To się nazywa po polsku: SPORT!
Play off. Emocja najwyższe! I…
Chip Mullen, chłopak z ZD biegnie po przyłożenie pokonując rekordowe 75 yardów w najpopularniejszej dyscyplinie sportu w USA. To jest NFL! I tylko w USA takie idee olimpijskie są żywe. Chip nie zapomni tego momentu do końca życia a ponad milion wejść na youtube świadczy o najlepszej z możliwych integracji poprzez sport! Tato Kuby nieprawdaż?!
Zapomniałem dodać:
W PLEBISCYCIE NA 15 NAJCIEKAWSZYCH I NAJWAŻNIEJSZYCH ZDARZEŃ W SPORCIE W AMERYCE W ROKU 2011, TO ZAJĘŁO 13!
Tak, fantastyczne rozmowy prowadzimy z uczniami szkoły sportowej, w której popołudnaimi trenuje Kuba. Mówimy o niepełnosprawności,o pracy w sporcie, opowiadamy o swoich szkołach,Korzystają na tym wszyscy. A kiedy Kuba podejmuje próbę bicia rekordu to wokół niego stoją wszyscy łącznie z trenerem i dopingują. O sukces wtedy łatwiej, kiedy wokół stoją przyjaciele. Tu jest zupełnie inaczej, niż w szkole specjalnej syna. Kuba samodzielnie biega po korytarzach, zagląda do siatkarek, bokserów, wchodzi na ring,zna zawodników i trenerów. Witaja się, rozmawiają, Kuba jest sobą.
A ja patrzę na to wszystko i nie mogę uwierzyć. Dziś wiem, że integracji nie trzeba tworzyć, trzeba tylko pomóc, aby niepełnosprawny człowiek znalazł się w odpowiedniej grupie zdrowych ludzi i rozmawiać.
Marek
Gdyby ktoś potrafił cofnąć czas i dziś stanąłbym przed wyborem szkoły dla syna nie miałbym cienia wątpliwości. Wybrałbym dla Kuby edukację włączającą, nawet jeżeli po kilku latach mielibyśmy zmieniać szkołę. Dziś mam porównanie widząc syna w szkole sportowej i szkole specjalnej. Trudno jest mi ocenić jak to wygląda wśród uczniów młodszych klas, problemy tej grupy znam tylko ze spotkań szkoleniowych Grala.
Mój 19 letni syn, który od września trenuje w grupie utalentowanych sportowo chłopaków zyskał ogromnie. Chłopcy chyba też. Jest tu po prostu dorosłym fajnym, rozumianym facetem.
Podobnie, kiedy raz w tygodniu jesteśmy w szkole integracyjnej w Krakowie.
To zupełnie inny świat, niż zamknięt6a szkoła specjalna. Na półpiętrze szkoły syna wyklejono ogromną klatkę z ptakami. Kiedy patrzę na tę klatkę żal mi ptaków. Myślę, czy zwierzęta mogą rozwijać się dobrze, jeżeli są zamknięte.
Marek
Włączanie w sporcie- to trenig niepełnosprawnego człowieka w grupie pełnosprawnych sportowców. Doskonały pomysł mający mnóstwo zalet. Ale co z zawodami?
Dzisiaj przepisy Olimpiad Specjalnych nie zezwalają na udział zawodnika trenującego w grupie zdrowych sportowców w zawodach i praktyka działa bezwzględnie.
Co będzie w przyszłości? Kiedy edukacja włączająca stanie się w Polsce jedną z podstawowych form edukacji ? Czy skostniałe w przepisach polskie stowrzyszenie zareaguje zmianą tych przepisów kończąc z rejonizacją, organizujacąc otwarte zawody, zawody powszechne i dostępne. Czy włączanie w Olimpiadach skończy się tylko na konferencji w Poznaniu? Czy będzie można zgłosić zawodnika, przyjechać i startować? Czy dalej ograniczenia, redukcje, zakazy, milczenie wobec problemów, fikcyjne uczestnictwo w sekcji, której w rzeczywistości nie ma.
Dajmy szansę działaczom Olimpiad Specjalnych, których przeciez nie brakuje.
Komisje pewnie obradują
Marek
Trenowaliśmy razem cały rok. Wszyscy jadą na zawody. Niepełnosprawny Kuba nie!
Wszyscy zawodnicy w sekcji, w której trenuje syn (włączony do grupy pełnosprawnychmłodych sportowców) szlifują formę do zawodów. Kuba również, lecz jeszcze nie wie, że nie ma dla niego zawodów. Zawody w Raciborzu odwołano. W ukochanym przez nas Krakowie Dyrektor Dariusz Frąckowiak tym razem nie chce wyrazic zgody na udział syna w zawodach lekkoatletycznych.
Sport pełnosprawnych zapewnia te zawody bez problemów. Zgłaszamy się, jedziemy, startujemy to wszystko. Są zbulwersowani, kiedy opowiadam o Olimiadach Specjalnych w Polsce. Nie chcą wierzyć, trenowali razem, trzy razy w tygodniu. Stoją obok siebie na stadionie, rzucając oszczepem, pchając kulą, czy biegając. Rozmyślają, jak pomóc niepełnosprawnemu koledze.Podziwiali Kubę za upór i ambicję. Nie odpuścił żadnemu wyzwaniu.
Przeszliśmy w życiu wiele, Kuba kilkakrotnie walczył o zycie, lecz chyba nigdy nie było mi tak żal syna.
Marek
Marku, nie mogę wprost uwierzyć w takie absurdalne przepisy. To może nie rehabilitujmy naszych dzieci, bo za chwilę nam powiedzą, że są zbyt normalne do szkół integracyjnych, specjalnych? To takie polskie, nasze… piekiełko. Nie oszczędza niczego i nikogo.
Uściski dla Was!