Bardzo Ważna Olimpiada

styczeń 5, 2010 by
Kategoria: Zdrowie i Rehabilitacja

Dziękuję Basiu za podrzucenie tego artykułu, a Was wszystkich zapraszam do przeczytania świetnego artykułu Marcina Piątka na temat Olimpiad Specjalnych, który ukazał się w Polityce.

 

1

Bardzo ważna olimpiada

Sportowe zmagania niepełnosprawnych umysłowo są mylone z paraolimpiadami niepełnosprawnych fizycznie. Źródło jest to samo: ignorancja, która każe Polakom uznawać niepełnosprawność intelektualną za chorobę psychiczną.

Na zawodach niepełnosprawnych intelektualnie nie ma rekordów, śrubowania wyników, nagród finansowych, pucharów ani sterydów. Niektórzy uważają, że w związku z tym nie ma sportu. – Mylą się – ucina Dorota Staszewska, była mistrzyni świata w windsurfingu, obecnie odpowiedzialna za public relations w fundacji Europejskie Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych 2010, która została powołana na potrzeby przyszłorocznej imprezy (odbędzie się ona we wrześniu przyszłego roku w Warszawie).

Unoszenie głowy

Matką chrzestną zawodów niepełnosprawnych intelektualnie jest Eunice Kennedy Shriver, siostra polityków – Johna, Roberta i Edwarda. Był początek lat 60., gdy Eunice oburzona tym, jak postronni obchodzą się z jej ograniczoną umysłowo siostrą Rosemary, postanowiła zorganizować dla niej i jej podobnych zawody sportowe. Pikniki na terenie rodzinnej posiadłości szybko przestały Eunice wystarczać. Pierwsze letnie igrzyska odbyły się w 1968 r., zimowe miały premierę w 1977 r. i od tej pory imprezy organizowane są na zmianę, co dwa lata. Igrzyska europejskie są młodsze, przyszłoroczne będą dopiero piątymi.

Stany Zjednoczone w dalszym ciągu pozostają centrum sportu niepełnosprawnych intelektualnie. Tam też zapadają decyzje związane z ruchem – tłumaczy Bogusław Gałązka, dyrektor ELIOS 2010. Światowe przepisy, zatwierdzane za oceanem, regulują, jakie dyscypliny mogą być uprawiane podczas zawodów. Oprócz tych wpisanych na oficjalną listę, jak lekkoatletyka, kolarstwo, badminton i gry zespołowe, nic nie stoi na przeszkodzie, by włączyć do programu popularne lokalnie, byle tylko nie narażać zdrowia uczestników. Na liście konkurencji zabronionych są m.in. szermierka, boks i sztuki walki, z wyjątkiem judo. Dodatkowe ograniczenia obowiązują tych zawodników z zespołem Downa, którzy mają zbyt kruche kręgosłupy. Im, by skusić nieszczęście, wystarczy zwykły przewrót w przód.

W planie warszawskich igrzysk umieszczono lekkoatletykę, piłkę nożną 7-osobową kobiet, tenis ziemny, tenis stołowy, badminton, bowling, jazdę na wrotkach, trójbój siłowy oraz koszykówkę drużyn zunifikowanych, czyli z udziałem zawodników w pełni sprawnych, nazywanych partnerami – w końcu integracja też jest jednym z celów zawodów. – Bardzo zależało nam na pływaniu, ale sprawa spaliła na panewce po wizycie delegata federacji europejskiej, który powiedział, że na imprezie tej rangi potrzeba pływalni z widownią dla co najmniej 500 osób. Jak wiadomo, w stolicy takiego obiektu nie ma – ubolewa Gałązka.

Osób niepełnosprawnych intelektualnie nie dzieli się na nadające się do rywalizacji lub nie. Spróbować może każdy, nawet jeśli nieszczęście jest podwójne i ograniczeniom umysłowym towarzyszy ułomność fizyczna. Na igrzyskach dyscypliną pokazową będzie Program Treningu Aktywności Motorycznej (MATP). Rywalizację zastąpi demonstracja możliwości uczestników. Przykładowe konkurencje: unoszenie głowy, pokonanie dystansu pięciu metrów dowolnym sposobem, np. na wózku inwalidzkim, dmuchanie piłeczki pingpongowej. – Pozory mylą. Byłem kiedyś na zawodach świadkiem sytuacji, gdy znajdujący się wśród widzów chłopak na wózku i nieumiejący mówić, pokazując palcami literki na tabliczce, ułożył pytanie: Dlaczego nie mogę startować w olimpiadzie? Popłakaliśmy się – wspomina Gałązka. I dodaje, że trening rozwija. Są tacy, co zaczynali od MATP, a na kolejnych igrzyskach już rywalizowali – w pływaniu na 10 m z asystą opiekuna, skoku w dal z miejsca czy rzucie piłeczką palantową.

