Szybowcowa Góra, Sępia Góra i na koniec Chojnik.

kwiecień 5, 2018 by
Kategoria: Włóczykij i Tysięczniki

Nasze świąteczne wędrówki górskie były wspaniałe i nawet pogoda ich nie zepsuła. Chcę o nich opowiedzieć może nieco od “końca”, ale po tych kilku dniach i prawie 50 km tak będzie łatwiej.

Wtorek…był po poniedziałku i naszej wyprawie w Góry Krucze. Miała być piękna pogoda, mieliśmy pojechać na Stóg Izerski i miała to być mało forsowna wyprawa. Jak to w życiu bywa, wszystko było inaczej.

Jeszcze w poniedziałek wieczorem prognozy pogody były pewne: 100% słońca. O godzinie 7.30 rano jednak się wszystko zmieniło i miało padać…przynajmniej do 12. Nie zrezygnowaliśmy. Nasz pierwszy cel: Góra Szybowcowa…popatrzeć jak z góry w deszczu wygląda Jelenia Góra i cała kotlina.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Szybowcowa_G%C3%B3ra

I to było to, bo nagle się okazało patrząc z góry, ze słońce jednak gdzieś jest!

IMG_9740

Pojechaliśmy na Stóg Izerski do Świeradowa, by kolejką gondolową wjechać na górę, co miało być nagrodą dla chłopaków za bardzo dobry dzień poniedziałkowy. Tam okazało się, że kolejka nie jeździ…więc wybraliśmy się na górę po “drugiej stronie”. Sępia Góra to najdalej wysunięty na zachód, szczyt północnego, Grzbietu Kamienieckiego, Gór Izerskich. Tam nigdy nas nie było, ale na bezrybiu i rak ryba…tak myśleliśmy na dole. Słońce już świeciło ale nie było ciepło. Start…jak zwykle: ja na końcu, rodzina z przodu…ponoć wszyscy zmęczeni!

https://pl.wikipedia.org/wiki/S%C4%99pia_G%C3%B3ra_(G%C3%B3ry_Izerskie)

IMG_9744IMG_9745

…do czasu wejścia w las i kamienie. To było jak zapalenie światełka…i chłopcy poszli do przodu, wspaniałym, pełnym głazów, lodu niebieskim szlakiem do góry….i nagle Jaśka straciliśmy z pola widzenia, a był zmęczony, a Kamil niebezpiecznie także się oddalał…ok, to my byliśmy zmęczeni, a chłopcy nie.

IMG_9748IMG_9752

W lesie się nie krzyczy, ale jedynie to na Jaśka zadziałało. Łaskawie poczekał na nas. Im było wyżej, tym więcej było śniegu i lodu, stąd szlak był coraz trudniejszy…ale to zawodowcy już. Ostrożnie, świetnie poradzili sobie z tymi fragmentami skał, schodów.

IMG_9755IMG_9756

…a na górze NAGRODA. Dla mnie, gdyby każda góra miała tak “przygotowany” szczyt pod względem atrakcji, to byłoby to niezwykła przyjemność. Niezwykły Biały Kamień z emblematem Sępa już przy samym podejściu robił estetyczne, doskonałe wrażenie.

IMG_9757

Dla Jaśka numer 1 to były SKAŁY! Po prostu hop i był na końcu i czekał na zdjęcie.

IMG_9761

…i te karkołomne chodzenie po nich. Rodzice nie czuli się komfortowo patrząc na to jak skacze z nich…a potem przyszła ta refleksja, że znów robi coś co miał nigdy nie robić…i

IMG_9766IMG_9767

Po tym skakaniu nagle chłopcy się zmęczyli. Na górze jest wiata, która im wyjątkowo zapasowała, tym bardziej że słońce było coraz wyżej. Ciekawe, że nawet śniadanie nie zachęciło ich do siedzenia obok siebie, ale każdy w ten sposób miał swoje “królestwo”.

IMG_9777 (2)

Na wierzchołku było świetnie: ciepło, niczym w pełni jesieni, widoki i Jasiek gotowy do kawałów Kamilowi.

IMG_9779 (2)

Po tej krótkiej chwili był też gotowy do biegania z góry…a on miał być zmęczony! Na sekundę zatrzymał go śnieg, który leżał dużymi płatami po tej północnej stronie i ślady…może rysia…ale potem nie było hamulca.

