poddawać.

Chory czy zdrowy? Kozak jednakowy

Litry potu i zmarnowanych nerwów przed zawodami. To normalne doświadczenie. Dla niepełnosprawnych nawet wózek inwalidzki nie jest przeszkodą. Znam osoby, które trenują, pomimo tego, że są sparaliżowane od pasa w doł. Taniec towarzyski na wózku wymaga wielkiego poświęcenia. Godziny spędzone na parkiecie i mozolnie powtarzane elementy. Do znudzenia, do perfekcji. Aż do momentu, gdy zaczną śnić się po nocach. Nie ma mowy o pomyłce. Trzeba jeszcze robić to z gracją, uśmiechem i na pełnym luzie. Musi być perfekcyjnie i zgodnie z planem.

Koszykarze na wózkach mają zróźnicowany i morderczy trening. Zaczyna się od wytrenowania sprawności i szybkości. Później są ćwiczenia taktyczne, zabawy z piłką oraz rzuty do kosza. Tak zwane mini gierki i czasówki, to ciężka i długotrwała praca. Trafić do kosza z pozycji wózka nie jest łatwo. Wózek wyczynowy jest niesamowicie zwrotny i łatwo z niego spaść lub po prostu nie wyhamować. Trenując koszykówkę można bardzo łatwo "zaliczyć glebę", lub dostać nieoczekiwanie piłką w twarz. Zaręczam, że nie jest to miłe uczucie.

Nie łatwo mają również niepełnosprawni biegacze, którzy siedzą na wózku inwalidzkim. Trzeba mieć siłę i "parę" w sobie, by kręcić kołami i być tak szybkim, aby zameldować się na pierwszej pozycji na mecie. Biegacze  spędzają mnóstwo czasu na siłowni, a nierzadko wspomagają się basenem. Przestrzeganie diety i systematyczność to klucz do sukcesu.

Łyżka dziegciu w beczce miodu

Niestety w naszym kraju nakłady państwa na sport niepełnosprawnych osób  są znikome. Dla polityków nie liczy się rozwój osób niepełnosprawnych. Zdanie smutne, ale prawdziwe. Najwyższy czas to zmienić. Skoro sport to zdrowie, to czas zadbać o poprawę stanu rzeczy i o niepełnosprawnych. Panowie politycy popatrzcie na zmagania niepełnosprawnych i działajcie. Pokażcie, że sport nie jest wam obojętny. Nie bądźcie opieszali i wykażcie się odrobiną dobrej woli. Choć wiara w  poprawę sytuacji jest u mnie niewielka. Skoro w podobny sposób traktujecie sport osób zdrowych, to czemu w uprzywilejowanej sytuacji mają być niepełnosprawni? Tylko nie dziwcie się Panowie politycy, że brak nam sukcesów na arenie międzynarodowej.

więcej tutaj: http://interia360.pl/artykul/zacisnij-piesci-quot-kozaku-quot-i-walcz,38981

Komentarze

Liczba komentarzy: 11 do “Jak wygląda trening sportowca…”
  1. trigo pisze:

    Skoro w podobny sposób traktujecie sport osób zdrowych, to czemu w uprzywilejowanej sytuacji mają być niepełnosprawni?

    Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego zdania. Zupełnie mi nie pasuje do treści reszty artykułu.
    Trudno, z wiekiem można tracić umiejętność czytania ze zrozumieniem ;-)

  2. Tata Kuby pisze:

    Sport intelektulnie niepełnosprawnych to znacznie więcej problemów, niż problem finansowania przez państwo. Nie bardzo rozumiem, w jaki sposób można porównać wydatki państwa na sport pełnosprawnych i niepełnosprawnych zawodników. Celem podstawowym uprawianie sportu przez ludzi niepełnosprawnych jest rehabilitacja i jest to to czego nie potrzebują ludzie pełnosprawni. Myślę, że jest tu podobnie jak z edukacją. Jeżeli państwo preznaczy dobre fundusze na sport niepełnosprawnych przynoszący przecież im zdrowie to oszczędzi na opiece zdrowotnej. Przeznaczenie większych pieniędzy na sport jest zatem korzystne dla niepełnosprawnych i państwa. Poza tym sport ludzi niepełnosprawnych jest w Polsce w fazie organizacji i jeżeli ktoś poważnie myśli o jego rozwoju to musi przeznaczyć na niego większe środki, aby stworzyć podobne warunki.
    Inne problemy to równe traktowanie zawodników niepełnosprawnych i pełnosprawnych:
    Który pełnosprawny zawodnik zgodziłby się, aby o jego starcie w zawodach wyższej rangi nie decydowała jego praca, lecz losowanie?
    Który pełnosprawny zawodnik zgodziłby się, aby zostać zdyskwalifikowanym za wynik życia? (W Olimpiadach wynik o 15%lepszy, niż w preliminacjach powoduje dyskwalifikację? Który pełnosprawny zawodnik zgodziłby się, aby startować raz na dwa lata, lub mieć osiem treningów w roku? Aha jeszcze coś, żeby niepełnosprawny mógł wylewać pot to musi mieć gdzie. Takich pytań i problemów jest wiele? Nie mówmy zatem, że w podobny sposób traktowani są zawodnicy pełnosprawni i iepełnosprawni.Politycy mówią na coś takiego strzał we własną stopę
    Pewnie wiele z tych problemów ma swoja przyczynę w braku funduszy, może z tego powodu chodzi się na skróty.
    Tata Kuby

  3. jarek pisze:

    A tutaj mnie zszokowałeś! Przeceiż w USA i krajach anglosaskich jest to norma, czyli wynik a nie losowanie jest istotne…i chęć konkurowania.

