Babia Góra 3

sierpień 14, 2020 by
Kategoria: Korona i Diadem

Choć najpierw opisałem Mogielicę z 28 marzeń, to przed nią były jeszcze dwa szczyty. Przed Mogielicą była Babia Góra i dziś opis naszego odpoczynku na tej górze, pięknej, innej z każdej strony. My weszliśmy na nią już wszystkimi szlakami z polskiej strony o każdej porze roku, zatem przyszedł czas na zmiany.

Przekleństwem Babiej Góry jest jej dostępność. Pozorna łatwość z drugiej. Często nie umiemy dostosować swoich sił do zdobycia jej i tych setek schodów.

My weszliśmy na nią od Krowiarek…polecam ten szlak szalenie zimą, jest bardzo atrakcyjny na kopule i widoki są zdumiewające.

https://www.zespoldowna.info/babia-gora-2.html

Wchodziliśmy także Percią Akademików i zawsze będę pamiętał jak się baliśmy tego przejścia.

https://www.zespoldowna.info/babia-gora-przez-perc-akademikow.html

Dzisiaj dla nas na pewno najfajniejsze, choć wymagające kondycji przejście.

Babia Góra im więcej na niej jesteśmy przypomina mi ogród, pachnący i kolorowy. Tam po raz pierwszy zobaczyłem kobierzec złożony z białych sasanek i ten zachwyt mój do dziś pamiętam.

https://www.zespoldowna.info/babia-gora.html

IMG_1247

Mając tak dużo dobrych wspomnień, postanowiliśmy zdobyć ją od słowackiej strony od Slanej Vody na Orawie. Była niedziela i baliśmy się, że będzie dużo ludzi zatem wcześnie wstaliśmy i nawet wybraliśmy miejsce na parkingu bez problemu.

IMG_6780

IMG_6783IMG_6785

Po słowackiej stronie nie było turystów. Wystartowaliśmy fajnym, świetnie oznakowanym duktem, szlak żółty co widać z daleka Uśmiech  i od razu zaczęły się wyścigi. Ja co raz bardziej doceniam niezwykłą sprawność chłopaków. Jest ona poza dyskusją. Kamil nawet nie przyspieszając odjechał…a my człap, człap za nimi.

IMG_6788

IMG_6789

Pierwsze 3 km przejścia do Muzeum Orawskiego to powolne przejście do góry. Każdy może tam znaleźć coś dla siebie. Janek oglądał jak zwykle krowy, ja kwiatki i było fajnie.

Ten odcinek “górskich łąk” skończył się na Paseky. Tutaj dochodzi się do “asfaltówki” prowadzącej do Muzeum Orawskiego. No właśnie. Babia Góra w tej wersji to cały wachlarz i przekrój możliwych nawierzchni/typów szlaków.

IMG_6791

Było trochę “asfaltówki”, a potem dukt leśny niczym z Gór Bialskich z fajnym błotkiem, mostkami i strumykami. Tego od polskiej strony nie ma w takim przekroju!

IMG_6795IMG_6796

IMG_6797IMG_6799

Kamil uśmiechnięty ciągnął nas swoim tempem. Janek korzystał z każdej możliwości utrudnienia sobie przejścia…ale jak komuś się wydaje, że to był łatwy odcinek to odpowiem: do mostku przegoniliśmy 4 osoby bo widać, że choć bardzo młode to nie miały takiej zaprawy jak my. Za mostkiem na kamieniach to one już poległy. Tylko  Kamil szedł pod górę z uśmiechem, pozostali już nie…było kamieniście i pod górkę.

IMG_6800IMG_6803

IMG_6805IMG_6807

IMG_6809

Idąc żółtym szlakiem, z południową ekspozycją, ważne jest by w takim upale odpoczywać. Słowacy mają zrobione schrony, które są idealne na te potrzeby. Nam się skojarzyły tez z piętrami roślinności jaka na Babiej Górze jest. Mijając pierwszą z nich weszliśmy do ogrodu. Ja wpatrzony w kwiaty, Asia czująca zapachy, Janek szukający motyli, a Kamil do przodu mówiąc tylko sio, sio do jakiś owadów. Każdy miał coś i to było to.

IMG_6810IMG_6813

Z ogrodami kojarzyły mi się też płyty którym był wyłożony szlak. Świetne do marszu co widać było u chłopaków. Doszliśmy do kolejnego schronu przy wartkim strumyku, “pysznym” w upał jaki mieliśmy. Weszliśmy w ten sposób także w inne łąki, inne lasy, inne kwiaty i Janka o 100 twarzach Uśmiech

IMG_6815IMG_6819

IMG_6817

IMG_6821

IMG_6822

IMG_6823

Janek raz był zmęczony, raz chciał się przytulić, raz chciał być przed Kamilem, a raz za nim i w ten sposób nagle zobaczyliśmy, że jesteśmy już bardzo wysoko. Zaczęły się kosówki, borówki i piękne widoki Tatr. Szlak się zmienił. Skoro już byliśmy wysoko, to pojawiły się kamienie niczym na grani w Karkonoszach.

IMG_6825

IMG_6826

IMG_6831

Odpoczynek przy kolejnym schronie z widokiem na Pilsko. Chłopcy byli już zmęczeni, a na szlaku pustki. Nie było kogo wyprzedzać, nie było motywacji. Asia musiała robić za lidera. Była świetna w tym, dała dobrą zmianę i chłopcy znów pogonili do przodu by stanąć już pod samym podejściem na kopułę góry.