Czego nie wie ulica

Organizatorów igrzysk naszła smutna konstatacja, że wiedza na temat sportu niepełnosprawnych intelektualnie jest w narodzie żadna. – Igrzyska postrzegane są jako zabawa dla biednych, chorych, pokrzywdzonych przez los dzieci – twierdzi Dorota Staszewska. Ciężko znaleźć w krajowych rejestrach dane o liczbie osób z niepełnosprawnością intelektualną. Ostatnie badania specjalistyczne były przeprowadzone w latach 70. Wtedy stwierdzono ten rodzaj niepełnosprawności u ok. 3 proc. Polaków. Szacunki organizacji międzynarodowych mówią, że obecnie ludzi w różnym stopniu dotkniętych ograniczeniem umysłowym może być w Polsce nawet 1,2 mln. Tych uprawiających sport ogarnąć łatwiej, bo muszą być stowarzyszeni w sekcjach koordynowanych przez 18 ośrodków regionalnych. – W Olimpiadach Specjalnych Polska mamy zarejestrowanych ok. 17 tys. zawodników. Mogłoby być ich o wiele więcej, ale wymaga to ogromnego wysiłku organizacyjnego – podkreśla Bogusław Gałązka.

W igrzyskach, wbrew obiegowej opinii, nie można wystartować zjawiając się znikąd. Trzeba być członkiem sekcji i przejść badania, chociaż akurat z tym bywa kłopot, bo większość lekarzy medycyny sportowej traktuje zawodników niepełnosprawnych intelektualnie tą samą miarą co wyczynowych. Święte zasady igrzysk to wyrównywanie szans i danie możliwości posmakowania rywalizacji każdemu, bez względu na kondycję intelektualną i fizyczną. Przed startem uczestnicy są więc dzieleni na maksymalnie 8-osobowe grupy o możliwie wyrównanym poziomie. Różnica między najsłabszym a najmocniejszym zawodnikiem w grupie nie może przekroczyć 10 proc. Punktem wyjścia przy określaniu składu są eliminacje, wyniki przedstawione przez zawodników bądź, w przypadku gier indywidualnych i zespołowych, obserwacje sędziów. Grup może być wiele. W biegu na 100 m najlepsi zbliżą się do 11 sekund, najsłabszym dotarcie do mety zajmie więcej niż minutę. Ale i tak wyróżnienia – medale za miejsca na podium i wstążki za pozycje 4–8 – między wszystkimi grupami postawią znak równości.

Gałązka wspomina, że w przeszłości sporadycznie zdarzało się fałszowanie wyników przez trenerów chorych na sukcesy. Znaleziono na to sposób: jeśli w finale zawodnik poprawi swój najlepszy dotychczasowy wynik o 15 proc., zostaje zdyskwalifikowany. – Nie wolno zapominać, po co i dla kogo organizujemy igrzyska. Uczestnikami mają być zawodnicy z niepełnosprawnością w stopniu umiarkowanym i głębokim. Co tylko potwierdza praktykę, od wielu lat realizowaną przez kraje o ugruntowanej demokracji, które właśnie z takich sportowców budują swoje reprezentacje – wyjaśnia Gałązka. O równość szans byłoby jeszcze łatwiej, gdyby cały świat identycznie definiował niepełnosprawność intelektualną. Na Zachodzie już od dawna określa się ją badając zaradność życiową. W Polsce, jak i innych krajach byłego bloku komunistycznego, wciąż podstawą jest iloraz inteligencji.

Bogusław Gałązka na własne oczy widział wiele olimpiad specjalnych niepełnosprawnych intelektualnie i jeśli chodzi o tę, w której przypadnie mu rola gospodarza, nie przestaje marzyć. Co prawda pogodził się już z myślą, że z okazji imprezy Warszawa nie stanie się na tydzień drugim Dublinem, gdzie sześć lat temu na igrzyskach światowych uczestnicy co krok napotykali dowody życzliwości i sympatii, obiekty były pełne, słowem – święto. Wierzy jednak, że w dniu otwarcia autokary z bohaterami zawodów nie przemkną przez miasto niezauważone, a na stadionach i w halach sportowcom towarzyszyć będą nie tylko trenerzy, lekarze i wolontariusze. Dorocie Staszewskiej optymizm szefa udziela się umiarkowanie. – Latem byłam na krajowych igrzyskach w Kielcach. Podczas otwarcia udało się jeszcze ściągnąć trochę widzów, pewnie dlatego, że śpiewał Piasek. Ale na zawodach – wielka pustka. Smutno to wyglądało – kwituje.

