Krzyżne, Kopa nad Krzyżnem

lipiec 10, 2023 by
Kategoria: Nasze Góry

Dlaczego nie ma, w Turystycznej Koronie Tatr, Przełęczy Krzyżne tego nie wie nikt, a powinna być. Jest to przełęcz wybitna i najwspanialsza widokowo z wielu. Stąd widać wszystko, po prostu wszystko, to co największe i to co zaskakujące w Tatrach. Tam trzeba wejść!

IMG_3241

Krzyżne odkładaliśmy na koniec. Dlaczego? Daleko, choć nie jest to trudny szlak. Przy okazji chcieliśmy przejść też te szlaki na których jeszcze nie byliśmy. W końcu przyszedł na to czas. Start w Brzezinach i to z małą ilością turystów, jak na tą porę roku.

IMG_3118IMG_3119

Trzeba było dojść do Psiej Trawki, jak zwykle, ale potem niespodzianka: czerwonym do Równi Waksmundzkiej, czyli Waksmundzkiej Przełęczy. Tam nas nigdy nie było, a wyglądało, że powinniśmy tam w końcu być. Szlak nas zaskoczył, bo wózkiem dało by radę nim przejechać! Fajny spacerowy i na rozgrzewkę.

IMG_3120IMG_3121

IMG_3122IMG_3123

Niestety nie było jak zawsze. Janek miał focha i kosmicznie człapał. Kamil niestety nie lepiej, ale próbował. Asia była zadowolona ze szlaku, po pierwszej małej górce. Skomentowała, że to taka płaska, fajna ścieżka, a tu nagle pod górę i Janek miał problemy. Na szczęście potwierdzenie, że śniadanie skonsumujemy na przełęczy, zmotywowało go i szedł.

IMG_3125

IMG_3128

Obie polany były fantastyczne. Janek niestety nie. Był trudny ze swoim oporem i wolny, choć nie wyglądało na to, że nie ma sił. Tylko Kamil był gotowy wstać i zrobić zdjęcie, że jesteśmy tutaj! Janek nie ruszył.

IMG_3130IMG_3131

Zmieniło się trochę dzięki zielonemu szlakowi. Do tej pory mieliśmy ścieżkę parkową, teraz pojawiła się puszcza i super ciekawy szlak, pełen kamieni, korzeni, kwiatów, paproci i krzewów. Tak to musiało kiedyś wyglądać!

IMG_3134IMG_3135

IMG_3141IMG_3142

IMG_3146

IMG_3147

Furorę zrobił tez Pańszczycki Potok. Jego przejścia były wyzwaniem dla wędrowcy i “oglądacza” kwiatków. Zrobił wrażenie. Jednak to, że go spotkaliśmy dało nam już do myślenia. Tutaj najczęściej mają gawry niedźwiedzie, tutaj też jest początek Doliny Pańszczyca. Udało się przyspieszyć.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%84szczyca_(dolina)

Znaleźliśmy nasz czarny szlak do Zadniego Upłazu, odejścia Żółtej Turni i byliśmy gotowi na oglądanie. Było WOW!

IMG_3148

IMG_3154

IMG_3155

W końcu natrafiliśmy na nasz żółty szlak. Zaskoczenie górami było oczywiste, ale postawą chłopaków jeszcze większe. Kamil aż usiadł, gdy popatrzył na góry i krótko: “TAM NIE!”. Pokazał niestety we wszystkie możliwe kierunki. Janek jak zobaczył nad nim, żółty szlak do Murowańca przez Zadni Upłaz, którym mieliśmy wracać, też odmówił współpracy. Tego jeszcze nie było. Cóż zasugerowaliśmy chłopakom, że powinniśmy popatrzeć na piękny Czerwony Staw. Nie pomogło, ale poszli na drugie śniadanie.

