Magura Witowska

sierpień 5, 2021 by
Kategoria: Nasze Góry

…tam gdzie chodzą niedźwiedzie, tak można by określić to miejsce. My jednak nie mogliśmy się oprzeć, będąc u podnóża tysiące razy, a nie będąc na górze ani razu, by jednak nie spróbować tego, co potem okazało się, “smakowało” najlepiej. Po Rysach przyszedł czas na szlak w nieznane. Szlak dla nas, dla wszystkich.

Magura to z automatu dla wszystkich to Tatry, a w istocie szczyt Orawicko-Witowskich Wierchów, czyli coś innego. Gdyby była gdzie indziej byłaby wybitnym, w miarę wysokim szczytem, bo to ma 1 232 m przecież! Będąc u podnóża Tatr między Podhalem a Orawami nie przyciąga jednak tak mocno jak powinna naszym zdaniem. Przegrywa z Tatrami, choć przecież można tam odpocząć tak jak my to zrobiliśmy.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Magura_Witowska_(szczyt)

Szlak czarny na Magurę zaczyna się na początku Witowa (jadąc od Kościeliska), ma jednak wadę: prace ze zwózką drewna zawsze powodują tam tony błota. My proponujemy inne przejście, duże fajniejsze naszym zdaniem. Startujemy w Witowie, ale przy Witowiance, restauracji z bardzo dobrym jedzeniem i świetną obsługą. Piszę o tym, bo może to być element motywacji co dla niektórych Uśmiech

IMG_8199

IMG_8200

Zaletą tego rozwiązania jest także to, że rano jest pusty parking, który zlokalizowany jest przy wyciągu wzdłuż którego idziemy do góry, gdy Tatry towarzyszą nam stale po lewej stronie. No i to podejście, choć strome to jest łatwe do pokonania tytułem szerokiej drogi po stabilnej nawierzchni.

IMG_8201IMG_8202

Po Rysach byłem zmęczony. Chłopcy “udawali”, że jest jak zwykle. Kamil od razu do przodu, Janek powoli za nim.Nie było z nami Asi, więc miała to być bardzo męska wędrówka zatem, więc chłopcy mogli gonić. Na podejściu wyszło szydło z worka. Kamil w połowie nie wytrzymał tempa. On po prostu nie miał siły…tak jak ja. Janek chyba odwrotnie, był tak silny że zostało nam tylko oglądanie jego pleców.

IMG_8204

IMG_8206

A na górze polany i łąki ciągnące się na długości całego wzgórze. Janek od razu zaczął mnie zasypywać pytaniami: jaki to szczyt? Jaki tamten? “Problem” z naszym szlakiem był taki, że jak weszliśmy do końca wyciągu na górę, to mieliśmy widoki, niczym mapę, przed sobą więc Janek pytał o to, co było za nami i o to co przed nami, i z boku. Było o co pytać, więc zamęczył na starcie od razu, bo jak tu znać wszystkie te szczyty. No i pojawiła się Magura, to zdjęcie poniżej…jak w Beskidach.

IMG_8209

IMG_8213

Kamieniste podejście na końcu wyciągu zamieniło się w trawiasty dukt, którym chcieliśmy dojść do czerwonego i żółtego szlaku słowackiego. Dukt prowadził w kierunku granicy więc śmiało chłopacy szli i było cudownie rześko. W koszulkach Zdobywców Korony Gór Polski wyglądali świetnie.

IMG_8214

IMG_8215

W końcu idąc cały czas prosto, dotarliśmy do duktu granicznego, bo były słupki graniczne…ale nie było oznaczenia żadnego szlaku. Całe dotychczasowe podejście było bardzo łagodne, a mimo to Kamil zostawał za nami. Niepokoiło mnie to. Janek tryskał humorem, zaczepiał nas. Kamil jednak nie, jak nie on.

IMG_8216

IMG_8218

Błoto na dukcie było mocne, więc postanowiliśmy jednak wrócić na nasz “polski” łąkowy trakt i to był strzał w dziesiątkę, bo iść przez “starożytne” góralskie szałasy na pięknej górskiej polanie to było to…ale nie na długo. Musieli jednak wrócić na “granicę” bo w ten sposób tylko można było zrobić nasz “skrót” na Magurę. Pojawiło się błoto, tony błota, a z pewnością 2 dni tutaj nie padało.

IMG_8219

IMG_8220

Kamil wciąż za nami. Janek za to rozgadany, “roześmiany” dokuczał na do bólu typu: “Chcesz wpaść do błota?”.

