“Jak mamy walczyć o prawa naszych dzieci w społeczeństwie jeśli one nie mają podstawowego prawa w tym społeczeństwie się urodzić…”

styczeń 25, 2018 by
Kategoria: Po prostu życie

Nie zgadzam się Małgosią i Piotrem w ich dyskusji. Polska nie jest normalnym krajem, a my dzięki tradycyjnemu wychowaniu i indoktrynacji religijnej jaką jesteśmy poddani w tym czasie, nie jesteśmy później tolerancyjni i walczymy z każdym objawem inności od tej jaką mamy zakodowaną. Tacy są Polacy, my i wy, i na wszystko mamy wytłumaczenie w jakieś imię….najmniej w imię miłości do drugiego.

Małgosia powiedziała w komentarzu do tego artykułu:

http://www.zespoldowna.info/pani-kaju-z-taka-sama-energia-prosze-powalczyc-o-dostep-do-edukacji-pracy-i-sluzby-zdrowia-dla-naszych-dzieci-pani-mojego-syna-i-nas-wszystkich.html#comment-111463

“Jak mamy walczyć o prawa naszych dzieci w społeczeństwie jeśli one nie mają podstawowego prawa w tym społeczeństwie się urodzić- to dla ludzi z boku życie naszych dzieci i nasza walka o ich dobro są nic nie warte. To mnie osobiście boli. Czyli według mnie najpierw A potem B. Tak by było logicznie.”

Małgosiu, wybacz jesteś typową Polką, która w imię zasad pamięta tylko o sobie i mówi o swoich zasadach i logice, która nie ma tutaj zastosowania według mnie. Ponad to nie wyjdziesz.

Piotrze dałeś się Małgosi wciągnąć w błąd logiczny pisząc:

“@Małgosia, przesłanie tego wpisu nie jest na temat, czy ktoś się zgadza, czy nie. Główne przesłanie to “jeśli powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B”. Jeśli państwo chce prowadzić politykę pro-life, to musi potem zagwarantować pełną i spójną edukację, opiekę, pracę dla ludzi, których uratowało. Nie znam pani Kai, ale z tego co rozumiem w swojej działalności skupiła się jedynie na A, nie robiąc nic, żeby zająć się następstwami. Nie rozumiem więc, czy pisząc że się zgadzasz z nią masz na myśli, że państwo powinno zakazywać aborcji, a jednocześnie nie ruszać palcem w sprawie osób niepełnosprawnych, którzy pojawili się na naszym świecie jako efekt tej polityki?

Czy nie zwróciliście uwagi, że są ludzie o określonej moralności, nie religii i jej zasad, którzy już urodzili swoje dzieci, a teraz umierają i je zostawią same licząc, że to znów jakoś się uda? To co piszecie nie jest właściwe, gdyż 60 000 osób z ZD żyje obecnie w Polsce, choć mogło nie żyć ich tyle. Tutaj wciąż chodzi o to, że trzeba zacząć od punktu B, aby punkt A samoistnie bez nakazów mógł zaistnieć. Aborcja w krajach katolickich jak Irlandia i Malta nie istnieje na dużym poziomie, gdyż osoby z ZD są przykładem społecznym, że mogą żyć i nie trzeba ich wykluczać. Zakazy tutaj nie mają tak istotnego znaczenia, jak to że społeczeństwo akceptuje niepełnosprawność i wspiera ją w edukacji, w pracy, w opiece społecznej. W Polsce ideologia aborcyjna w istocie mówi tak: macie rodzić, a społeczeństwo i tak nie zaakceptuje Waszych dzieci, a państwo jeszcze Was “udupi” segregacją, odrzuceniem, barierami, brakiem dostępu do szkoły, a o pracy nie wspomnę…gdyż ona nie wspomina w istocie, że tak po urodzeniu jest. Dla mnie zatem jest to manipulacja.

Polska i Polacy nie potrzebują niepełnosprawności i to jest problemem, a nie religijne przesłanki o aborcji. Państwo i społeczeństwo,  tak zbudowane jak nasze dokonuje “aborcji” na żywym organizmie w trakcie jego walki o przetrwanie i to się nie udaje dopóki żyją bliskie mu osoby, a potem zostaje wegetacja i “odcięcie”.

Stąd działanie Pani Kai jest dla mnie krótkowzroczne, typowo religijne, gdyż ma załatwić jeden “centymetr życia” choć determinujący te życie, nakazem a nie przykładem, a ma pozwolić by przez “kolejne tysiące kilometrów” te życie było poniewierane, upodlane i poddawane “razom”…ale to już jest strukturalna przemoc, gdzie ofiary nie wydadzą głosu rozpaczy i nie są już ideą życia, tylko umierania, więc nikt ich nie usłyszy i nie zauważy. Pani Kaja jest tego przykładem, politycy mający dzieci z ZD są tego przykładem, każdy z nas który jest częścią tego schematu jest tego przykładem.

Musimy nauczyć się myśleć nielogicznie, poza schematami i poza utartymi zindoktrynowanymi ścieżkami. My rodzice musimy umieć myśleć o tych “co przed nami”, bo jeżeli oni sobie nie poradzą, a my ich nie wesprzemy, to Ci którzy się dziś urodzą tym bardziej sobie nie poradzą.

