Nieroda, Dzikowiec Mały, Dzikowiec, Sokółka

maj 4, 2021 by
Kategoria: Nasze Góry

To miało być przejście z “jajem”. Kamila nie było, więc zakładaliśmy że nie będziemy biec do przodu, a powoli poznawać skrótami ostatnią niezdobytą przez nas część Masywu Dzikowca. Ciągle piszę ostatnią, a ciągle coś znajdujemy…i to jest akcja!

https://www.zespoldowna.info/wysoka-i-szczeliny-wietrzne.html

Długo szukaliśmy nowego wariantu ale znaleźliśmy i to taki, jakiego nie spodziewaliśmy, że jest! Punkt startowy: stawy w lesie w Grzędach Wielkich. Tak zaczęliśmy naszą wędrówkę nie tylko po górach i “kanionach”, ale i lekcję biologii z Jankiem.

Lekcja biologii 1. Wyszliśmy z auta. Zrobiliśmy kilka kroków i takiej ilości żab nie widzieliśmy nigdy. Janek oko w oko z żabką i nawet nie palił się w góry. Była to ciekawa lekcja poglądowa dlaczego one uciekają, dlaczego jest ich aż tyle…”Mamo uważaj pod nogi!” też padło kilka razy.

IMG_5285

IMG_5287

IMG_5283

IMG_5281IMG_5288

Janek próbował dotknąć, ale dziwnym trafem żaby jemu uciekały. To było trudne do wytłumaczenia Uśmiech W końcu wystartowaliśmy i od razu zaskoczenie: NIE GONIMY! Janek naturalnym liderem, ale takim “nie biegnącym” i już wydawało się, że ten dzień będzie inny niż zazwyczaj. Byliśmy naiwni od początku, w końcu to nasze dzieci!

IMG_5289

Naszym pierwszym celem był…skrót przez początek Masywu na górę Nieroda. Brzmiało to dobrze. Bez szlaków na szczyt, który widnieje jako pierwszy od zachodu.  Wydawało nam się, że jak pokluczymy ścieżkami leśnymi przez ten teren, to pomimo że nie jest wysoki, to choć trochę się zmęczymy. Tutaj przewidywana była praca z mapą, by Janek nauczył się nią posługiwać. Zaczęło się od tego, że trzeba było go gonić. Jak nie ma Kamila, to jest Janek. Po drugie Janek ma swoje warianty i swoje pomysły, więc mapa się nie liczy. Liczyliśmy jednak na zmianę mimo wszystko.  Zapowiadało się ciekawie patrząc na mijaną Wysoką.

IMG_5291

IMG_5295IMG_5299

Czy znacie już te ujęcie? Stoi nad nami w oddali syn i tak czeka…czeka. Zazwyczaj był to Kamil, tym razem był to Janek. Pierwsze podejście, pierwsze zejście i już zrobiła się różnica. Poranny deszcz poprawił “jakość” duktów leśnych, bez tworzenia kałuż i można było poszaleć i Janek szalał. Dobrze że pojawiły się rowerowe trójkąty, był to dobry system kierunkowy dla niego i o dziwo w naszym kierunku.

IMG_5298

Problem pojawiał się, gdy trójkąty w jedną stronę, a my w drugą. Uparciucha zawrócić było wyzwaniem…jednak udawało się. No i wróciliśmy do mapy. Nieroda na mapie pokazana jako jedyny szczyt w tym obszarze, była dobrym celem by do niej zmierzać….a szczyt ten w ogóle jakoś nieznany, nieopisany i bez ścieżek na mapach. Przeszkoda? Raczej niezła przygoda!

IMG_5300

IMG_5303

Nieroda 640 m npm kompletnie nas zaskoczyła. Janek zdobył ją po dość intensywnym trawersie, jak by była jakąś górą o przynajmniej 1000 metrach. Gdy już weszliśmy to widoki z niej, jej czubek to jak pomniejszone tatrzańskie szczyty z Tatr Zachodnich. Czerwony porfir i krzyż zaskakiwały. Jeszcze bardziej gdy okazało się, jak zwykle, że jest lepsze wejście/zejście na szczyt, od żółtego szlaku niż to co my wytyczyliśmy…ale strome jak diabli.

IMG_5311

IMG_5309IMG_5310

Pierwsza góra zdobyta. Potem przeczytaliśmy, że krzyż stoi tam by ocalić ją przed “zrobieniem” z niej kopalni. Szkoda by było, bo jest to idealne miejsce na poprowadzenie szlaku i odpoczynek tam z widokiem na cały Masyw Dzikowca. Tutaj mieliśmy świetna lekcję geografii. Janek pokazał gdzie ma iść, nauczył się nazwy Mały Dzikowiec i był cel….tylko dlaczego on tak pędził.

IMG_5317

IMG_5318IMG_5319

IMG_5320

I znów w górę i w dół. Nie było łatwo. Lekcja biologii numer 2. Jak chodzić po lesie by nie wystraszyć saren. Janek, jak to Janek ciągle coś musi mówić jak idzie…nawet gdy jest daleko. Zdziwił się kompletnie, gdy wypłoszył całe stado saren…i od razu zrobił się cichszy…ale nie wolniejszy.