IMG_6832

IMG_6835

IMG_6836

I wtedy gdy powtarzaliśmy, że to jest w miarę przyjazne podejście, pojawił się ten ostatni odcinek, mało przyjazny, ale dla Janka motywujący: “Patrzcie szczyt!” i poszedł nie patrząc, że inni zostali, nawet Kamil.

IMG_6837

IMG_6841

IMG_6844

“Złapaliśmy” go po pogoni, gwizdaniu, w końcu na “zdjęcie”. Zatrzymał się. Wytłumaczyliśmy “koronowirusa” i Janek powoli z Kamilem “przeganiali” turystów idąc na szczyt. Janek dodatkowo ustalił zasady wejścia i zdobyliśmy ten szczyt, idąc niemalże pustym szlakiem, by na górze “powalczyć” o sekundy na zdjęcie w tłumie.

IMG_6847

IMG_6850IMG_6863

…a potem błyskawicznie w dół, bo na szczycie o koronawirusie nikt już nie pamiętał “dychając” w każdym kierunku w tłum i muchy. My zeszliśmy w dół, usiedliśmy patrząc na Małą Babią Górę “Cyl” o wysokości 1 517 m niższy od Babiej Góry liczącej 1 725 m. W oddali była podobna do Pilska, Śnieżki i była wyjątkowo pusta.

IMG_6859

IMG_6866

Ogród botaniczny na Babiej Górze? Z pewnością tak. Nie musieliśmy wybierać miejsca by zrobić to zdjęcie.

IMG_6864

Chcieliśmy wrócić skrótem. Okazało się, że już go nie ma, zatem wejście na Małą Babią Górę miało swoje uzasadnienie. Asia prowadziła, gdyż ruch na szlaku był bardzo duży, a chłopcy w super nastrojach nie byli skłonni do zachowania zasad bezpieczeństwa.

IMG_6870

IMG_6867IMG_6873

IMG_6874IMG_6875

https://pl.wikipedia.org/wiki/Prze%C5%82%C4%99cz_Brona

Gdy minęliśmy Przełęcz Brona wszystko się zmieniło. Było pusto, normalnie i znów do góry. Chłopcy nie chcieli czekać więc popędzili na górę. Warto zobaczyć film, który tutaj znajdziecie będący świadectwem jak on są sprawni w stosunku do nas.

https://www.instagram.com/joannapieniak/

IMG_6879

IMG_6883

Każdy kto szuka romantyzmu w górach powinien tutaj trafić. Wielka Babia i my sami wpatrzeni w nią. Można uciec i odpocząć.

IMG_6888

IMG_6886IMG_6887

Idąc stale zadawaliśmy sobie pytanie: który szlak jest … ? Każdy jest inny, każdy jest na swój sposób trudny i atrakcyjny. Przed nami był szlak: najdzikszy, z najdłuższym podejściem i mocno “wyczerpującym” nawet na zejściu. Najpierw jagody, brusznica…i piękne widoki.

IMG_6889

Potem “spadek” w paprocie i Janek znów musiał być pierwszy. Goniliśmy go, ale z marnym skutkiem…zatrzymał się sam i mogliśmy iść dalej razem.

IMG_6897

IMG_6899

Był piękny, dziki las świerkowy, nagle zniknął i tylko kikuty nam towarzyszyły. Potem znów zmiana na kamienie i znów ściezka w lesie. Zawsze atrakcyjnie.

IMG_6901IMG_6903

IMG_6905

IMG_6907IMG_6909

Gdy już zeszliśmy ze stromych stoków to pojawiły się ogrody z motylami. Nie szło przejść nie widząc tego. Janek uczy się dzięki temu dużo, Kamil bardzo ostrożny w stosunku do tego typu nauki Uśmiech, bo to lata.

IMG_6913

IMG_6914

Tak jak przy podejściu zmienność szlaku była bardzo duża. Najgorsze że na końcu była “asfaltówka”. Uczyniła końcówkę trudną.

IMG_6917

IMG_6920

IMG_6921IMG_6923

Dla nas było to fatalne bo zmęczone nogi jeszcze bardziej bolały. Dla Janka i Kamila była to okazja by nas “przepytywać” na wszelkie możliwe sposoby. Zamęczyli i z radością powitałem wodę…i parking…a szlak? Inny niż każdy inny na Babią Górę. Gdybym miał zrobić zestawienie, to ono nie uwzględniając ostatniego zielonego szlaku z Lipnicy, którego jeszcze nie testowaliśmy wyglądałoby tak:

-najciekawszy szlak zimą to od Krowiarek

-najtrudniejszy szlak technicznie to oczywiście Perć Akademików

-najbardziej wymagający wytrzymałości szlak to czerwony od Slanej Vody przez Małą Babią Górę

-najszybszy…to chyba jednak nasz żółty od Slanej Vody

Gdybym miał jeszcze raz wchodzić na Babia Górę to zdecydowanie zrobiłbym to Percią Akademików i tylko w maju by popatrzeć na sasanki Uśmiech

IMG_6926

IMG_6927IMG_6928

Przeszliśmy prawie 20 km o sumie przewyższeń niczym w Tatrach. Bohaterstwo moich synów i wspaniałość mojej żony w tym wysiłku jest trudna do określenia, tym bardziej że zrobiliśmy to po naszym największym górskim przeżyciu o nazwie: KRYWAŃ 2 495 m , ale o tym w kolejnym wpisie, bo tak powinien zakończyć ten, zostawiając emocje i nowe doświadczenia na opis tego szczytu, który był “pierwszy”. Uśmiech

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...