Urwista, Skała Śmierci, Skałka, Skalny Grzebień

maj 24, 2021 by
Kategoria: Nasze Góry

Ostatki, znane już u nas hasło. Ostatki oznacza coś ciekawego, coś niezwykłego i cały dzień sami na szlaku. “Smaczne” Uśmiech. Nasze ostatki tym razem wycelowane zostały na Okrzeszyn. Gdyby nie Diadem i konieczność zdobycia  Jańskiego Wierchu, to być może nie wiedzieliśmy, że takie miejsce istnieje. “Zasmakowaliśmy” w Zaworach, więc Okrzeszyn był idealnym miejscem na “Zaworowe Ostatki”, bo tam one się kończą.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zawory_(pasmo)

Cel był ambitny dojść aż do Zielonki 700 m npm. Kawał drogi z Okrzeszyna, ale te góry nie są wysokie, więc mogliśmy się mylić, że dojdziemy. Tak było na początku. Potem celem na zdobycie był szczyt o nazwie Skałka 677 m npm, bo na Skałce miały być fajne skałki…a lepsze były na Skalnym Grzebieniu.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ska%C5%82ka_(G%C3%B3ry_Sto%C5%82owe)

Zaczęliśmy z wiatrem, chmurami i prawie deszczem. Stwierdziliśmy, że jednak na start zdobędziemy Urwistą 567 m npm, bo tam są skały na skale. No i właśnie zaskoczyliśmy się. Niby jakoś niewielkie góry, ale od samego początku jakoś znacząco wybitne. No i poszliśmy na tą Urwistą na skróty oczywiście.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Urwista_(Zawory)

IMG_5949

IMG_5951

Kilka kroków do góry i z daleka widać było Jański Wierch. Humory dopisywały. Pogoda nie. Jednak zaskoczenie było natychmiastowe jak weszliśmy do skalnego kanionu idąc ścieżką edukacyjną. Zaskakujące było to, że ona się kończyła, a my Skały Śmierci, co była opisana nie widzieliśmy, ani centymetra. No to w górę.

IMG_5954

IMG_5955

Zawory to pasmo Gór Stołowych, jednak ta część nie wygląda jak Góry Stołowe. Ostre twarde magmowe czarne skały nas zaskoczyły.

IMG_5973IMG_5957

IMG_5958IMG_5959

IMG_5961

Szczyt Urwistej był już niczym pozostałość po rdzeniu wulkanu, a nie jakiegoś piaskowca.

IMG_5962IMG_5963

Gdy myśleliśmy, że Urwista to Skała Śmierci, to okazało się, że to dopiero początek skał. Zeszliśmy z niej na piękną łąkę i to z niej weszliśmy na te skały, wysokie, wyniosłe, robiące wrażenie.

IMG_5964

IMG_5965

IMG_5967

IMG_5969

IMG_5970

Na dole dopiero zorientowaliśmy się, jak wielka jest Skała Śmierci. Można sobie tylko wyobrazić co myśleli ludzie o niej, gdyby nie było tutaj lasu, bo w XIX wieku te lasy były tutaj wycięte w pień. Żaden w sposób nie pasowały do Zaworów, ale są na pewno wspaniałą atrakcją tego miejsca. Robiły wrażenie.

Po miłej rozgrzewce, musieliśmy wrócić na nasz skrót. Na górę….no właśnie jaką. Janek pokazywał pasmo przed nami, pytał o nazwę góry, a ja zong?! Jak to się nazywa? Jakoś tak bywa w Zaworach, że nazw i oznaczeń szczytów jest raczej mniej niż więcej. Skitowaliśmy, że idziemy i poszliśmy przez mokrą łąkę. Jakoś mi to przypominało Bieszczady…Nic tam, skrót powrotny był najważniejszy i udało się zostawić drażliwy temat na później.

IMG_5971

IMG_5972

IMG_5975

Wróciliśmy na naszą drogę, a tam co ścinka, to płyty skał. To już było jak w Zaworach z Gór Stołowych. No i chłopcy wrócili do tradycji. Jak ma się “autostradę” leśną to najwyższy czas uciekać rodzicom. I zaczęło się, jak nie jeden to drugi, to już taka nasza rodzinna tradycja.

IMG_5976

IMG_5978IMG_5980

IMG_5981

“Czerwone błoto” zatrzymało Janka przy nas, ale Kamil to pojawiał się to znikał w oddali. Nic się nie zmieniało. On uciekał i czekał na szczęście na rozdrożach kompletnie bez oznaczeń. Patrzyliśmy na mapę, jakaś kotlinka była przed nami, żadnego szlaku i różne skróty. To są Zawory: jeżeli chcecie się spytać o drogę to nawet GPS i mapa mają mały problem, ale dążyliśmy do zielonego, granicznego szlaku i się udało.

