Goryczkowa Czuba

grudzień 21, 2020 by
Kategoria: Nasze Góry

Goryczkowa Czuba to wysoki na 1 912 m szczyt w na końcu grani Tatr Zachodnich, jaki jeszcze nie zdobyliśmy. Cóż wydaje się być łatwy, piękny, ale te wszystkie “Czuby” łącznie miały dać nam nieźle popalić!

Suche_Czuby_T58.1

https://pl.wikipedia.org/wiki/Goryczkowa_Czuba#/media/Plik:Suche_Czuby_T58.1.jpg

Plan był ataki, że mieliśmy wejść od strony Kalatówek na Przełęcz Pod Kopą Kondracką, a potem “Suchą Granią” przejść na Kasprowy Wierch przez Suchy Wierch Kondracki, Suche Czuby, Goryczkową Czubę, Goryczkową Przełęcz Świńską na Kasprowy Wierch i stamtąd na Beskid, i w dół do Kuźnic. Jak widać na zdjęciu jest to niesamowicie widowiskowy szlak … bez śniegu. My nigdy nie chodziliśmy tak wysoko w zimie i po śniegu, zatem miała to być nasza rozgrzewka przed zimowym zdobywaniem Tatr. Ambitnie.

Wystartowaliśmy w Kuźnicach ubrani i przygotowani na zimowe warunki. Czy ktoś narzekał? Jak zwykle ten ostatni! Pomogłem ubrać raczki i już mnie odstawili. Kamil był bardzo bojowo nastawiony i widać to było w jego kroku. Można było wołać, gwizdać a on od nas się oddalał. Odpuściliśmy w końcu, zakładaliśmy że gdzieś jednak na nas poczeka…i tak szliśmy. On uciekał i czekał.

IMG_1239

IMG_1240

IMG_1242

Szlak był pusty, ale czuliśmy że powód jest inny niż covid. Na Kalatówkach “zabrakło” śniegu i to nas zaskoczyło. Regulację tempa pomagały sesje zdjęciowe z DIADEMEM. Świetnie wygląda na plecakach.

IMG_1243IMG_1244

Już na tym etapie chłopcy wykazywali się niezwykłą siłą, tempem i zainteresowaniem szlakiem. U Janka wszystko się popsuło jak wyszliśmy na Halę Kondratową pod schronisko. Wiatr tak dmuchał, że mój syn od razu stwierdził, że to nie jest to co on lubi najbardziej i zaczął się opóźniać. Ja go rozumiałem, ale Kamil w najlepsze szedł. Trzeba było go jakoś dogonić.

IMG_1249

IMG_1250

IMG_1251

Jakoś udało się ich “wyrównać” bo zdjęcia, bo pierwsza przerwa przed podejściem, bo konieczna zmiana strony kurtki…To wystarczyło na chwilę, gdyż Kamil miał inny plan na ten dzień. W nas przy tym włączył się tryb WIARY w syna i oczywiście brak sił naszych, w stosunku do jego możliwości. Janek miał za to plan iść ze mną, no bo Asia była między Kamilem a nami.

IMG_1255

IMG_1257

Na końcu Hali kolejność się utrwaliła i był to moment, o czym jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, popisu Kamila…powoli swoim stałym, długim, powolnym krokiem się oddalał. Przed nami było zaśnieżone podejście, za nami błękitne niebo.

IMG_1258

IMG_1260

Janek bał się śniegu, bał się wiatru, który był coraz bardziej odczuwalny. W pewnych momentach tworzył zadymki, a my wciąż byliśmy na dole. Każdy powód by spowalniać podejście był dla Janka właściwy. My się powoli wlekliśmy, a Asia raz się pojawiała a raz jej nie było. Kamila już nie było widać w ogóle.

IMG_1263

IMG_1264

Zaczęli się pojawiać turyści. Przechodząc przez Dolinę Kondracką ich nie było, a teraz powoli doganialiśmy kolejnych.

IMG_1268

IMG_1271

IMG_1273

Pogoda zaczynała być istotnym wyzwaniem. Na Giewoncie słońce, u nas pełnia zimy z silnym wiatrem.

IMG_1280

IMG_1282

IMG_1283

W końcu z Jankiem doszliśmy pod ścianę Suchego Wierchu by podejść na przełęcz. Widać było tylko “zygzaki “ i ludzi nimi idących, no i zadymkę …i gdzieś w połowie podejścia już, Kamila. Wiatr wiał, były zwały śniegu a on mijał ludzi pod górę. Widzieliśmy tylko niebieski punkt, który się nie zatrzymywał. Włączyła się panika: co będzie jak tam na górze będzie sam i wiatr będzie na tyle silny, że go zwieje…może pójść nie w tym kierunku. Nic tam. Próby przyspieszenia z naszej strony, spełzły na niczym a Kamil szedł i mijał ludzi.

