Koruna, Kamienny Most

czerwiec 13, 2022 by
Kategoria: Nasze Góry

Jeżeli myślisz, że najfajniejszy szlak prowadzi na największą górę to się mylisz. Zawsze to co jest najlepsze, jest schowane tak aby nie każdy mógł wiedzieć, ba nie każdy mógł dojść. Taka jest natura.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Broumovsk%C3%A9_st%C4%9Bny

Bromouvskie Ściany to ostatni kawałek Gór Stołowych, których nie przeszliśmy, choć byliśmy na ich najwyższym szczycie Bożanowskim Szpiczaku oraz Korunie. Tą ostatnią, fantastyczną górę poznaliśmy dzięki Włóczykijowi Sudeckiemu…Janek wciąż wspominał górę z huśtawką na szczycie.

https://www.zespoldowna.info/przez-karlowek-pasterke-na-bozanowski-szpiczak.html

https://www.zespoldowna.info/korona-gor-i-scian-stolowych.html

Dzięki Włóczykijowi byliśmy też na pobliskim Ostaš’u, Čáp’ie i oczywiście w Skalnym Mieście. Te wszystkie formacje łączą polskie: Góry Stołowe z Zaworami. Musieliśmy pójść na te Broumovskie Ściany, nie było wyjścia. Zatem pojechaliśmy na ich początek: Hvezda i stwierdziliśmy, że dojdziemy do Koruny, bo tak będzie najlepiej, a to prawie koniec.

IMG_4763

IMG_4764IMG_4765

IMG_4768

IMG_4766IMG_4769

Muszę przyznać: obyśmy takie początki wypraw mieli zawsze!!! Podjechaliśmy Janek był gotowy, wyszedł przebrał się i aż nie wiedziałem co powiedzieć. Humory dopisywały, bo kamienie (już pierwsze kroki były po skałach), bo schronisko (było zamknięte jeszcze) i miały być skały, dużo skał. Na koniec planowana była huśtawka i pieczątka do książeczki GOT (ostatnia w tej to już 2 390 punktów, i zaraz będzie następna).

Kamil nie pozwolił na marudzenie i jak dowiedział się, że czerwonym ma iść, to poszedł. I wróciliśmy do dobrych naszych zwyczajów. On z przodu, Asia próbowała się go trzymać, a my z Jankiem na końcu.

IMG_4771

IMG_4773IMG_4774

Nie dało się “gonić”. Chwilkę od schroniska pojawiły się pierwsze mega skały. Kamil bardziej wrażliwy, aż się zatrzymał. Nieźle się zaczynało. Pojawił się drogowskaz na Amfiteatr Skalny, to poszliśmy nie widząc co nas czeka. Zabawa się zaczynała: tutaj kotka, tutaj most i trzeb było się mocno schylać.

IMG_4775IMG_4776

IMG_4781IMG_4782

Jak na Błędnych Skałach. Ja już po tym kilometrze byłem zmęczony i coś mi mówiło, że chyba przeliczyłem swoje siły…ale z drugiej strony na tak “małych górkach”, brzmiało to mi trochę słabo.

IMG_4779

IMG_4780

Amfiteatr był zdecydowanie imponujący. Był powód by odpocząć. Niestety moje wątpliwości, czy to dobra trasa na moją kondycję, rosły. Jeszcze dobrze nie wyszliśmy z amfiteatru a już były schodki do góry, by wejść na Supi hnizdo, czyli gniazdo…google szuka…i mamy Sępie Gniazdo.

IMG_4785

IMG_4786IMG_4787

IMG_4788

Odpoczynek dla mnie, popatrzyliśmy na Góry Suche i poszliśmy dalej. Kolejne skalne cuda przed nami, ale Janek wolał mech. Pogadaliśmy o tym, o dziwo był bardzo zainteresowany i pogoniliśmy między olbrzymami za Asią i Kamilem.

IMG_4791IMG_4792

IMG_4793IMG_4797

Zatrzymaliśmy się na śniadanie, bo była chwila bez skał. A tutaj jakiś wielki potwór owadzi szedł po słupku i jednak postanowiliśmy iść dalej. Szlak bardziej teraz wyglądał jak wysokogórski. Zdecydowanie w górę i zdecydowanie w dół, czyli to co Janki lubią najbardziej. Kamil już był gotowy wracać i co jakiś czas mówił, wskazując przed siebie: “Tam nie!”