IMG_3159

IMG_3160

IMG_3161

My z Asią patrząc na Czerwony Staw na tle Małej i Wielkiej Koszystej wzdychaliśmy z zachwytów. Chłopcy wzdychali z zachwytów nad drugim śniadaniem i sokiem. Najważniejsze, że odpoczęli i nabrali wigoru…bo Pan pozdrowił Zdobywcę Korony Gór Polski i Janek wystartował, a Kamil jak zwykle uciekał, co sił do przodu. Nie wiem co ich tak rozregulowało, ale jak nie oni. Nie liczyłem na to, że będzie lepiej i się nie przeliczyłem.

IMG_3168

IMG_3170

Dodatkowa motywacja: “Tato gdzie idziemy?”. Janek oczywiście pokazał na Buczynową Turnię, która wystawała na końcu doliny. Był przejęty. Jednak jak pokazałem na “pagórek”, który nazywał się Wielka Kopka to wyrwał do przodu i nawet podobały mu się schody. Nie zmęczył się, a było gdzie. Kamil na wszelki wypadek potwierdził, że wchodzi i schodzi tym samym szlakiem, i gonił do przodu.

IMG_3171

IMG_3175

Tylko jak mu wytłumaczyć, że się idzie stale, rytmicznym krokiem a nie biegiem. Oczywiście taki bieg, wykańczał go i nas, bo trzeba było Kamila jakoś hamować. A Janek…luzak, swoim ślimaczym krokiem upajał się widokami z Kopki…i ta ścieżka!

IMG_3178

IMG_3180

…wszystko skończyło się, gdy Kamil się zatrzymał. Janek spytał gdzie te Krzyżne, gdyż o niej też już rozmawialiśmy, a ja mu pokazałem przełęcz na końcu grani Waksmundzkiego Wierchu (od lewej), a zaraz za nią “małą, kopulastą górkę” czyli Kopę nad Krzyżnem 2 130 m npm nasz cel. Chłopcy od razu odczuli ciężar podejścia i trudno było ich przekonać, nawet tym że to nasz 789 zdobyty wspólnie szczyt!

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kopa_nad_Krzy%C5%BCnem

IMG_3183

IMG_3185

IMG_3186

Pierwsze kroki podejścia, Janek jeszcze dawał radę. Zrobiło się trochę bardziej stromo, Janek został z Asią, a ja musiałem gonić Kamila, bo ten zamierzał wbiec na Krzyżne…a już dyszał.

IMG_3187

IMG_3188

Udało się. Ale Kamil już miał dość, tak “wbiegał”, że się wkurzał swoim zmęczeniem…nie rozumiał tego i to jeszcze bardziej potęgowało jego nerwy. Narastało to i słychać było, że on już wraca, ale wciąż trudno było go kontrolować.

IMG_3190

IMG_3193

Wydawało się, że “schody” nas wykończą. Jednak nie było to takie łatwe. Owszem wchodziliśmy i mijaliśmy turystów tak samo zmęczonych jak my, ale w pewnym momencie wykańczające schody się skończyły i były skały. Kamila przeraziły, Janka zmotywowały i tylko krzyczał:”Masz blok!”

IMG_3194

IMG_3195

IMG_3196

IMG_3199(1)

IMG_3197(1)

Na skałach, Kamil zgodnie z wytycznymi Asi, Janek zgodnie z wolą zdobywcy, czyli jakby tutaj znaleźć najtrudniejsze przejście. Taki jest Janek, a przy tym ile nerwów!!!

IMG_3202

IMG_3203(1)

Skały zrobiły “korek”. Przez niemal cały dzień, nie spotykaliśmy turystów, w tym momencie zobaczyliśmy jak nad nami idą powoli do już widocznej przełęczy…a Buczynowe wyglądały niesamowicie.

IMG_3205

IMG_3206

IMG_3209(1)

Kamil z Asią już był na przełęczy. Janek miał inne plany. Człapał i zastanawiał się, co wypije na górze. W końcu weszliśmy. Musieliśmy poczekać na naszą kolej do zdjęcia i od razu dalej, bo wielu chciało mieć zdjęcie z tego miejsca Uśmiech

IMG_3230

IMG_3237IMG_3238

My wzięliśmy ścieżkę za szlakowskazem prosto na Kopę nad Krzyżnem i tam było ach!!! Najpierw popatrzyliśmy z Kopy na nasze wejście. Niezłe!

