Na koniec III klasy…o edukacji.

czerwiec 18, 2018 by
Kategoria: Świadomy Jaś

Gdyby o edukację chodziło, to Jasiek nie powinien chodzić do szkoły masowej. Nie jest w stanie opanować tematu, który w tej klasie obowiązuje…ale gdyby nie ta klasa, to w życiu nie opanowałby angielskiego i niemieckiego w tym stopniu Uśmiech

Każde z dzieci ma bardzo spersonalizowane zainteresowania i zdolności. Ja się nie spodziewałem, że dla Jaśka języki obce będą aż tak silnym motywatorem do działania. Każda z nauczycielek inna, ma inne wymagania, inne podejście, ale akceptują Jaśka i starają się go wspierać tam, gdzie on chce być aktywny. On to lubi, dzięki temu jest zdecydowanie proaktywny w tych polach nauki…czego by nie miał w szkole specjalnej. Dzięki językom zdecydowanie podciągnął pamięć. Piosenki, czytanki, słówka zna na pamięć i to przychodzi mu z dużą swobodą. Na pewno dla tych rzeczy warto było chodzić do szkoły masowej.

O przedmiotach ścisłych już pisałem. Wszystko co wymaga matematyki jest problemem i to istotnym. Regres jesieni 2017 był zabójczy w tej mierze. Wraca zdolność rozpoznawani godzin, liczenie na konkretach i orientowanie się, co do liczb do 20, ale musi to być konkret np. 20 jabłek. No i właśnie 20 jabłek opanowujemy, ale mieszają nam się miary, nie rozumiemy temperatur. Zaskakujące, że dni miesiące się poprawiły, ale Jasiek ich nie potrzebuje w użyciu na to wygląda.

Za to bardzo fajnie sobie radzi, gdy coś kupuje lub zamawia. Nie rozumiem tego mechanizmu (może konkrety), ale jest w stanie zamówić samodzielnie: “poproszę 4 czarne herbaty” lub “dwa rosoły z makaronem bez “zielonego” i 2 z “zielonym” i idzie mu to bardzo naturalnie. Podobnie na zakupach, liczby niekoniecznie są problemem. Jest tutaj szczególnie kreatywny i gdyby troszeczkę wolniej to robił, to byłaby perfekcja.

Przekłada się to tez na zdolność do przygotowania sobie jedzenia, gdzie egzemplifikuje że robi 2 kanapki do szkoły i 2 “połówki” na śniadanie.

Język polski jest niestety dramatem jako przedmiot. Trudny, choć znamy już niektóre zasady pisania ortografii co mnie zaskakuje. Czytanie jest na dobrym, płynnym poziomie, czasami bez znaków interpunkcyjnych, ale stara się być wyraźnym. Czyta coraz trudniejsze teksty, ale wciąż są to raczej krótkie historie, komiksy. Zaskakuje mnie komunikacyjnie. Widać, że chodzi po górach, bo terminologia górska jest opanowana do perfekcji. Zakres komunikacyjny także wyraźnie się poszerzył, zgodnie z tym co wiele lat temu mówił mi Richard i Cora, w wieku ok. 11-13 lat dzieci uczące się kilku języków na raz,  osiągają płynność w swoim języku ojczystym, to wydaje się mieć miejsce właśnie teraz u Jaśka. Świetnie to wychodzi znów w górach, gdy spotka się bardzo empatyczną osobę. Janek rozmawia, przedstawia się i to już jest na poziomie bardzo funkcjonalnym i precyzyjnym.

Pisanie i plastyka tytułem jego problemów manualnych jest to koszmar. Pisanie drukowanymi, nie utrzymywanie horyzontu pisania…widać wyraźnie brak przetwarzania w mózgu pisania, rozumienia liter i ich powtarzania. Mnie to cały czas zaskakuje, że jak mu powiem wyraz do napisania, który doskonale zna, nie umie go przetworzyć w mózgu, tak by go napisać. Gdy zobaczy o co chodzi to dostaje olśnienia i pisze. Stoi to w sprzeczności z wykonywanymi przez niego trudnymi ćwiczeniami na skojarzenia, “labirynty słowne” gdzie potrafi sam wyciągnąć trudne słowa z gąszczu Uśmiech

Geografia i przyroda….na pewno nie jest na poziomie rówieśników w tej tematyce, ale bardzo dużo korzysta. Geografia jako termin dla kontynentów, państw i teraz też stolic jest czymś ciekawym dla Jaśka. Alokowanie też zwierząt do poszczególnych krain geograficznych wychodzi fajnie. Jest to coś co może być w przyszłości ciekawym elementem jego rozwoju.

Rozwój fizyczny Jaska jest jego predyspozycją rodzinną. Na tym weekendzie widać było jak nasze cechy “dominowały” nad jego kolegami. Jest to na pewno potwierdzenie, że należy kształtować przede wszystkim właśnie silne cechy dziecka…nie próbując korygować za wszelką cenę to czego nie lubi i ma z tym problem. W naszym wypadku chodzenie po górach jest też silnie zindywidualizowanym sportem. Mierzysz się ze sobą. To Jaskowi odpowiada, podobnie jak karate…ale szkoła masowa jest też od tego by Jasiek wchodził w relacje podczas gry w piłkę (tutaj poprawa znaczna), dwa ognie (nie zawsze się chce, ale już rzuca i wie, że ma uciekać).

Przed nami IV klasa. Tytułem edukacji i programu edukacyjnego, Janek nie powinien już chodzić do szkoły masowej. Jest jednak wciąż ten jeden mechanizm: kopiowania wzorców, uczenie się mechanizmów funkcjonowania w grupie. To mnie wciąż trzyma za tym, by jednak jeszcze Janek chodził do szkoły, do tej szkoły, z tą klasą i z tym projektem o którym nauczyciele i dyrektor mówią.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...