IMG_4799IMG_4802

IMG_4805IMG_4806

IMG_4807IMG_4809

IMG_4816

IMG_4817

IMG_4818IMG_4821

Przyznam się, że nie pamiętam takiej wyprawy, by nie było marudzenia. Co 10 kroków, sytuacja na szlaku się zmieniała. To grzyb lub grzyby, to tunel, to zygzak, jakiś skrót, no szczyt skały! Kamil ożywiał się, gdy słyszał naszą rozmowę o wyprawie w Tatry. Od razu było “Tatry nie!”, bo już teraz z niego się już lało, więc nie mógł sobie wyobrazić, że ma jechać w jeszcze wyższe góry. Janek nawet nie hamował i nie stękał. Tu zeskok, tu zygzaczek…”A kiedy będzie huśtawka!” Szło się świetnie i pogoda była świetna, bo słońce świeciło, ale było dużo chmurek, więc ponad 20C nie wychodziliśmy.

Zdobyliśmy w ten sposób…z 10 skał! Nie idzie się nimi znudzić!

IMG_4823IMG_4824

IMG_4825IMG_4830

IMG_4832IMG_4836

Broumovskie Ściany podzieliłbym na 3  części. Ta pierwsza była niczym okolice Błędnych Skał. Ta druga to już Radkowskie Bastiony. Idzie się wśród kolosów, świetnym, wymagającym szlakiem, gdzie przez sekundę nie można odpuścić. I znów szlak jaki Janki uwielbiają. Przeskok przez błoto, zeskok ze skały, a Kamil się wkurzał, bo ścieżka na 20 cm szeroka, świerki zwisają mu na głowę, a potem buki, które z jednej strony powodują, że zieleń jest taka, że nigdy się jej takiej nie widziało, ale jest na tyle mrocznie, że każdy huk powodował jego zaintrygowanie. Kamil nie lubi horrorów!

Między tymi częściami zawsze trzeba przejść dołem i te drogi robią wrażenie, bo przypominają brukowaną drogę.

IMG_4840IMG_4841

To co dla jednych jest świetne, jak dla mnie, dla innych jest nudne, chyba że są schody. Wchodząc po kamiennych schodach, z góry było wiadomo, że coś się będzie dziać. No i od tego momentu znów zaczęło się dziać, nawet turystów spotkaliśmy, których do tej pory prawie nie było.

IMG_4843IMG_4846

IMG_4847IMG_4849

Nie wiem co Janek robił na zielonej szkole, ale wrócił z jeszcze lepszą wiedzą na temat szlaków. Pierwsza część szła z czerwonym. Druga z żółtym. Kontrolował to cały czas. Nawet przejście między czerwonym, a żółtym, które wykorzystywało zielony szlak, kontrolował, czytał tabliczki, a mapę stale musiałem wyciągać by pokazać. Zbliżaliśmy się do naszego pierwszego celu: Kamiennego Mostu. Szliśmy przez skały i zastanawialiśmy się co to będzie. Janek podłapał temat i sprawdzał każdą skałę, czy to już. Kamil też. On wiedział, że chce odpocząć.

IMG_4850IMG_4851

Było warto tutaj przyjść by zobaczyć. Wszystko grało dla nas, by to miejsce zapamiętać najlepiej jak można.

IMG_4855

Wow! i tak odpoczywaliśmy, patrząc na ten most, niebo i skały. Warto było tutaj przyjść.

IMG_4857IMG_4858

Jednak Koruna i huśtawka, była celem samym w sobie dla Janka. Nie dał szans na odpoczywanie.”Tato a gdzie huśtawka na żółtym?”…a kolosy nad nami, schody “starożytne” ułatwiały zeskakiwanie i szukaliśmy huśtawki. Zaczynaliśmy zdobywać trzecią część Broumovskich Ścian.

IMG_4860IMG_4861

IMG_4862IMG_4863

O tym, że jesteśmy już pod Koruną powiedziały skały. Idzie się niczym labiryntem, który pozwala nam dojść tam gdzie on chce, a niekoniecznie my. Dzięki “mostkom” jak to Janek mówi, było jeszcze lepiej. I znów zygzaczek, zeskok, skałka i się szło.