IMG_3239(1)

Potem już patrzyliśmy tylko na Dolinę Pięciu Stawów Polskich, nie można było oderwać oczu.

IMG_3242(1)

IMG_3235(1)

…a oni widzieli świat z góry… potem ja patrzyłem na moją niebieską rodzinę z drugiej strony przełęczy. Robili super wrażenie, niczym na szklanej górze.

IMG_3250

Oni odpoczywali, a ja oglądałem Wołoszyna. Na znak postanowiliśmy wracać, każdy ze swojej strony. Kamil po wybuchu złości, wyraźnie się zmienił i miał frajdę, że schodzi, a nie było to proste “widokowo”. Janek już testował skakanie. Wszystko nagle się zmieniło!

IMG_3253(1)

IMG_3255(1)

IMG_3257(1)

IMG_3259

Nawet “skałki” które były wymagajcie na wejściu, na zejściu były po prostu skałkami do treningu przejść.

IMG_3260(1)

IMG_3262

IMG_3267

Jak już zeszliśmy…to nie było pytania czy jesteśmy zmęczeni, tylko co dzisiaj na obiad. Muszę to przyznać, że jedzenie czyni cuda!

IMG_3268

IMG_3270

IMG_3273

IMG_3275

Doszliśmy do Czerwonego Stawu. Obowiązkowa przerwa na odpoczynek z piciem. Miejsce inne niż wszystkie, ale ten Zadni Upłaz nie dał odpoczywać. Janek nie za bardzo chciał iść do góry. Za to Kamil przecież jest grzeczny, zatem gonił bez hamowania.

IMG_3276

IMG_3277

IMG_3279

IMG_3280

Z tego miejsca Orla Perć wygląda imponująco, monumentalnie.

IMG_3281

IMG_3282

Za to po drugiej stronie Kasprowy Wierch i Murowaniec. Od razu lepiej się szło, choć wciąż było to wymagające kondycyjnie. My właśnie zaczęliśmy opadać z sił, choć było w dół. Trzymało nas tylko to, że na obiad wrócimy.

IMG_3287(1)

IMG_3288(1)

Małe problemy techniczne, piękne widoki na Kościelec i Świnicę i w końcu dotarliśmy pod Murowaniec.

IMG_3290(1)

IMG_3291(1)

IMG_3293(1)

IMG_3294IMG_3297

Dawno tak nie odpoczywaliśmy padnięci na szlaku przy Murowańcu. Szlak przepiękny, a i owszem. Wydawało się, że nawet łatwy bo z górki, nic z tych rzeczy. Dobił nas a przed nami było jeszcze 6,5 km w dół. No i co? Janek zaczął biec, bo obiad. Kamil się zgrał, bo obiad. My ledwo za z nimi, a wyprzedzaliśmy wszystkich jak leci. Brzmiało niewiarygodnie, ale drogę, którą pokonujemy w 2 h pokonaliśmy w 90 min. “Tato szybko, bo restaurację zamkną!” tłumaczyło wszystko. Zdążyliśmy, ekipa była odmieniona i szczęśliwa.

IMG_3299(1)IMG_3300(1)

IMG_3301IMG_3302

Pierwsza z długich tras przebyta. Dla mnie bomba! Dla Asi jeden z fajniejszych szlaków. Takich zmian, takiej różnorodności, nie mieliśmy chyba na żadnym przejściu. Planowaliśmy przejść go w 10godzin. Niestety 12 godzin też zaakceptowaliśmy. Na pewno będziemy lepiej przygotowani na kolejne przejścia: może Lodowa jeszcze raz, może Polski Grzebień jeszcze raz oba od Javoriny, a może Czerwona Ławka. Każdy z tych celów jest trudniejszy od tego co właśnie przeszliśmy. Mimo wszystko mam nadzieję, że jesteśmy mimo wszystko gotowi. Teraz dla nas będą tylko trudne szlaki, ale damy jakoś radę, jestem o tym przekonany!

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...