IMG_8221IMG_8222

IMG_8223IMG_8224

Na trasie było kilka zejść z naszego przejścia, ale my szliśmy twardo granicą. Szlak nie był wymagający, choć czuło się że idziemy pod górę. W mojej ocenie jest idealny na pierwszy raz nawet i całodzienną wycieczkę rodziną, bo na górze czeka niespodzianka. Jest tam bardzo duży wyrąb lasu. Wychodzą lekko pod górkę od razu widzimy, że czeka na nas “bomba”. Najpierw widać z oddali punkt turystyczny z mapą, no i Janek oczywiście pobiegł by czytać. Potem się siada, a dopiero po chwili jest wow! Genialne miejsce!

IMG_8226

IMG_8232

IMG_8237

Wychodzimy na ambonę nad Doliną Cichą będącą częścią Rowu Podhalańskiego. Wygląda to jak głęboki rów w rzeczywistości….ale będąc w Tatrach tyle razy nawet nie podejrzewałem, że coś takiego jest i jest tutaj tak cicho i pięknie…no i te widoki. Jak usiedliśmy jeść to Janek tylko pytał o te szczyty a ja mówiłem o Wołowcu, Starorobociańskim, Jakubinie, Czerwonych Wierchach…były jak na dłoni. To trzeba samemu zobaczyć. Tego nie da się opowiedzieć nawet zdjęciem.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Dolina_Cicha_Orawska

IMG_8235

Po odpoczynku Janek wpadł w konsternację: “Gdzie tabliczka?” No i była zagwozdka, no bo mamie trzeba było wysłać! Okazało się, że jest słupek schowany troszeczkę poniżej w lesie, ale jest! Zrobiliśmy zdjęcia i postanowiliśmy wracać. Wiało już i to mocno, a jak to na ambonie, czuć było mocniej, niż poniżej jej.

IMG_8240

Ja schodziłem z mocnym postanowieniem zdobycia jeszcze Bramy Orawskiej, tam na dole kiedyś. Wyglądało to niezwykle atrakcyjnie….gdy chłopcy nagle stwierdzili, że obiad….zgodnie z podejrzewaniem. Skoro jesteśmy przy Witowiance, to nie pójść tam na obiad to grzech.

IMG_8241

IMG_8244

Kamil nas zaskoczył. Odzyskał humor i werwę (może wspomnienie o obiedzie w Witowiance zrobiło swoje), choć Janek robił wszystko by mu dokuczyć. Byłem pod tak dużym wrażeniem jego zmiany przez te ostatnie lata. Gdy Janek go dotykał, przytulał, “marchewkował” często go to wkurzało, męczyło. Teraz opędzał się jak miś od muchy i świetnie uciekając od tych małych, jankowych złośliwości, śmiał się i sam żartował. Ja byłem szczęśliwy widząc jak chłopcy razem się cieszą.

IMG_8245IMG_8247

No i trasa dostarczała nam kolejnych wrażeń. Najpierw grzyby, wielkie. Janek koniecznie chciał zabrać do Witowianki, bo tato lubi grzybową.

IMG_8248

Potem weszliśmy z lasu wprost na wielkie stado…chyba baranów bo wszystkie miały rogi. Janek najpierw ciekawy, chciał koniecznie podejść do czarnej owcy, ale jak wyskoczyły psy, to już nie chciał.

IMG_8251

IMG_8252

IMG_8254

Wyszliśmy na polany, które mają swoje nazwy. Przeszliśmy przez szałasy w świetnych nastrojach, bo w tym miejscu po prostu nie da się być w innym. Widoki na Podhale i Orawę nawet lepsze niż na Tatry…a tutaj nikogo nie ma!!!

IMG_8260

IMG_8261

IMG_8264

Nawet nie wiem kiedy doszliśmy do wyciągu i znów zaskoczenie. Kolejne stado, kompletnie innych owiec przed nami, ale tym razem chłopcy patrzyli ale nie odchodzili ode mnie bo 4 psy, wielkie jak owce biegały wokół nas.

IMG_8265

W ten sposób zrobiliśmy ok 11 km przy przewyższeniu ok 420 m. To technikalia. Dla mnie odkrycie i bomba. Wręcz powiedziałem Asi, że najpiękniejsze szlaki to te które nie znamy, tak jak ten. Wart zdobycia i na tyle miły, że można go przeznaczyć na rodzinne zdobywanie…z tym jednym ale. Jak jedliśmy obiad w Witowiance, bo w końcu nagroda się należała, nie tylko za dzisiejszą wędrówkę, ale i za Rysy, Pani Ela spytała, gdzie byliśmy dzisiaj. Odpowiedziałem, że tam na górze na Magurze. Zbladła i spytała: “Nie baliście się niedźwiedzi?” Cóż gdy obaj chłopcy tak grasują, a idziemy rano to niedźwiedzi się nie boimy, ba nawet nie widzieliśmy śladu, że są…więc nam się udało Uśmiech

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...