Pół wieku do tyłu

Mylenie tych igrzysk z paraolimpiadą, na której rywalizują zawodnicy z niepełnosprawnością fizyczną, jest notoryczne; ostatnio jedna ze stacji telewizyjnych, emitując materiał o przyszłorocznej imprezie, dopełniła go obrazkiem sportowców na wózkach. – To na ogół pierwsze skojarzenie: skoro niepełnosprawność, to musi być wózek. A jak umysłowa, to zespół Downa. A zdecydowana większość naszych sportowców na pierwszy rzut oka niczym się od w pełni sprawnych ludzi nie różni – przekonuje Gałązka. Prawdziwym problemem jest jednak nastawienie ludzi. Wyniki badań opinii publicznej, zlecone przez ELIOS, dowodzą, że przeważa pogląd, iż niepełnosprawność intelektualna to choroba psychiczna, osoby nią dotknięte nie powinny mieć prawa głosowania w wyborach ani zakładania rodziny; praca, do jakiej się nadają, to co najwyżej szatniarz albo sprzątaczka. – Wygląda na to, że jesteśmy w tym miejscu, gdzie Amerykanie pół wieku temu – kwituje Staszewska.

Igrzyska nadejdą, potrwają tydzień i przejdą do historii, ale najważniejsze jest, co po nich zostanie. Ekipa ELIOS wydeptuje więc ścieżki, gdzie tylko się da – w samorządach, organizacjach pożytku publicznego, u sponsorów. Do akcji promocyjnej udało się namówić aktorów i sportowców, m.in. Joannę Brodzik, Cezarego Pazurę, Maję Włoszczowską, Kingę Baranowską, Leszka Blanika. Poza tym grupa ekspertów i zaproszonych gości (wśród nich m.in. nasza publicystka Janina Paradowska) stworzyła dekalog mówienia o niepełnosprawności intelektualnej, bo wreszcie trzeba zainicjować karczowanie stereotypów i przełamywanie barier. Ale mimo to, jak na razie, oddźwięk medialny i społeczny jest słabszy, niż należałoby sobie życzyć.

Marcin Piątek

Komentarze

Liczba komentarzy: 6 do “Bardzo Ważna Olimpiada”
  1. Albert pisze:

    Piękna sprawa. Najbardziej zaciekawił mnie fakt, że jeśli w finale zawodnik poprawi swój najlepszy dotychczasowy wynik o 15 proc., zostaje zdyskwalifikowany.

  2. Jarek pisze:

    A ja chciałbym, aby była powszechna i dostępna, z tego powodu mnie zaintrygował ten artykuł. W Anglii, Niemczech Olimpiady krajowe gromadzą tysiące ludzi, a w Polsce? Może ktoś wie?

  3. Tata Kuby pisze:

    Witam,
    Sądzę, że im więcej będzimy mówić o tym ,jak nasze społeczeństwo nie rozumie niepełnosprawności, o ile jest gorsze od społeczeństw innych krajów pod względem, wskazywać negatywne przykłady, tym dłużej będziemy oczekiwać, aby na trybynach Olimpiad zasiedli kibice.
    Może lepiej na przykład pokazać kilkakrotnie film z Olimpiady w Irlandii, na którym widać to wszystko, czym są Olimpiady. Są w nim pokazane też pełne ludzi trybuny entuzjastycznych kibiców. Jest pokazana irlandzka rodzina goszcząca polskich sportowców. Moja rodzina i znajomi ogladali ten film w milczeniu i osłupieniu wielokrotnie. Myślę, że społeczeństwo polskie nie musi być pod tym względem gorsze, niż inne. Dajmy mu szansę, tylko pokażmy prawdę o nas.
    Tata Kuby

  4. Jarek pisze:

    Marku, ja niestety tego filmu nie widziałem, a uważam że Twój pomysł jest rewelacyjny! Mógłbyś nam coś podesłać? Z góry dziękuję w imieniu nas wszystkich. Chyba mogę, nie wiem.

  5. Tata Kuby pisze:

    W tym jest cała prawda. Olimpiada powszechna i dostępna. Tak jest rzeczywiście np.w Niemczech, gdzie można przyjechać na dowolne zawody. W Polsce zapytałem, czy można jeżdzić z synem na zawody w innym regionie. Nie- obowiązuje system kwalifikacji regionalnych. Jeżeli zawodnik ma możliwość startu raz w roku to bardzo dobrze. Jest mało zawodów i treningów. Spróbujcie zostać trenerem własnego dziecka, lub asystentem trenera do czego Olimpiady Specjalne Polska zachecają na stronach internetowych. Ja spróbowałem i odbiłem sie od ściany. Są obok tego piękne i wspaniale zorganizowane zawody ogólnopolskie z udziałem rzeszy wolontariuszy, lecz całkowicie pustymi trybunami. Tak naprawdę to kto będzie wiedział o Olimpiadach jeżeli nie będzie silnych sekcji, dużej liczby zawodów, treningów, powszechnego udziału rodzin. Przecież dzisiaj w Polsce na przykład działalność istniejącej kilka lat Fundacji Anny Dymnej jest dużo bardziej znana,niż działalność ogromnego, bogatego światowego Stowarzyszenia Olimpiad Specjalnych.
    Tata Kuby

  6. Jarek pisze:

    W dziwny sposób odpowiada to całemu sytemowi EDUKACJI dla naszych dzieci. Wielki WOW i nic więcej, tak na to mówi mój syn.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...