Nic nie dzieje się przez przypadek czyli kiedy zespół Downa jest czymś oczywistym u dziecka.

lipiec 17, 2017 by
Kategoria: Po prostu życie

Janek ma już blisko 11 lat i wciąż nie jest świadomy tego, że ma zespół Downa. My tego nie nazywamy, nie budujemy tego jako części jego życia…bo po co?

Jak wiecie wciąż obserwuję ten element życia osób z ZD i stawiam sobie pytanie: kiedy zaczynają być świadome tego że mają ZD i coś to znaczy? Patrzę na wpisy rodziców w Ameryce i nie mogę wciąż uwierzyć w to, że u dzieci 4-6 letnich nagle, wg. ich rodziców pojawia się świadomość tego, że mają ZD.

Po 11 latach Jaśka zastanawiam się jak to możliwe. Czy dzieci 5-6 letnie definiują swoją inność werbalnie…nie, nawet te zdrowe. Czy dzieci nawet 8 letnie umieją określić swoje odmienne cechy i fizyczne, i intelektualne….nawet 10 letnie mają z tym problem. Ta świadomość to czas powyżej 10 roku życia u dzieci zdrowych, a u tych z ZD…pojawia się wtedy, gdy zaczynają zauważać różnice miedzy sobą a rówieśnikami. Gdy dziecko chodzi do szkoły masowej przychodzi to szybciej…ale nie jest to definiowane przez dziecko w żaden sposób, bo dzieci nie definiują!!! To robią RODZICE!!!

Zatem nie wierzę w to, by dziecko z ZD było świadome zespołu Downa i definiowało go w sposób samodzielny przed 12-14 rokiem życia i to wtedy gdy chodzi do szkoły masowej. Gdy chodzi do szkoły specjalnej nie musi to mieć w ogóle miejsca, no chyba że RODZICE I DOROŚLI nauczą dziecka tego, że ma zespół Downa.

Z tej perspektywy zawsze uważam, że pierwsza “ŁATKA NA CZOLE” DZIECKA JEST PRZYKLEJANA PRZEZ RODZICÓW. MAM ZESPÓŁ DOWNA nie pojawia się u dziecka, POJAWIA SIĘ U NAS RODZICÓW. A jeżeli my to “wytrenujemy” to dziecko będzie powtarzać jak mantrę: MAM ZESPÓŁ DOWNA…i będzie tracić poczucie swojej wartości dzięki nam rodzicom. Czy warto?

Może nie?

Komentarze

Liczba komentarzy: 4 do “Nic nie dzieje się przez przypadek czyli kiedy zespół Downa jest czymś oczywistym u dziecka.”
  1. kasia pisze:

    Ale skąd wiadomo,że Janek nie jest świadomy tego, że ma ZD?
    Moi rodzice przyjęli podobną strategię nie przyklejania łatki bratu, natomiast jakie było moje zdziwienie, ktiedy jako kilkuletni chłopiec (młodszy od Janka!) przebiegł kilkaset metrów na plaży, żeby przywitać się z innym, nieznanym dotąd chłopcem, także z Zd.

    • Can pisze:

      Bardzo dobre pytanie, ale które nakazuje tak postawić problem: czy jeżeli przebywasz stale z osobami podobnymi do Ciebie i nagle taką spotykasz gdzieś, to nie jest to naturalne że witasz się z nią i traktujesz jak wieloletniego przyjaciela? Dawno bardz dawno temu, gdy byłem zagranicą drugiego Polaka zawsze się wręcz poszukiwało by czuć się lepiej. Mówił tak jak ja, myślał jak ja, ale czy było to istotne jak się nazywał i czy był Polakiem? Według mnie nie. Najważniejsze że rozumieliśmy się.

      • kasia pisze:

        Wnioskuje, że Janek nie przebywa jednak stale z osobami z zd, co może potwierdzać tezę, że nie zdaje sobie sprawy ze jest osoba z trisomia. Natomiast moj brat nie chodził wtedy jeszcze do szkoły, nie miał styczności z innymi osobami, dlatego po kilkunastu latach nadal się zastanawiam, skąd i od kiedy wie:)

  2. Can pisze:

    Pisząc te słowa zastanawiałem się nad czynnikami inicjującymi zmianę poczucia własnej wartości przez osobę z ZD. Czynniki jak RODZICE, RODZEŃŚTWO, KOLEDZY I OTOCZENIE są kluczowe do kształtowania tożsamości dziecka z ZD. W tej pierwszej części mojej wypowiedzi popełniłem jeden błąd: założyłem, że rówieśnicy są w tym samym wieku co Janek w jego klasie i to jest błąd. Oni mają najczęściej 2 lata mniej stąd oni wiedzą czym jest ZD mając już 7 lat, gdyż to czyni dobry nauczyciel prezentując kolegę w klasie. Natomiast nie zmieniam swojego zdania w kontekście, że DEFINICJA ZESPOŁU DOWNA W TAKICH RODZINACH JAK MOJA MOŻE BYĆ GŁÓWNIE UKSZTAŁTOWANA PRZEZ RODZICÓW, w zależności od kontekstu sytuacji. Co do kolegów…to napiszę jak to wygląda już za chwilę.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...