El Cedro czyli jak Komarča w Słowenii

marzec 8, 2023 by
Kategoria: Nasze Góry

Chodzenie po górach to też czas wspomnień. Kiedyś dawno temu, postanowiliśmy wejść na ścianę, jaka była obok naszego domu w Słowenii. Było w tym dużo szaleństwa, jak się okazało. Był to szlak trudny, tak samo jak ściana, którą trawersował. Komarča została w naszych głowach mocno. Na Gomerze postanowiliśmy sobie wejść od tak na El Cedro. Nie wiedzieliśmy, że to taka Komarča…jak zwykle udało się zdobyć, choć nie było to łatwe.

https://www.zespoldowna.info/najtrudniejsze-wejscie-komarcai-nic-tam-15-km-10-godzin-w-gorach.html

IMG_6161

Nasze podejście na El Cedro zaczęło się w najfajniejszej do życia miejscowości o nazwie Hermigua. Znaleźliśmy zielony szlak i poszliśmy. Jakoś nas nie zastanawiało, że jest zielony, tylko patrzyliśmy na wspaniałe banany rosnące przy szlaku. To była duża atrakcja dla chłopaków, tak samo jak szlak…dżungla!

IMG_0594

IMG_0590IMG_0595

IMG_0597IMG_0599

Od razu Kamil nam zginął. Szedł, szedł i po prostu zniknął w tej “dżungli”. Hermigua przez kilka lat z rzędu była określana najlepszym miejscem klimatycznym do życia. Temperatura przez cały rok jest stabilna między 17-25 C. Nikt nam jednak nie powiedział, że tutaj jest dżungla i …inne atrakcje o których za chwilę. W każdym razie paniki było trochę i Kamil się znalazł. Po tym stresie, Asia prowadziła ekipę a my za nią. Po co się stresować!

IMG_0601

IMG_0604

Atrakcja była już w tym momencie duża. Stale się szło obok rur różnej wielkości, które żyły swoim życiem. Jedna tak “zaatakowała” Janka, że nie odważył się iść już sam. Pilnował się Uśmiech, by woda z nich już go nie zaskakiwała!

IMG_0605IMG_0607

IMG_0610IMG_0611

Szliśmy z Jankiem i zastanawialiśmy się co to za rośliny są obok nas. Uwierzcie ogród botaniczny, ale tak inne rośliny, że nie umieliśmy sobie z nimi poradzić. Pojawiło się też coś niepokojącego, to ta niespodzianka o której nikt nie mówił. Chmura. Janek do mnie Tata deszcz, ale jak ma być deszcz jak nie pada!?

IMG_0614

IMG_0616

IMG_0618

Szliśmy wyżej i wyżej zygzaczkami. Chmura też szła do nas trochę zygzaczkami. Niby nie padało, a kurtki ubieraliśmy. Janek znów, że pada, ale nie było kropli to jak mogło padać? Szliśmy zafascynowani tym trawersem, kanionem, Janek pytał i pytał…a na koniec było:”Pada?”

IMG_0619IMG_0620

No kurtki były mokre, ale nie padało. Nagle przy zygzakach skończyły się rury i pojawił się basen z wodą. Kamil popatrzył i stwierdził, że “kąpać nie” i poszliśmy dalej. Chłopcy rwali się do przodu, ale to że kurtki były już mokre im nie przeszkadzało. Szliśmy dalej do góry.

IMG_0621

IMG_0622

W basenie Kamil wypatrzył pływającą kaczkę i na wszelki wypadek przyspieszył. Do tej pory szło się niesamowicie świetnym trawersem przez wąwóz stale do góry, ale doszliśmy w końcu do ściany. “Tato gdzie koniec?”…nie było. Nad nami była ściana i chmury. Na szczęście nie wchodziliśmy pionowo do góry, ale wciąż trawersem i to szybkim, bo kaczka przecież była i nie szło ich przez tą kaczkę złapać.

IMG_0624

IMG_0627IMG_0628

IMG_0631

Jednak w końcu trzeba było wejść na tą ścianę. Zaskoczenie było nad głowami: przecież to wrzosy…drzewa wrzosy….las wrzosowy. Zaskoczenie i to duże. Janek kłócił się ze mną, że to nie wrzosy bo one są malutkie…tylko tutaj były duże i w dodatku całe omszałe. Odpuścił gdy okazało się, że obok dużych, są średnie i są małe…ale zaczęło “prysznicować” mgłą wilgoci i temat wrzosów u Janka zszedł z priorytetów. “Tato uważaj!” było teraz priorytetem i ciągłą lekcją. Skończyło się tym, że ojciec poślizgnął się po skałach, dzięki synowi i był “strup”.

IMG_0633IMG_0635

IMG_0636IMG_0637

Rodzina się przejęła, ale Janek ze swoim typowym podejściem, tylko rzucił: “Tato chodź, przecież pada!”. Już kropiło, ale było bardzo ciepło. Chcieliśmy być już na górze by uciec dalej w las od tej wilgoci. Nie udało się jednak.

IMG_0639IMG_0640

Kamil na swojej drodze spotkał najpierw koguta, potem kury, potem kaczki i zamurowało go. Kogut zapiał, podszedł i Kamil od razu za rękę do Asi.

IMG_0642IMG_0643

Uciekliśmy od “ptaków”. Usiedliśmy na El Cedro i już wydawało się, że chmury zostały poniżej nas. Zjedliśmy śniadanie, przygotowaliśmy się do wyjścia dalej, odtrąbiliśmy sukces w końcu El Cedro było nasze…zaczęło lać. Nikt nam nie mówił, że tutaj może lać…w szczególności prognozy pogody! Postanowiliśmy schodzić już przemoczeni na amen…chłopcy nie narzekali!

IMG_0648IMG_0650

IMG_0653

Zejście po mokrym było na tyle trudne, że Janek nie krzyczał już do mnie, bo sam się pilnował. Teraz było czuć tą ścianę, jak się patrzyło w dół.

IMG_0654

IMG_0657

I nagle chmura zniknęła, przestało padać, a my i tak byliśmy mokrzy. Kamil od razu ściągał wszystko z siebie, a Janek przezornie wciąż nie…bo pada!…chyba kapie na nos z kurtki ale nie było to argumentem.

IMG_0658

IMG_0660

W końcu ściągnął kaptur, czapkę bo byliśmy w ogrodzie z rurami.

IMG_0665

IMG_0666

IMG_0670

Jak zobaczyliśmy koniec nie mogliśmy uwierzyć, ale przestało padać i nie było mokro. Takie było nasze El Cedro…mokre do ciała.

IMG_0673

Trasa nas wykończyła. Po powrocie padliśmy. Wydawało się to być proste, łatwe. Skończyło się na tym, że przypomnieliśmy sobie Słowenię i wiedzieliśmy, że na następny dzień będziemy zwiedzać po prostu wspaniałe lasy, największe bogactwo Gomery.

https://pl.mapy.cz/turisticka?planovani-trasy&rc=tMDXKv1H2W3n0bU.585kqy&rs=coor&rs=coor&rs=coor&ri=&ri=&ri=&mrp=%7B%22c%22%3A132%7D&xc=%5B%5D&x=-17.2086353&y=28.1431766&z=14

image

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...