IMG_1286

IMG_1288

…a śniegu było więcej i więcej. Choć było go nie więcej niż 10 cm na szlaku, to sprawiał olbrzymie problemy w szczególności, w miejscach gdzie powstawały zaspy zwiewane przez silny wiatr…my szliśmy dalej patrząc cały czas, gdzie jest Kamil.

IMG_1289

IMG_1291

Asia zaniepokojona już nie na żarty wiatrem postanowiła przyspieszyć. Ja patrzyłem do góry i widziałem jak Asia zamiast przybliżać się do Kamila to go traci na dystansie, a on nad nami idzie i nawet nie patrzy, nie zatrzymuje się jak wszyscy pod wpływem wiatru.

Janek za to przyspieszył, bo już tak miał dość zakrętów z wiatrem, że po prostu przyspieszył by wyłapywać moment, gdy on nie wieje przy zmianie kierunku. Dzielnie walczył korzystając z kijków, jego nowych kijków.

IMG_1294IMG_1296

IMG_1298

Za każdym razem jak robiło się jaśniej, to już wiedział, że to nie słońce tylko zadymka i uciekał. Podziwiałem syna, bo pogoda istotnie się pogarszała i już nie widać było Kopy, która ginęła w zadymce i chmurze. Miłe było to: mijaliśmy Panie to usłyszałem “patrz jak on świetnie idzie do góry”. Goniliśmy Asię i Kamila.

IMG_1299

IMG_1300

…a na górze Kamil siedzący i patrzący na nas z tym wzrokiem. Był gotowy by iść dalej.

IMG_1302

Uciekaliśmy  z przełęczy. Chmura ciężka szła na nas i na Kopę.

IMG_1304

IMG_1305

Po chwili weszliśmy w śnieg, na tyle głęboki, że każde zejście w bok kończyło się śniegiem ponad kolana. To była dobra ucieczka, gdyż Kopa już była w chmurze.

IMG_1307

IMG_1308

IMG_1310

To było nasze ostatnie spojrzenie do tyłu. Przed nami zaczynała się “Sucha Grań”. Pierwsze zaskoczenie: przed nami było słońce, a nad nami ciemna chmura.

IMG_1315

IMG_1316

Drugie zaskoczenie: żarty się skończyły i trzeba było już schodzić trawersując w powiewach stok. Kamil szedł, a Janek nie wiedział, czy ma trzymać kaptur, twarz, czy … no właśnie co zrobić jak wiatr wieje w twarz?

IMG_1317

IMG_1319

Najlepszym rozwiązaniem było zejście w dół na słowacką stronę, a tam nagle cisza i piękne widoki. Jak pokazałem Jankowi Kasprowy, to on od razu krzyczał, że jest Świnica, a ta była w chmurach. Za to chmury były nad Krywaniem po słowackiej stronie, choć czarne niemalże.

IMG_1321

IMG_1324

I tak już było do końca przejścia grani z tym wiatrem. To go nie było, to wiał nam w oczy lub w bok, dodawał tym hasaniem uroku. Nasza Goryczkowa Czuba, z jej grzbietem o nazwie Kondratowy Wierch już, bardzo szybko była w naszym zasięgu, ale to jest zima, wieje wiatr i nie szło nam tak szybko jak nam się wydawało, że będzie.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Goryczkowa_Czuba

IMG_1326

Zaczęły się tez przeszkody terenowe: to skałka, to kominek i tylko łańcuchów brakowało. Kamil bez jakichkolwiek przystanków gonił wąską ścieżką do przodu, tak że Asia musiała prowadzić nas, a nie on. Kamil śmiał się do siebie i szedł. Janek rozbawiony skałkami, koniecznością wspinania się pod Czubę nawet słowa narzekania z siebie nie wyrzucił. Trawers robił wrażenie. Świnica powoli wychodziła z chmur, a ponad 600 metrów w dół do Doliny Cichej na Słowacji potęgowało wysokość, przestrzeń i niebezpieczeństwo…ale chłopcy to już lubią.

IMG_1331

IMG_1333

IMG_1334

Janek jednak miał pecha. Co spytał się: gdzie idziemy? to wiatr natychmiast smagał go i ten chował się za Kamila i szedł dalej. Przejście Goryczkowej było fantastyczne, ciekawe, wymagające i intrygujące. Chłopcy byli zauroczeni, nie padła ani jedna prośba o picie, jedzenie, a przecież już szliśmy i to dość długo.

IMG_1335

IMG_1337

IMG_1339

Jak byliśmy przekonani, że ją przeszliśmy,  Goryczkowa Czuba zafundowała nam eksponowany trawers z wiatrem w twarz. Oj zaniepokoiłem się tym. Do tej pory nikt nas nie wyprzedził, a minęliśmy na samym początku 3 osoby. W głowie od razu mieliśmy, że to te miejsce wszystkich przeraziło.