IMG_9783 (2)IMG_9789 (2)

Kierował, dyrygował, śpiewał, biegł…robił wszystko tylko nie szedł, tak można by to streścić.

IMG_9791 (2)IMG_9793 (2)

IMG_9796

IMG_9797

Sępia Góra dla mnie godna polecenia wszystkim. Może to być też miejsce dla maluchów, gdyż nasze zejście to był bieg po drodze leśnej/dojazdowej, które można wykorzystać do wjazdu rowerem z przyczepką i na spacer. Polecam bardzo.

Po Sępiej Górze było nam mało…bo słońce świeciło i było prawie 18 stopni. Postanowiliśmy odwiedzić zamek Chojnik, zlokalizowany na górze o wysokości 627 m npm w Jeleniej Górze. Dla tych, którzy mają tam za daleko proponuję wirtualny spacer, bo jest to bardzo fajne miejsce.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_Chojnik

http://www.chojnik.pl/

image

Przypomnę znów: w poniedziałek zrobiliśmy ponad 13 km, byliśmy już po Sępiej Górze i mieliśmy po prostu się przejść ze względu na słońce. I znów okazało się, że zmęczenie ma dotyczyć tylko nas. Wyścig chłopcy wygrali, zanim my wystartowaliśmy.

Popatrzcie na zdjęcia poniżej, jak to wyglądało. Tutaj już nawet krzyki z mojej strony nie były w stanie zahamować Jaśka. Skały, góra, schody, zamek to było coś jak amok: ZDOBYWAĆ!

IMG_9798 (2) IMG_9800

IMG_9802IMG_9805

Nie było to ani łatwe, ani proste, a Jasiek po prostu szedł! I te setki schodów, to trzeba samemu wejść by uwierzyć, że można mieć dość…a on nie miał! Niestety trzeba było go zatrzymać…ale jak? “Nie będzie obiadu!” okazało się jedynym hamulcem dla Jaśka i to krótkoterminowym. Oczywiście poczekał na nas przed wejściem do zamku, a potem dziedziniec, wieża, ogród, dziedziniec i wyjście….ekspresowe tempo.

IMG_9807IMG_9808

IMG_9811IMG_9815

IMG_9821IMG_9823

IMG_9824

Kamil i my odwrotnie. Im wyżej, tym gorzej. Na samej górze Kamil miał już dość, a Jasiek zagadał z turystami niemieckimi i z powrotem na dół.

IMG_9833IMG_9842

I nagle okazało się, że jest coś co może Jaśka zatrzymać: czytanie tablic przyrodniczych. Każde pojawienie się takiej przy zejściu czarnym szlakiem, to był obowiązkowy przystanek by poczytać o ptakach, skałach, nawet gdy i dla nas nie było to zrozumiałe. CZYTAŁ! …A potem biegł po skałach dalej by czytać! Nieraz warto trafić na takie miejsce by zrozumieć, jak wspaniałe jest to, ze dziecko czyta i rozumie, że kowalik to ptak, którego widział na jednej górze, a dzięcioł czarny to ptak z innej góry. Było to fantastyczne!

IMG_9846IMG_9848

IMG_9852IMG_9853 (2)

IMG_9854 (2)

Cóż…na koniec dnia, my byliśmy wyczerpani, także Kamil. Jasiek nie. Cóż, że miał nie chodzić po górach, gdy dzisiaj 31 kg i 140 cm biega po nich z zainteresowaniem i chęcią. To był dla nas fantastyczny dzień, we wspaniałych miejscach, który po raz kolejny pokazał, że w wielu tematach to co było, jest nie zawsze prawdziwe w stosunku do tego co nas spotyka. Ja już się przyzwyczajam do tego, choć wciąż mam problem, jak uwierzyć że on może dużo więcej niż ja o tym myślę.

W dwa dni zrobiliśmy ponad 24 km, w 4 dni prawie 50 km. Gdybym tego nie doświadczył z Jaśkiem, być może wciąż bym słuchał tych, co wciąż powtarzają, że dziecko z ZD nie może….

Komentarze

1 Komentarz do “Szybowcowa Góra, Sępia Góra i na koniec Chojnik.”
  1. Bartosz pisze:

    Super! pozdrawiam

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...