  4. trigo pisze:

    z tą dyskwalifikacją to prawda. Miało to zapobiec wstawianiu do konkurencji zawodników i zaniżaniu ich osiągnięć. I owszem, zdarza się i taka polityka. Tylko te łzy sportowców albo ich rozżalenie i wściekłość. Tak, tu coś jest nie do końca dopracowane.

  5. Tata Kuby pisze:

    Wróciłem przed kilkoma godzinami ze spotkania rodzin Olimpiad Specjalnych Oddziału Ślaskiego z Istebnej. Byłem kilka godzin, bo jestem przeciwnikiem organizowania takich wyjazdowych wielodniowych spotkań bez sportu i udziału dzieci, kiedy brakuje pieniędzy na zawody.
    Po tym spotkaniu pięciokrotnie podpisuję się pod pomysłem zorganizowania spotkania w centrum Polski w czasie wakacji. Zgadzam się też, że jeden człowiek nie może zbyt dużo, Może, kiedy jest sie wielka indywidualnością i dopisze splot okoliczności. Pomimo wszystko, a może tym bardziej nie składam broni. Sił i odwagi nie brakuje
    Z Kuba dalej trenujemy na podwórku-nic się nie zmieni, ale może zima późno przyjdzie

    Tato Kuby

    Tata Kuby

  6. trigo pisze:

    No, ok, spotkania w centrum czy nie-centrum Polski można zorganizować. Mam tylko pytanie o plan, przebieg takiego spotkania.
    Moja Gosia nie może trenować na podwórku, bo pływanie trudno tak trenować. Poza tym w czasie, gdy ma w planie basen, ma też logopedyczne zajęcia. Można to przesunąć, ale wtedy wypada z zespołu z psychologiem.
    I powiem szczerze, że mam takich problemów dość. To, że nas nie było we wrześniu, gdy zaklepywano plany – no to można było nie uwzględnić w planowaniu Gosi zajęć pozaszkolnych (gimnastyka sportowa czy artystyczna, jak ją tam zwać), ale basen jest w ramach tej samej szkoły! I mam teraz wybierać nad usprawnianiem logopedycznym a fizycznym? Cóż, nie stać mnie, po prostu nie stać, na systematyczne wyjazdy indywidualne, poza tym ważny jest trener!
    Dlatego jestem za podjęciem kroków w kierunku prawdziwych treningów. Czy to w ramach Olimpiad Specjalnych czy w innych ramach. Jeśli, Marku, masz pomysły, chętnie się spotkam z grupą zainteresowanych. Coś zrobić trzeba, bo takie działania na pół gwizdka to nie jest rozwiązanie.

  7. Tato Kuby pisze:

    Na spotkanie w Istebnej przygotowałem długą listę pomysłów. Niestety organizacja mojego wystapienia nie pozwoliła mi ich przedstawić. Wiele stwierdzeń zaskoczyło mnie totalnie. Na przykład, na moje pytanie jak dotrzeć z Olimpiadami do małych miejscowości, gdzie nie możliwe jest utworzenie ośmioosobowej sekcji usłyszałem, że nie da się wszystkich uszczęśliwić. Czyli rezygnacja. Ja nie żartuję. Myślę, że są to stwierdzenia jedynie indywidualne i nie przyjmuję tego. Podobno bardzo dużo ograniczeń wynika z przepisów światowych. Postanowiłem obecnie dokładnie przeczytać je i zderzyć z tym, co przygotowałem przed spotkaniem w Istebnej.
    Marek

  8. trigo pisze:

    Ok, cierpliwie czekam na wyniki. Sprawy nie można tak pozostawić.

  9. trigo pisze:

    Dawno nie byłam tak zdeterminowana. I nie tylko o sport chodzi…

  10. Tato Kuby pisze:

    Jeżeli szukasz rehabilitacji to zgłoś sie do ZOZ-u.
    O co Ci chodzi, przecież trenujesz z synem na podwórku, więc ma trenig.
    Jeżeli nauczyciel na lekcji WF pokaże mu troche jak pchać kulą, lub startować do biegu to wystarczy.
    Załóż sobie własne stowarzyszenie
    Nie mogę uwierzyć, ale jednak to wszystko słyszałem w Istebnej.
    Determinacja. Prawda o Olimpiadach? Bezsilność?
    Nie mogę tego tak zostawić.

  11. trigo pisze:

    tak, tego nie mozna tak zostawic.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...