O dwóch takich, co chcą przechytrzyć czas

styczeń 15, 2010 by
Kategoria: Suplementy, leki i ich kontrola

Dziękuję tym razem Darkowi. Podrzucił bardzo ciekawy artykuł z POLITYKI o lekach przyszłości.

Christoph Westphal, David Sinclair

Niezwykły amerykański duet biznesmen-naukowiec pracuje nad lekiem, który może zrewolucjonizować medycynę bardziej niż antybiotyki.

1

Ich pierwsze spotkanie równie dobrze mogło być ostatnim. Christoph Westphal bezceremonialnie wszedł do pokoju Davida Sinclaira, usiadł i odezwał się rozkazującym tonem: Chciałbym wiedzieć coś więcej o cząsteczkach, które odkryłeś. OK, usłyszał, ale najpierw musisz podpisać oświadczenie, że szczegóły zachowasz w tajemnicy.

„Nieźle mnie wtedy wkurzył – wspominał Sinclair w wywiadzie dla magazynu „Fortune”. – Mimo to zaczęliśmy rozmawiać, choć przypominało to ciężką partię szachów. Szybko zorientowałem się, że mam przed sobą jednego z najinteligentniejszych ludzi, jakich spotkałem w życiu. Dopiero po paru miesiącach dostrzegłem w nim także fajnego faceta”.

Dziś są przyjaciółmi. I partnerami w biznesie. W firmie Sirtris, którą wspólnie założyli w 2004 r., dzielą ten sam mały pokój.

David Sinclair, czterdziestolatek, jest profesorem i jedną z naukowych gwiazd Harvard Medical School. Urodził się w Australii i tam ukończył z wyróżnieniem studia. Zafascynowany badaniami nad procesem starzenia się, zdobył stypendium w jednej z najlepszych amerykańskich uczelni, Massachusetts Institute of Technology w Cambridge. Okazał się tak świetnym naukowcem, że mimo młodego wieku objęcie stanowiska profesora zaproponował mu znajdujący się po sąsiedzku Uniwersytet Harvarda. Do dziś pracuje na wydziale patologii Harvard Medical School, gdzie współkieruje Laboratories for the Molecular Biology of Aging (laboratoria biologii molekularnej procesów starzenia się).

Prof. David Sinclair ma na swoim koncie wiele nagród i kilkadziesiąt publikacji w najlepszych czasopismach branżowych. Jeden z najważniejszych artykułów w jego karierze ukazał się w 2003 r. w prestiżowym brytyjskim tygodniku naukowym „Nature”. Praca dotyczyła odkrycia, że resweratrol – substancja chemiczna znajdująca się m.in. w skórce czerwonych winogron – powoduje uaktywnienie się w komórkach drożdży białek zwanych sirtuinami. Nie wchodząc w skomplikowane szczegóły tego procesu, można powiedzieć, że efektem tej aktywacji jest wydłużenie o około jedną trzecią życia mikroskopijnych grzybów.

Późniejsze badania wykazały, że podobnie dzieje się nie tylko u pewnych robaków (nicieni), ale również u ssaków. Sinclair na swoich wykładach często pokazuje robiący spore wrażenie film – na małej bieżni elektrycznej widać dwie myszy. Jedna ledwo się rusza, jest też gruba. Druga, szczupła, dziarsko przebiera łapkami. Nie trzeba być naukowcem, by rozpoznać, który gryzoń ma świetną kondycję i zdrowy wygląd. Obydwie myszy są jednak w tym samym wieku i na identycznej wysokotłuszczowej i kalorycznej diecie. Tyle że ta szczuplejsza łyka również resweratrol. Bo substancja ta nie tylko przedłuża życie, ale potrafi utrzymać ciało w świetnej kondycji, chroniąc je przed cholesterolem, wolnymi rodnikami tlenowymi, cukrzycą, a nawet nowotworami.

To właśnie artykuł w tygodniku „Nature” sprawił, że w biurze Davida Sinclaira pojawił się Christoph Wetsphal. Ten 41-letni przedsiębiorca jest jednym z nielicznych biznesmenów (a może w ogóle jedynym na świecie), który regularnie czyta kompletnie niezrozumiałe dla zwykłego śmiertelnika artykuły naukowe publikowane w takich czasopismach jak „Science”, „Nature”, czy „Cell”.