IMG_5983

IMG_5984IMG_5986

Do dojścia na zielony szlak, mieliśmy las, błoto, i ciekawe skały. Gdyby nie to, że szanujemy “małe góry”, a jeszcze więcej “ostatki”, to moglibyśmy stwierdzić, że przyjechaliśmy na świetny leśny spacer. Zielony Szlak  wszystko zmienił. Jankowe harce już nie były takie proste i przywództwo na czele zmieniło się. Kamil to góral, który żadnych gór się nie lęka Uśmiech…ale czasami pod górę stęka. I tak było tutaj. On zaczął, odjeżdżał, a my stękaliśmy jak i on i zwalnialiśmy. Och te Zawory!!!!

W końcu Janek wymiękł. Podejście iście górskie, a góry przecież tak niskie!!!

IMG_5988IMG_5990

IMG_5991IMG_5994

“Ja wiedziałem, że tak będzie, ja wiedziałem.” tak mówił poeta-kabarecista. I to był kabaret. Małe góry, ale jak Beskid Żywiecki, podejście na Pilsko. Mocno do góry i im bardziej jesteś pewny, że to koniec, tym bardziej stromo do góry. Im bardziej do góry, tym więcej skał, które na początku były jak szańce, potem jak wał, a na końcu jak ściana. To są Zawory, czyli skalna ściana od polskiej strony! Szacun dla tych, którzy przybyli tutaj je zdobywać.

IMG_5996IMG_5997

IMG_5999IMG_6001

No i Kamil czekał na nas na słupku, skąd ja to znam, a Janek kompletnie bez sił walczył do góry z wszystkim. Wszystko było problemem i wiatr, i błoto, i skała. Oj ciężko było.

IMG_6003

IMG_6005-1

IMG_6012

W końcu weszliśmy na tą ścianę i od razu na szczyt 699 m npm…ale bez nazwy. Trzeba było odpocząć. To było ostre podejście.

IMG_6011IMG_6010

Na czym polegają tutaj Zawory? Popatrzcie na te zdjęcia. Mamy ścianki skalne o różnej wysokości, na które trzeba po prostu wejść. Na to wygląda, że zielony szlak znalazł idealne miejsce do ich przejścia. Jak już na nich jesteś to idziesz, prawie jak po stole z tym, że od polskiej strony masz przepaść, mniejszą lub większą, ale masz. I to jest uroda tego miejsca, niezwykła uroda: skały, wysokość którą czujesz i te jagody…koniecznie do odwiedzenia.

IMG_6017

IMG_6018

IMG_6019

IMG_6016IMG_6015

IMG_6020

No i jak to na “ostatkach” bywamy zaskoczeni, niespodzianka goni kolejną: spotkaliśmy turystów, zaskoczonych tak jak my, że kogoś spotkali Uśmiech. Po tym spotkaniu wniosek był jeden: CHŁOPAKI ZAWSZE POTRAFIĄ ZASKOCZYĆ, nawet tych najbardziej wytrwałych turystów, jak tych dwóch Panów. Patrzyli na Janka odznaki na plecaku. Nie zrobił wrażenie Diadem, ani Korona…ale Włóczykij Sudecki i te 100 szczytów to już tak. Było fajnie, były pytania i dużo dobrych ciepłych słów.

Ruszyliśmy po “stole” i było przede wszystkim równo. Jednak jak wyszliśmy na “polany” to okazało się, że jesteśmy bardzo wysoko. Różnica wysokości była odczuwalna. No i zgrała się do tego pogoda. Było w tym momencie słonecznie!!!

IMG_6023

IMG_6025

IMG_6027

Niesamowicie stąd wyglądały Góry Krucze z ich wypiętrzeniem, a w oddali Karkonosze i oczywiście Śnieżka ze śniegiem jeszcze. Widać było też niestety chmury i to nas martwiło. Do niespodzianek wciąż w tym roku należy pogodowy kwiecień w maju. Na górze wiatr zrywał kaptury, słońce rozgrzewało do czerwoności, by pozwolić deszczykowi na studzenie. Nie można było się nudzić…i należy być przekonanym, że w to miejsce trzeba przyjść jeszcze na jagody i koniecznie jesienią, będzie kolorowo!!!

IMG_6029

IMG_6022IMG_6031

Asia patrzyła na Janka i zwróciła uwagę na to, że to już kawał faceta. Mi też tak to wygląda, tym bardziej że jest syn z mamą prawie równy…ale nie w górach, nie w Zaworach jeszcze. Asia do przodu, a Janek wciąż bez sił, bo na “stole” było jednak trochę w górę i trochę w dół. Czekaliśmy na odpowiedni moment odpoczynku, bez deszczu, wiatru. Napotkani turyści sugerowali nam schować się przy jeziorku, ale szliśmy i szliśmy, a jeziorka jak nie było, tak nie było.

