Najtrudniejsze, najbardziej wymagające szczyty Janka i Kamila.
wrzesień 14, 2023 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Wpis dedykuje wszystkim tym, którzy nie dawali szans Jankowi, gdy się urodził. Polecam także Wam, gdyż może się okazać, że Janek z Kamilem byli na takich szczytach, o których myślicie, ale macie wątpliwości czy…
To jest top najtrudniejszych i najbardziej wymagających kondycji szlaków, jakie udało nam się przejść. Jest oczywiście subiektywny, gdyż na różne szczyty w Tatrach można wejść w różny sposób. Uwzględnia też Janka wiek oraz nasze emocje. Przez to takie wspaniałe i oblegane Rysy nie znalazły się w naszym topie
Na pierwszym miejscu:
Smutna Przełęcz -Trzy Kopy-Hruba Kopa i z powrotem
https://pl.wikipedia.org/wiki/Trzy_Kopy
Szlak zaczyna się na parkingu pod Spaloną i trzeba jeszcze dojść z niego na przęłęcz. Nie jest to trudne. Jednak przejście tej części z Smutnej Przełęczy przez Trzy Kopy na Hrubą Kopę a potem z powrotem przez Trzy Kopy na Smutną to jest nasz top trudności. Nie szliśmy jeszcze nigdy tak trudnym terenem, pełnym technicznych problemów, które w połączeniu z wysokością robią wrażenie.
https://www.zespoldowna.info/trzy-kopy-hruba-kopa.html
Ja długo będę pamiętał ten trawers z zejściem w dół i jak świetnie Chłopcy poradzili sobie z nim. Szacun!
Numer 2…
Przełęcz Pod Chłopkiem od Morskiego Oka.
Stoisz nad Morskim Okiem, patrzysz na grań Mięguszy i trudno sobie wyobrazić, że wejdziesz w to małe obniżenie grani, po prawej stronie nad Jankiem. To nie wydaje się możliwe, gdy patrzysz z tego miejsca. Po prostu. Tym bardziej, że już przeszło się te 8 km z Palenicy do Morskiego Oka. A jednak!
https://www.zespoldowna.info/mieguszowiecka-przelecz-pod-chlopkiem.html
To co pamiętam, to te zmęczenie na Kazalnicy. Siedzieliśmy, patrzyliśmy w dół, “duży dół”, a przed nami była galeryjka i zachód na Chłopka. Asia z wrażenia, zapomniała kiedy miała się bać!
Jest to też rekordowy dla nas szlak pod względem czasu jaki potrzebowaliśmy by go przejść w całości tam i z powrotem 14:46 h
Numer 3…
Świnica
Nie mogło być inaczej. Już byliśmy doświadczeni, a jednak uginały nam się nogi stojąc w kolejce by wejść na szczyt.
https://www.zespoldowna.info/swinica.html
Był to też długi w tamtych czasach dla nas szlak. Jednak Wam najbardziej się podobało, to ujęcie z filmu o naszych górach, gdzie Janek testuje, którą drogą wejść po skałach. Zatem sentyment, trudność techniczna ale i długość prawie 10 godzin w górach!
Numer 4…
Jagnięcy Szczyt
…którego tak się przestraszyłem po trawersie z Jankiem pod Kołowym Przechodem, że obydwaj z Jankiem mieliśmy problemy by wejść na szczyt! Z mojego powodu oczywiście.
Był to wysiłek taki, że Janek był aż cały brudny…ale to było nasze pierwsze spotkanie w “błękicie nieba”. To było też nasze najszybsze zejście z jakiejkolwiek góry
https://www.zespoldowna.info/jagniecy-szczyt.html
Dzisiaj wciąż jestem przekonany, że był to dla nas “wykańczający” szczyt i ta odrobina problemów technicznych która była po drodze, urosła przez to do rozmiarów wielkiego problemu. Dzisiaj już tak by nie musiało być.
Numer 5…
Skrajny Granat żółtym od Czarnego Stawu Gąsienicowego
https://www.zespoldowna.info/granat-skrajny.html
Ten szlak był trudny technicznie ze względu na ekspozycję i listopad. Patrząc do góry widzi się ścianę. Patrząc w dół widzi się “powietrze” i tam daleko staw. Gdy stawiałeś nogę w cieniu był już lód i nawet raczki nie pomagały. Przewyższenia, trudności skalne robiły swoje. Było bajecznie, ale trudno. Tutaj po raz pierwszy stwierdziłem, że idziemy po dachu tego świata.