Niezwykłych cech ma Christoph Westphal bardzo wiele. Lektura jego życiorysu przyprawia o zawrót głowy – czy ktoś taki naprawdę może istnieć? Przyszedł na świat w San Diego w Kalifornii, w rodzinie niemieckich imigrantów przybyłych do USA w 1968 r. Jego matka jest lekarzem, a ojciec naukowcem, jednym z pierwszych biologów molekularnych na świecie. Christoph dorastał więc w domu przesiąkniętym nauką, ale już w młodości wykazywał także żyłkę do biznesu. Podczas wyjazdów do rodziny w Niemczech kupował tanio garnitury Hugo Bossa i po powrocie do USA sprzedawał je z zyskiem. Był też bardzo zdolnym uczniem. Ukończył z wyróżnieniem prestiżowy Columbia University w Nowym Jorku, gdzie dorabiał do kieszonkowego grając na wiolonczeli.

Nie poszedł jednak w stronę biznesu – rodzice widzieli jego przyszłość wyłącznie w roli naukowca lub lekarza. Christoph godził się na to, ale nie był pewien, którą z tych dróg wybrać. Wziął więc sobie dwa lata wolnego. Najpierw spróbował, co oznacza bycie naukowcem w słynnym Instytucie Maxa-Plancka w Getyndze w Niemczech. Później wyjechał do Afryki, gdzie pracował w szpitalu w Gabonie, założonym w 1913 r. przez Alberta Schweitzera, niemieckiego teologa protestanckiego, filozofa, muzykologa, lekarza i laureata pokojowej Nagrody Nobla. Christoph pomagał tam odbierać porody.

Po powrocie do USA nadal nie był zdecydowany, jaką zawodową drogę wybrać – pójść w ślady ojca czy matki? Na szczęście na Uniwersytecie Harvarda istniał bardzo elitarny program studiów, w trakcie którego robiło się jednocześnie dyplom lekarza i pisało doktorat. To było to – nie musiał wybierać, choć takie studia oznaczały ostrą harówkę. Westphal ukończył je w rekordowym czasie 5 lat i 8 miesięcy – obronił pracę doktorską z genetyki oraz zdał egzaminy dopuszczające do zawodu lekarza. Jak jednak dziś wspomina, nie interesowało go bycie czyimś podwładnym i stworzenie własnego laboratorium dopiero gdzieś koło czterdziestki. Poza tym wolał robić coś, co przynosi konkretne rezultaty – czysta nauka przestała go interesować (choć, jak się później okaże, nie tak do końca).

W 1998 r. rozpoczął pracę w słynnej firmie konsultingowej McKinsey. Restrukturyzacja przedsiębiorstw i opracowywanie strategii cięcia kosztów okazały się mocno nużące. Tyle że, jak mówi, nauczył się myśleć jak biznesmen i zakładać firmy. W wieku 32 lat odszedł z McKinseya i zaczął pracę w Polaris, funduszu Venture Capital. Tego typu firmy inwestują pieniądze w różne ryzykowne przedsięwzięcia, które po dłuższym czasie mogą jednak przynieść spore zyski. Takim obszarem inwestycji jest m.in. biotechnologia. I to był strzał w dziesiątkę – budowanie od zera firm bazujących na odkryciach naukowych okazało się żywiołem Westphala, w którym mógł wykorzystać zdobytą na Harvardzie wiedzę. W połączeniu z niezwykłą dyscypliną i pracowitością dawało mu to ogromną przewagę nad konkurentami – bo gdzie znaleźć biznesmena z doktoratem z genetyki i dyplomem lekarza w kieszeni?

Westphal szybko się usamodzielnił. W ciągu kilku lat założył pięć firm – Alnylam, Momenta, Acceleron, Nanosys, Magen i Sirtris (oraz uczestniczył w tworzeniu kilku innych). Ta pierwsza pracuje nad komercyjnym wykorzystaniem w medycynie technologii włączania i wyłączania ludzkich genów. Magen zajmuje się lekiem na raka skóry. Nanosys działa zaś w rozwijającym się dynamicznie obszarze nanotechnologii. W ciągu kilku lat firmy rozkręcone przez Westphala osiągnęły rynkową wartość ok. 2 mld dol. Za to spadł na niego deszcz biznesowych nagród i wyróżnień.