IMG_1342

IMG_1345

Wszystkim życzę takich emocji, pozytywnych. Trawers pokonaliśmy i przed nami otworzyła się Świnica, Kasprowy był jak na wyciągnięcie ręki, tylko ta przełęcz…piękna, ale pusta jakoś. Goryczkowa Przełęcz Świńska czekała na nas.

IMG_1349

W tym miejscu jeszcze było spokojnie.

IMG_1351

Na przełęczy już wiało tak, że podmuchy nas zwiewały. Nagle poczuliśmy zmęczenie. Wiatr przybierał na sile, ale jeszcze udało się schować. Te chmury, te widoki. Janek krzyczał z daleka, że to Koprowy Wierch, ja nie umiałem go rozpoznać, ale było pięknie. I wtedy minęła nas grupa 3 osób. Zaskoczyli nas, a my ich. Ostatni chłopak zawiesił oko na Kamila Diademie i spytał się co to jest. Zaskoczyliśmy go ta odznaką bo nawet nie wiedział, że taka jest! Pozytywnie się uśmiechnął i poszliśmy dalej.

IMG_1356

IMG_1359

IMG_1362

Dochodziliśmy do kolejnej przełęczy: Goryczkowa Przełęcz nad Zakosy. Podziwiałem Asię szła równo, dyktując fajne tempo. Ja już człapałem. Kamil chciał wyprzedzić Janka, który kurczowo chował się za Asią przed wiatrem. Im byliśmy bliżej tym mocniej wiało. To były już bardzo silne podmuchy.

IMG_1363

IMG_1366

Piękno jest straszne. Obrazy jakie widzieliśmy malowane przez góry, chmury i wiatr były nie do opowiedzenia, ale wystarczała mała nieuwaga i wiatr zdmuchiwał. Janek w takiej sytuacji oczywiście do Asi…a potem nagle wszystko ucichło. Zaczęliśmy podejście na znany nam już z wcześniejszych przejść Kasprowy Wierch.

IMG_1367

IMG_1371

I tutaj skończyły się siły. Asia się przewróciła, Janek chciał odpoczynku, tylko Kamil uśmiechał się i szedł…a pamiętam jak wchodziliśmy na Baraniec. Wiaterek był jak zefirek, a Kamil przerażony wpadał w agresję, bo tego nie rozumiał, a ta wichura podobała mu się.

IMG_1375

IMG_1376

Obeszliśmy szczyt bo wiało, mieliśmy nadzieję, że po drugiej stronie od kolejki będzie fajnie i odpoczniemy  a potem na Beskid. Guzik. Od kolejki tłumy spacerowiczów wychodziło by dojść do Liliowych. Trzeba było szybko wypić herbatę i schodzić. Żaden Beskid!!! Tam tłumy tych spacerowiczów szło, a na tą górę chmury.

IMG_1380

IMG_1382

Szybkie zdjęcie i zaczęliśmy schodzić w dół znanym nam szlakiem zielonym.

IMG_1421

IMG_1378IMG_1379

IMG_1383

To była dobra decyzja. Wiatr nanosił śnieg. My w raczkach ale zjeżdżaliśmy w dół bez hamowania. Wystarczyło jednak zejść pod Suchą Czubę i świat się zmienił. Przed nami był błękit nieba. SZOK!

IMG_1385

IMG_1387

Kto najlepiej sobie radził? Kamil. To był jego dzień. Asia musiała go puścić, bo szedł w dół śmiejąc się w głos. Mogliśmy w końcu popatrzeć na “piramidy” naszej “suchej grani”. Już była w chmurach.

IMG_1392

IMG_1395

IMG_1400

Gdy wydawało się, że zejście będzie łatwe, lód nas ograniczał i dobrze, że byliśmy w raczkach.

IMG_1402

IMG_1410

Janek jednak chciał mieć swoje pięć minut. Wyszedł na prowadzenie i trzymał się tego, tak że był problem by przejść obok niego z dołu, bo bał się, że Kamil z góry go wyprzedzi. Kamil nagle odpuścił i znów się śmiał idąc ze mną na końcu.

IMG_1414

IMG_1415IMG_1418

IMG_1420IMG_1423

IMG_1425IMG_1428

IMG_1433

Doszliśmy do Kuźnic w świetnym tempie. Ja wykończony…zegarek to potwierdził, jak i punkty GOT 32 w warunkach zimowych i w tym wietrze, to było ciężkie. Chłopcy byli zmęczeni na górze, na dole jakby to wszystko minęło. Ja poczułem się lepiej jak Asia potwierdziła, że ona też się zmęczyła. Musieliśmy się szybko zregenerować, bo czekał nas drugi dzień Uśmiech Z tego przejścia będę pamiętał mądrość i siłę Kamila. Ten uśmiech jaki mu towarzyszył. Wiatr wiał i nie było problemów. Warto mieć taki dzień, chociażby dla takich wspomnień. Polecam

IMG_1434IMG_1435

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...