Numer 6…
Rohacze
Pamiętam te piękne chmury, który nam je schowały…i przestaliśmy się ich bać. Dzisiaj jak wracamy do tej wyprawy, wiemy że mieliśmy szczęście. Nie widzieliśmy tego “powietrza” wokół nas podczas przeprawy. Potem tylko podziwialiśmy, gdzie byliśmy i podziwialiśmy, i cieszyliśmy się, że to już za nami.
https://www.zespoldowna.info/rohacze.html
Numer 7…
Banikow przez Przysłop
https://www.zespoldowna.info/banowka-jalowiecki-przyslop.html
Mało znane przejście. My omijaliśmy grań Banówki, by wejść od razu na jej szczyt. Do dzisiaj grań ta jest dla nas za trudna. To był nasze pierwsze takie podejście na Przysłop Jałowiecki, zygzaczki wykańczające. Potem przejście na Banikow polska Banówka, było fajną techniczną przeprawą z pięknymi widokami. To było jak marzenie dla nas…a chłopcy nie zmęczeni, rozbawieni i jak zwykle mniej przerażeni, niż rodzice.
Numer 8
Brestowa, Salatyn, Skrzynarki, Pachoł
https://www.zespoldowna.info/brestowa-salatyn-spalona-pachola.html
Tam po raz pierwszy baliśmy się góry, gdyż po niemalże “bieszczadzkich”, długich połoninach Salatynów, przyszło przejście przez skały i wejście na potężną górę. Nie było ona na koniec tak trudna. Jednak ze Spalonej straszyła i to mocno.
Numer 9
Czerwona Ławka
https://www.zespoldowna.info/czerwona-lawka.html
To miał być najtrudniejszy szlak dla nas. Był. Jednak o jego trudności decydowało długość szlaku i końcówka, czyli wejście na “ławkę”. Dzisiaj po emocjach z tym związanych, wiemy że jest to piękny szlak, długi, wyczerpujący, ale niekoniecznie najtrudniejszy. My wybraliśmy “łagodniejszy” wariant bojąc się ferraty z drugiej strony. Może kiedyś i tam wejdziemy?
Numer 10
Sławkowski Szczyt
https://www.zespoldowna.info/slawkowski-szczyt.html
To nie był trudny szczyt. To nie był ciężki technicznie szlak. To było wykańczające, mozolne podejście po skałach na sam koniec góry, pięknej góry. Żaden szczyt nie jest tak wyniosły jak ten. Żaden nie wymaga ciągłego podchodzenia bez chwili wypłaszczenia. Jest to przy tym bardzo wysoki szczyt gdyż ma 2 453 m npm. Dlatego znajduje się na naszej liście. Mamy dużo szacunku do niego.
UWAGI:
1.Apetyty rośnie w miarę jedzenia, czyli kiedyś RYSY robiły wrażenie. Dzisiaj już nie.
2.Nie uwzględniłem tutaj pięknych szczytów, które z pozoru są trudne, ale tylko piękne jak Kościelec.
3.Nie ma tutaj naszych zimowych wejść. Byłby problem z ich zestawieniem. Te wejścia są bardzo często trudniejsze ze względu na śnieg i lód, często są dzięki temu też łatwiejsze, bo człowiek tak nie męczy się jak w lecie.
4.Zakładam, że za chwilę ta lista może ulec zmianie z jakiegoś powodu. Niby wszystko już przeszliśmy, ale wciąż dużo przed nami.
Nie ma tutaj jednej istotnej informacji. Nie udało by się wejść na te szczyty, gdyby nie ludzie, których spotykaliśmy na szlaku. Im bardziej Janek ich “zaczepiał” tym lepiej nam to wychodziło, bo oni go doceniali za to w którym miejscu się znalazł. Nie słyszałem od nikogo innego określenia na niego jak Janek, Jasiek. Świadczyło to o ich podziwie dla jego wysiłku i szacunku dla jego osiągnięcia. Z dużą pewnością był to ten element, który tak mocno wsparł go w rozwoju, jestem o tym przekonany.