Ale perłą w koronie i ukochanym dzieckiem jest Sirtris (nazwa pochodzi od białek sirtuin), którą założył razem z Davidem Sinclairem. Impulsem był wspomniany już artykuł opublikowany w 2003 r. w „Nature”, który Christoph przeczytał z wypiekami na twarzy. „Antybiotyki wydłużyły życie ludzi o 3 lata; higiena, czysta woda pitna i kanalizacja o 5–10 lat. Leki przeciwnowotworowe o 2 lata. Tymczasem aktywacja sirtuin wydłuża życie różnych organizmów o 30–70 proc. Taki lek mógłby naprawdę zmienić świat, a firma, która go wyprodukuje, będzie czymś większym niż Google” – powiedział w jednym z wywiadów.

Tak właśnie rodzą się jego pomysły biznesowe – Christoph czyta setki publikacji naukowych. Gdy coś go zainteresuje, wysyła do autora artykułu e-maila. Jeśli ten odpowie, umawiają się na spotkanie. Potem kolejne. I jeszcze następne. Jak przyznaje, z 300 pomysłów i wysłanych e-maili tylko ok. 30–40 przeradza się w poważne biznesowe rozmowy.

Jak mówią współpracownicy, Westphal jest tytanem pracy. Jego dwa telefony komórkowe są non stop włączone i ciągle przez nie rozmawia. Dziennie wysyła do współpracowników ok. 50 e-maili. Wstaje już o 5 rano, by pieszo przemierzyć co najmniej kilka kilometrów do pracy i na spotkania biznesowe. Stara się jak najrzadziej korzystać z samochodu. Nie znosi też garniturów, a jego gabinet ma zaledwie cztery metry kwadratowe (drzwi zawsze są otwarte i każdy ze współpracowników może wejść, kiedy chce). Płynnie mówi w czterech językach: po niemiecku, angielsku, francusku i hiszpańsku.

Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że Westphal za swoją karierę płaci wysoką cenę w życiu osobistym. Codziennie o godz. 18.30 jest już w domu, by zjeść z rodziną obiad. Następnie czyta po niemiecku bajki trójce swoich dzieci. Rodzina jest najważniejsza – sam odbierał wszystkie porody żony (Portorykanki, pracującej jako dziennikarka w dziale naukowym „Wall Street Journal” oraz mającej tytuł doktora biologii uzyskany również na Harvardzie). Narodziny dzieci to był jedyny moment – śmieją się współpracownicy – kiedy jego dwa telefony komórkowe zostały wyłączone.

Westphal znajduje również czas, by zasiadać w radzie nadzorczej słynnej Bostońskiej Orkiestry Symfonicznej – w końcu jest przecież wiolonczelistą. Uwielbia podróże – odwiedził ponad 130 (sic!), czyli dwie trzecie, krajów świata. W każdy piątek po południu idzie ze swoimi pracownikami na piwo, bo, jak mawia, tylko zgrany zespół może poradzić sobie w tym niezwykle trudnym biznesie. Jak to wszystko godzi? Pracuje 55 godzin tygodniowo, choć zdaniem żony tak naprawdę 80 godzin. Ci, którzy go znają, mówią o fantastycznej organizacji pracy, niezwykłej inteligencji i podzielności uwagi Christopha.

Nawet jednak genialny duet złożony z wybitnego naukowca Sinclaira i kosmity Westphala może nie poradzić sobie w medycznym biznesie. Ryzyko – jak przyznaje Westphal – jest ogromne.

Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. W czerwcu 2008 r. koncern farmaceutyczny GlaxoSmithKline zainwestował w firmę Sirtris 720 mln dol. Dzięki temu można było szybko przystąpić do badań klinicznych. Testowane są obecnie dwa specyfiki o roboczych nazwach SRT501 i SRT2104. Ten pierwszy ma już za sobą znaczną część drugiej fazy badań klinicznych. To ma być przede wszystkim lek dla ludzi z cukrzycą, ale testowany jest również pod kątem chorób układu krążenia, neurodegeneracyjnych (m.in. Alzheimera) oraz nowotworów. O wydłużaniu życia nikt nie mówi, bo tego typu badania trwałyby dziesiątki lat.

Wiele wspaniale zapowiadających się leków kończyło się klapą, miejmy więc nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Jeśli bowiem substancje testowane przez Sirtris pozytywnie zadziałają w organizmie człowieka, to czeka nas długie życie. A co najważniejsze, pozbawione chorób nieodłącznie towarzyszących starości.

Christoph Westphal, David Sinclair

Jeżeli WAS zainteresował ten lek to tutaj jest więcej: www.sirtrispharma.com

 

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...