IMG_5321

IMG_5322IMG_5326

Wkurza mnie to stale. Jak nie Kamil, to Janek. Te same miny, te same czekanie. Na szczęście ciut wolniej i bez turystów takich jak my.

IMG_5324

IMG_5327

Skrót ścieżkami leśnymi na Dzikowca Małego 695 m npm był po prostu przepyszny. Nigdy nie byliśmy na tej górze, a tutaj stale się na niego podchodziło i gdy już stanęliśmy pod nim, to 40 metrowa ścianka była ostro zarysowana nad nami. Trzeba było szukać wejścia. Na mapach nie było żadnej ścieżki. Szykowała się niezła przygoda. Pierwszy istotny punkt. Wchodząc tak jak my od zachodu trzeba szukać wychodka czerwonego porfiru, który  robi niezłe wrażenie z dołu. Do niego prowadzi ścieżka, choć znów trawersami.

IMG_5336

IMG_5338

IMG_5349

Najwyższy punkt to oczywiście czerwony porfir ze słupkiem. I chyba mieliśmy dużo szczęścia, bo na Dzikowcu Małym będzie las bukowy. Koniec szczytu, to oczywiście skała czerwonego porfiru. I okazuje się, że gdybyśmy wchodzili od zielonego to 10 metrów do góry i bylibyśmy na szczycie.

IMG_5339IMG_5340

IMG_5351

Weszliśmy na wspomniany zielony szlak. Teraz miała być długa prosta aż na Dzikowiec Wielki 836 m npm…ale zapomnieliśmy o tym: w górę i w dół. Syn uciekł i znów bieganie za dziećmi, choć to dziecko ma już 14 lat, jest bardzo istotne.

IMG_5353

IMG_5356

Na pierwszym wzniesieniu piękny widok na Chełmiec, Trójgarb i miało się wrażenie, że jesteśmy…w Pieninach. Masyw Dzikowca to mocno wzniesiony wał, bardzo wąski na górze, o ostrych stokach. Górą prowadzi ścieżka w górę i w dół. No i nasz syn szedł pierwszy patrząc z politowaniem z góry na nas, a na długiej prostej to nawet nie czekał.

IMG_5358IMG_5360

IMG_5361IMG_5365

Zaskoczenie: Łyse Drzewo 757 m npm. Na pewno nie oznaczony na mapie szczyt, ale i też świetne miejsce do oglądania/odpoczywania, tylko Janek miał inne plany. Na Dzikowcu miało być śniadanie, więc o czym tutaj gadać i co tutaj oglądać, gdy jedzonko blisko….motywator.

IMG_5363

IMG_5366IMG_5369

Doszliśmy. Kiedyś punkt startowy dla paralotni, dzisiaj downhilowy start.

IMG_5370IMG_5371

Lekcja biologii 2. Jemy, odpoczywamy. Cisza, bo Janek je. Zięba zwyczajna śpiewa i podchodzi co raz bliżej. Nawet Janek zaniemówił. To była niezła przygoda….ale czekała wieża poniżej Dzikowca, stąd było tylko pół śniadania i idziemy!!! Spotkaliśmy pierwszych turystów tego dnia, ale już na wieży byliśmy sami. Janek na nią wbiegał!!!

IMG_5375IMG_5381

IMG_5382IMG_5384

IMG_5385

Mama pozdrowiona, ocena ryzyka deszczu wykonana i w dół.

IMG_5386

IMG_5390IMG_5393

Ostatnim celem była znana nam już Sokółka 800 m npm. Najpierw zejście i to mocne. Niby małe góry, ale mijający nas turyści, ja też, ciężko oddychali po tych interwałach…Janek nie.

IMG_5396

IMG_5397

IMG_5398

IMG_5399IMG_5401

IMG_5410

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sokółka_(Pasmo_Lesistej)

IMG_5406IMG_5407

Ostatnia przerwa. Teraz trzeba było znaleźć skrót do stawów. W tych górach, każdy ma swoją drogę. Janek tez ją znalazł zbiegająco.

IMG_5416

IMG_5418

IMG_5419

IMG_5421

Zeszliśmy do przełęczy Polanka szlakiem niebieskim, ale już stamtąd losowo wybranym duktem. Tempo było dobre i szybkie.

IMG_5425IMG_5426

IMG_5430IMG_5432

Goniliśmy Janka dzielnie, a ten zafundował nam lekcję biologii numer 3. “Tato co to za szczur?” Asia od razu aktywniejsza się zrobiła. Janek poprawił się: “Jaszczurka!” Asia już była uważna. Na koniec okazało się, że mieliśmy czarnego ślimaka i wszystko się wyjaśniło.

IMG_5434

IMG_5436

IMG_5441

IMG_5442

Gdy doszliśmy do parkingu byliśmy zaskoczeni liczbą aut, turystów, campingów itp. Mieliśmy szczęście rano na to wygląda. Miejsce jednak tego warte, tak samo jak nasza dynamiczna wyprawa. Janek przegonił nas, było fajnie i ciekawie w górach, które po prostu uwielbiamy.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...