IMG_6033IMG_6034

IMG_6036

Pojawiały się jednak z jednej strony Góry Krucze a z drugiej Skalne Miasto jak na wyciągnięcie ręki. Jednak uciekaliśmy do lasu, bo z małej chmurki robił się duży deszcz. Zatem oglądanie trzeba było odłożyć na inny termin.

IMG_6037

IMG_6043

Jak wysoko szliśmy, widać było patrząc na skrajni w dół. Ściany to dobre określenie dla tych gór, bo stale “skarpa”, ściana o wysokości nawet do 50 m w dół, a my na “stole” na górze. Jak się na to patrzyło, to znów wracały Bieszczady, tylko tutaj mieliśmy las.

IMG_6044IMG_6045

IMG_6046IMG_6048

W końcu doszliśmy do tego miejsca. Na początku nie zrobiło na nas wrażenia. Była woda w niecce skalnej. Usiedliśmy, odpoczywaliśmy. Im dłużej tym bardziej nas to jeziorko fascynowało swoim życiem. To traszka, to pijawka i te błękitne niebo. Nie można było sobie wyobrazić fajniejszego miejsca na odpoczynek. Och te Zawory!!!

IMG_6050

IMG_6052

IMG_6065

Od tej pory to zwierzęta były dla nas atrakcją. To chrząszcz, to sarna, to ślady jeleni, to wszystko robiło wrażenie. W głowie miałem też słowa turystów: “Jesteśmy tutaj drugi raz i jak zawsze jesteśmy my i przyroda.” Chyba się to zgadza!

IMG_6067

IMG_6069IMG_6076

Doszliśmy do naszego celu Skałka, to był “rzut kamieniem” od jeziorka  . Szczyt płaski, pełen płyt skalnych gdy się na nim stoi. Wychylamy się w dół, a tam blok skalny po 20-40 metrów. Jak w Górach Stołowych. Nie odpoczywaliśmy tym razem, ale poszliśmy do punktu o nazwie Skalny Grzebień. Jeżeli tutaj tyle skał, to warto tam dojść, tym bardziej, że z naszego “stołu” nie było żadnego skrótu w dół. Tak myśleliśmy.

IMG_6073IMG_6074

IMG_6081IMG_6084

IMG_6083

IMG_6088

I tak jak na Skałce szczyt płaski, a my na skałach, które w dół robią różnicę. Na skałach, niczym w Pieninach sosny i to jest kolejna różnica. Znaleźliśmy też skrót w dół. To był już 10 km naszej podróży i nie mieliśmy już sił na Zielonkę, którą planowaliśmy zdobyć, a skały fascynowały tak że chcieliśmy popatrzeć na nie z dołu.

IMG_6089IMG_6090

IMG_6091

IMG_6092

IMG_6093

Nam skróty wychodzą najlepiej. Od samego początku, każdy “nasz szlak” wywoływał zaskakujące emocje. Tutaj Janek obudził się natychmiast, Kamil już szedł w dół za Asią, a przed nami znów sarny i ptaki. Chyba powoli uczymy się jak na nie patrzeć, w szczególności w takim pięknym lesie jak ten.

IMG_6096

IMG_6106

Zejście ze Skalnego Grzebienia było zaskakująco szybkie. Wyszliśmy z lasu tuż pod Skałkę i po chwili już byliśmy na łąkach pod Uniemyślem. Wskoczyliśmy na “niebieski” asfaltowy szlak i sunęliśmy w dół patrząc na dzikość tego miejsca.

IMG_6107

IMG_6108IMG_6110

IMG_6117

Na to wygląda, że zrobiliśmy część ścieżki edukacyjnej poprowadzonej przez Worek Okrzeszyna. Schodząc patrzyliśmy na zachowaną karczmę jedyny obok mijanych bardzo starych krzyży, świadek świetności tego miejsca.

IMG_6118IMG_6119

Gdy wróciliśmy do domu tak pytaliśmy się o ten szlak, kto jak go ocenia. Okazuje się, że Zawory robią na nas wrażenie. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że nie wysokość gór stanowi o ich atrakcyjności. Zawory choć niskie, za każdym razem zaskoczyły nas czymś, na co nie liczyliśmy, co nas zaskakiwało. Powoli żałuję, że zostawiliśmy je na koniec, ale cieszę się że w końcu trafiliśmy tutaj. Polecam Wam byście trafili w te miejsca za nami. Może być to ciekawe wezwanie.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...