To jest mój głos w dyskusji i prezentuję tutaj moje zdanie.

http://www.zespoldowna.info/przemoc-strukturalna-panstwa-czyli-o-szczepieniu-i-aborcji-znow.html

Komentarze

Liczba komentarzy: 6 do ““Jak mamy walczyć o prawa naszych dzieci w społeczeństwie jeśli one nie mają podstawowego prawa w tym społeczeństwie się urodzić…””
  1. Małgosia pisze:

    Jarku zgadzam się z Tobą, każdy widzi że Polska to trzeci świat,brak tolerancji i chęci wsparcia niepełnosprawnych odczuwa każdy z nas.Tak zostaliśmy wychowani.Jak to zmienić? Ale jak nasze problemy mogą być dostrzeżone przez to egoistyczne społeczenstwo? Czy społeczeństwo wie dlaczego tak ciężko podjąć “decyzję” o urodzeniu chorego dziecka? Politycy nic nie zrobią dopóki my rodzice nie będziemy pokazywać naszego życia i podnosić wartości życia-godnego życia osób z ZD.Pozdrawiam, nikogo nie chciałam rozczarować.

  2. mgr Ewa Marczak pisze:

    Polska to kraj nietolerancyjny? A obrona osób ciężko chorych i niepełnosprawnych nie oznacza przypadkiem tolerancji dla inności? Dowodzą tego działania pani Kai Godek i innych osób, walczących za zakazem dyskryminacji takich ludzi jeszcze przed urodzeniem. Zaś “religijna indoktrynacja”przypomina, że każdy człowiek, dosłownie każdy ma prawo do życia, ma swoją godność i zasługuje na szacunek. Osoby z zD,czy zespołem Turnera, o który sama byłam kiedyś podejrzana (i z tego powodu mogłabym zostać zabita przed urodzeniem!)mogą normalnie żyć, pracować. Są np. baristami, modelami, muzykami, a nawet nauczycielami. Są kraje, w których nie rodzą się dzieci z wadami serca, zwłaszcza tymi złożonymi (to drugi powód, który dawałby pseudolekarzom możliwość usunięcia mnie w okresie prenatalnym mojego życia!)
    Czy Islandia albo Dania, w których od kilku lat nie urodziło się ani jedno dziecko z ZD, to kraje tolerancyjne? Nie, to kraje dyskryminująca osoby niepełnosprawne w najgorszy możliwy sposób.
    Decyzję można podjąć przed współżyciem. Jeśli w jego wyniku powstanie nowy człowiek, to nikt nie ma prawa odebrać mu życia. Prawo do życia to pierwsze, fundamentalne i niezbywalne prawo do człowieka. Każdego!

  3. Piotr pisze:

    Akurat logiki mi nie brakuje i nie popełniłem żadnego błędu logicznego. Odniosłem się do konkretnej sytuacji w sposób jak najbardziej obiektywny, bez względu na moje własne poglądy. Osoba, która prowadzi działania zmierzające do pojawienia się na tym świecie osób niepełnosprawnych MUSI zadbać o ich życie jako kontinuum. Jeśli uważa, że ma to być uregulowane prawnie, to reszta ich życia również. Sprawa jest prosta, jedno jest następstwem drugiego. Jeśli się z tym nie zgadzasz i widzisz tu coś nielogicznego, to chyba tylko dlatego, że odbiegłeś znacząco od tematu. Ja w mojej wypowiedzi nie wypływam na “szerokie wody”, nie piszę o tolerancji, nie atakuję tej, czy tam tej religii, nie mówię nikomu co dla niego dobre, a co złe.

  4. Can pisze:

    Przepraszam.

  5. Piotr pisze:

    No przestań Jarek… rozmawiamy przecież :).

  6. Tato Kuby pisze:

    Problem chyba najważniejszy to zapewnienie dobrych warunków życia w Polsce dla narodzonych dzieci z zespołem Downa. W okresie 25 ostatnich lat nie nastąpiły istotne zmiany we wszystkich obszarach życia i trzeba uderzyć się w piersi, że my rodzice okazaliśmy się nieskuteczni, bo niezorganizowani.
    Nawet najlepsze Państwo nie zorganizuje dobrze dla naszych dzieci: edukacji, pracy , sportu, funkcjonowania w społeczeństwie, choćby z tego powodu, że nie wie jak.
    W tym okresie powstały fundacje i stowarzyszenia, często mocno wspierane finansowo ze środków państwowych robiące to co mogą, albo uważają, że jest to dobre dla naszych dzieci.Ważne jest słowo dzieci, bo kiedy dorośnie to już działalność Stowarzyszenia przeważnie się kończy i człowiek zostaje wysłany do domu. Państwo wraz ze skierowaniem pieniędzy uznało, że jest zwolnione od obowiązku i nikt nie określił nigdy planu kompleksowego .
    W ten sposób marnowane są ogromne pieniądze.
    Czy wiecie na przykład jakie pieniądze otrzymuje Stowarzyszenie Olimpiady Specjalne Polska na sport Waszych dzieci. A czy w życiu Waszego dziecka istnieje sport? np trening raz w tygodniu i cztery razy zawody w roku?
    Reasumując proponuję zamiast dyskusji pragmatyczne działanie, aby Wasze dziecko miało się gdzie kiedyś odnaleźć.
    Tato Kuby

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...