2010.12.07 – Rodzice dziewczynki chorej na zespół Downa chcą pomagać innym

grudzień 7, 2010 by
Kategoria: Wydarzenia

- Śmiejemy się, że co dzień mamy kalambury – opowiada Katarzyna Minczykowska-Targowska, bo jej 6-letnia córka z zespołem Downa ciągle mówi niewyraźnie. Dla miłości rodziców to nie ma znaczenia.

image

O tym, że Dorotka jest obciążona zespołem Downa jej rodzice dowiedzieli się dobę po tym, jak się urodziła. – Przeżyliśmy szok. Przez pierwsze trzy dni nie mogliśmy się z niego otrząsnąć, ale jak się okazało, że jest podejrzenie skomplikowanej wady serca, to najważniejsze było już tylko życie dziecka – wspomina pani Katarzyna.
Mama Dorotki chciałaby zaoszczędzić takich nagłych wrażeń innym mamom. Dlatego m.in. założyła fundację Dorotkowo. – Zespół Downa nadal w życiu płodowym jest kiepsko diagnozowany – mówi. – A może na niego wskazywać nawet zwykły widok profilu twarzy dziecka. Dzieci z tym zespołem mają często także inne wady, np. serca. To powinno zaniepokoić także naszego położnika, ale tak się nie stało. Sama na zdjęciu USG nie dostrzegłam kości nosowej. Zapytałam więc nawet lekarza, czy córka nie ma przypadkiem zespołu Downa. Odpowiedział: "Już dawno to wykluczyłem".
Pani Katarzyna podkreśla, jak ważne jest to, aby jeszcze przed pojawieniem się dziecka zdiagnozować chorobę.
- Dzięki temu uchronimy dziecko przed wieloma niebezpieczeństwami związanymi z porodem naturalnym, którego może nie przeżyć. Wybór odpowiedniego miejsca do porodu ułatwi też dalsze leczenie i rehabilitację malucha – wyjaśnia.
Rodzice Dorotki uważają, że sami mieli dużo szczęścia: – Rodziliśmy w szpitalu w Pucku, z którego byliśmy bardzo zadowoleni, ale jednak nie miał on dobrego wyposażenia. Pomagał nam personel. Automatycznie umówiono nas do poradni genetycznej – mówi pani Katarzyna.
Targowscy przeszli całą – długą i żmudną drogę od rehabilitacji małej do jej leczenia. Teraz Dorotka chodzi do specjalistycznego przedszkola i świetnie sobie w nim radzi. Tak, jak zdrowe dzieci bywa uparta (- Za mamą – śmieje się pani Katarzyna). I jest tak samo jak one kochana przez swoich rodziców, dziadków i młodszego o dwa lata brata Mikołaja.
Pani Katarzyna wie jednak, że nie wszyscy rodzice, którzy mają takie dzieci jak Dorotka są w tak komfortowej sytuacji. – Długo zastanawiam się jednak, czy założyć fundację, bo od 15 lat pracuję zawodowo w Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej i wiem, że od pracy społecznej nie ma urlopu – mówi.
Dorotkowo zarejestrowała rok temu. Teraz wraz z mężem Michałem – historykiem z UMK i innymi osobami – edukuje i informuje – organizuje szkolenia dla rodziców, konferencje, a także rehabilitacje dzieci oraz imprezy integracyjne. – Angażujemy do tego wszystkich chętnych, znajomych i krewnych, którzy chcą wspierać dzieci – opowiada z uśmiechem.
Podczas niedzielnego Półmaratonu Świętych Mikołajów Dorotkowo będzie promował Klub Maratoński UMK (start godz. 11, Starówka).
Odskocznią od problemów dnia codziennego dla pani Katarzyny jest praca w Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej. Zaczynała jeszcze na studiach jako sekretarz pani generał. Później przeszła wiele szczebli kariery, teraz pełni funkcję wiceprezesa. Właśnie pisze doktorat – biografię prof. Zawackiej – jedynej kobiety wśród cichociemnych.
Przyznaje: – Czasami ciężko pogodzić te wszystkie obowiązki, ale mam bardzo wyrozumiałych szefów, dla których nie liczy się praca "od – do", tylko zrealizowanie zadania. Na szczęście mi się to udaje.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...