IMG_4866

IMG_4867

Co niektórzy jednak mieli problem ze “ściskiem” skał, jak to na Hejszowinie bywa Uśmiech na której to byliśmy wiele razy. Koruna i Szczeliniec Wielki mają wiele wspólnego, choć są jednak inne…ale nie dało się zastanawiać, bo te ściski trzeba było jakoś pokonać.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Hejszowina

Ja górą, inni dołem. I było tylko “Tato chodź huśtawka!” Bez marudzenia, trzeba było walczyć.

IMG_4869IMG_4874

IMG_4876IMG_4878

No i była. Janek wiedział, że bez zdjęcia nie siadamy, od razu był gotowy, poprawił Kamila, a potem wystrzelił, bo huśtawka…a my patrzyliśmy na Hejszowinę i sosnę, która wciąż rośnie i wciąż jest na Korunie.

IMG_4883

IMG_4886

IMG_4888IMG_4889

Odpoczywaliśmy. Oświeciło mnie tak nagle. Jednak to będzie kawał wyprawy, a jakie przewyższenie!…tylko jak my wrócimy?

Niektóre szczeliny wyglądały ciut węziej niż jak się szło na Korunę. Jakaś taka natura. Janek oczywiście szczęśliwy, Kamil niekoniecznie, a Asia dzielnie nas prowadziła. Ma wiele atrybutów, których my nie mamy w takiej scenerii.

IMG_4897IMG_4898

IMG_4900IMG_4901

Chłopcy nie dawali znać nawet, że są zmęczeni, choć my tak. Świetny prognostyk przed Tatrami! Śmigaliśmy z powrotem już bez “skał”, ale wciąż było w dół i w górę!

IMG_4902

IMG_4906IMG_4904

IMG_4908IMG_4911

Powrót był zdecydowanie szybszy i łatwiejszy. Chłopcy nawet na herbatę za bardzo nie chcieli. Kamilowi w głowie był obiad, a Janek tym razem przestawił się na: pieczątka. Więc znów zygzak i skrót.

IMG_4914IMG_4915

IMG_4917

Jednak nie dało się ukryć, że będzie i jest też pod górkę. Kamil się wyłączył..więc argumentem był obiad. Janek pił, chlał i szedł bo pieczątka.

IMG_4921

IMG_4923

IMG_4926IMG_4927

Podejście pod  część ścian, gdzie jest Sępie Gniazdo było już jednak dramatyczne. Byliśmy wykończeni! Odpoczynek i sprawdzanie mapy (wielokrotne), tak jakby patrzenie na mapę skracało drogę powrotu. Janek nie rozumiał, że jeszcze trzeba chwilkę, ciut i krok. Coś się jednak wyłączyło i był problem.

IMG_4932IMG_4935

IMG_4939IMG_4940

…na chwilę. Pojawiły się skały i znów pojawiła się energia, gotowa poruszyć kulę kamienną na górze. Na szczęście nie testowaliśmy tego, bo pieczątka: “Zaraz zamkną schronisko!”

IMG_4942IMG_4945

IMG_4943

Przejście przez Amfiteatr, koniec skał i Janek zamiast wskrzesić z siebie siły do ostatniego “skoku”, zatrzymał się. Postanowiliśmy, że ja pójdę po pieczątki, a Asia z chłopakami powoli będzie iść. Kamil akceptował ten pomysł z pełną aprobatą. Do Janka jednak doszło, że idę…wystartował i gonił za mną, aż do schroniska, które okazało się stylową restauracją. Szybko pieczątki i goniliśmy Asię i Kamila.

IMG_4947IMG_4949

IMG_4950IMG_4951

Jak zatrzymałem się na parkingu zdziwiłem się: 920 m przewyższeń, gdy najwyższy ze szczytów miał nie więcej niż 769 m npm. Dało nam to popalić, świetny trening przed Tatrami, na które czekamy. Była to niezwykła przygoda, nie dało się tutaj nudzić. A chłopcy? Jedno mieli w głowie: obiad. Byli tak wykończeni “małymi” górami, że nawet nie czekali, po prostu w ciszy jedli. Jakie to było piękne.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...