Skalnik 2, Skopiec 2.
styczeń 22, 2019 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Zacznę jednak od tego, że mamy ZŁOTY MAŁY GOT! Janek dumny, ja zaskoczony jego reakcją…no i nagroda: nowy plecak na wiele, wiele lat górskich wędrówek, by zdobyć GOT ZA WYTRWAŁOŚĆ!
Nie było istotne to, że koszulka brudna, musiałem zamontować odznakę do plecaka i …pasuje!
16 miesięcy temu, tymi dwoma szczytami, Skalnikiem i Skopcem, kończyliśmy zdobywanie Korony Sudetów. 22 szczytów i nie było to łatwe. Czas minął i nagle wszystko się zmienia i to drastycznie
http://www.zespoldowna.info/skalnik-i-skopieccel-osiagniety.html
Jasiek stał się większy, Kamil bardziej wytrzymały…a my wciąż tacy sami, niestety…powoli uciekają nam i to zdecydowanie. Zgodnie z tymczasowym wyzwaniem, zdobywamy wszystkie góry Korony Gór Polski zimą. Oba szczyty należą także do Korony i przyszedł czas na nie. Skalnik był pierwszy. Postanowiliśmy wejść na niego inną trasą, niż wtedy czyli od Przełęczy pod Średnicą do Skalnika i Ostrej Małej i z powrotem. Baliśmy się o ilość śniegu, co testowaliśmy na Kowadle tydzień temu, by nas nie wykończył. Zatem trasa łagodniejsza, choć dłuższa.
Janek już z nowym plecakiem i stuptupami rwał się do przodu, gdyż –10C robiło swoje.
Zatem zanim przemyśleliśmy wszystko, Janek jak na zdobywcę przystało poszedł…ale w tym śniegu i lodzie…Kamil będzie zawsze zwycięzcą.
Jak to wygląda? Cóż tym razem byłem przygotowany na tą sytuację i nagrałem, jak Kamil powoli sobie idzie i nagle go nie ma.
Jaśkowi się udało Kamila przytrzymać w pewnym momencie…pamiętał chyba jak uciekli za daleko na Kowadle.
Do tego momentu mieliśmy ok 10 cm zmarzniętego śniegu, ale było w miarę łatwo, co widać poniżej jak chłopcy szli sobie niczym przez park.
Minęliśmy Wilczysko 789 m npm i nagle śniegu przybyło i z każdym krokiem przybywało.
…a chłopcy zniknęli! Asia zasugerowała bym ich dogonił . Przyspieszyłem. Pierwsze 100 metrów tylko śnieg i piękne drzewa…po 200 metrach Janek w oddali.
Po 500 metrach udało się go dojść, a śniegu było już 60 cm, a każde zejście ze szlaku to było jego już ponad 1m.
…i w końcu doszliśmy do Kamila, który czekał na nas, przy krzyżówce szlaków pod Ostrą.
Będąc już na górze, Janek nie pozwolił Kamilowi na bycie pierwszym. Od Ostrej to on szedł i nie oglądał się na nikogo i nie czekał. Więc znów w biegu za nim…i nic, że były zwalone drzewa, śniegu bardzo dużo i mocno mroźno –13C.
…a zima po prostu jest piękna, jak ma się takie okienka jak my!
Janek pamiętał, gdzie powinniśmy dojść, ale nie wiedział, gdzie są pieczątki…dla nas też była to nowa informacja, że na Skalniku znajduje się skrzyneczka z pieczątką. Przy znanych nam oznaczeniach nie było…dzięki Asi jednak weszliśmy w głąb lasu do miejsca, gdzie kiedyś stała wieża widokowa. Wchodzi się od pierwszego oznaczenia szczytu z flagą!
To jednak nie koniec atrakcji! W istocie na Skalnik wchodzi się, by spojrzeć z Ostrej na całą Kotlinę Jeleniogórską, Karkonosze. My to zrobiliśmy i nie było łatwo! Dlaczego? Popatrzcie. Najpierw trzeba było oczywiście wrócić…ja uwielbiam oglądać góry zimą, ten śnieg i biel…w słońcu w szczególności.
Janek zrobił to śpiewającą…oczywiście.
Jak tylko zobaczyłem te widoki….to musiałem je wchłonąć po prostu, taki jestem.
Jednak kluczowa była wspinaczka na punkt widokowy/najwyższy punkt na grani Ostrej. W lecie szybko…w zimie nie było to śmieszne. 15 schodków, a wysiłek jakby wchodząc na coś olbrzymiego, wielkiego….a potem doskonałe widoki i zdjęcia.
Tutaj chłopcy, a w tle Skalnik.
Zejście, jak wejście wymagało wysiłku, a na dole czekał na nas piękny pies, który jakby mógł to by nas po prostu wylizał na amen
Ostra to kompleks kilku skał. O ile w lecie prawie na każdy można wejść, to w zimie lepiej je podziwiać. Szybko obeszliśmy wszystkie i w dół!
Zejście wydawało się być czymś zarezerwowanym dla Janka…nie tym razem. Kamil z długimi nogami po prostu znów sobie odszedł i można było tylko patrzeć jak gdzieś w oddali to się pojawia, to znika.
Na szczęście doszliśmy razem do parkingu i potem szybko na drugi szczyt.
No i nasze przejście system sczytywania coś “ukrócił”. Z mojej perspektywy przeszliśmy 8,5 km…ale gdzieś coś się stało i ponad kilometr nam wcięło, proszę wziąć to pod uwagę, przy ewentualnych Waszych planach.
Na Skopiec, drugi szczyt tego dnia, można wchodzić 4 szlakami. My wybraliśmy ten najbardziej popularny od strony Komarna. I to był dobry wybór ze względu na pogodę, mróz, błękitne niebo i śnieg… Chłopcy poszli, znów, przy czym Janek zatrzymał się łaskawie przy “totemie” z czego znany jest ten szlak.
To też jest znak, że w tym miejscu należy skręcić w prawo pod górkę. W tym miejscu robi się takie zdjęcia.
Podejście na szczyt jest w miarę proste. Znajdujemy niebieski szlak i idziemy. Najpierw zamarzniętym na kamień śniegiem przez leszczyny, by po chwili skręcić mocno w lewo do lasu.
…i trzeba patrzyć do góry by nie przegapić tego znaku. Turystę którego spotkaliśmy idąc, spotkał ten los, że się zagapił i poszedł na Barańca
Potem to już kilka kroków. Janek szybko bo skrzynka i pieczątka!
Niecały kilometr, czyli prawie nic. Schodząc można zejść jeszcze na punkt widokowy z widokiem na Góry Kaczawskie, co z Kamilem zrobiliśmy, ale Asia z Jankiem już poszli w dół, musieliśmy wracać i gonić rodzinę.
Kamil się tak rozpędził, że nikt nie miał szans i znów był pierwszy, pierwszy i pierwszy, tylko to się liczy
…a ja znów zdjęcie z tego miejsca…jak jest pogoda to najlepsze miejsce do robienia zdjęć…
Dzień minął. Zdobyliśmy kolejne 2 szczyty do Korony…ale jak zawsze było inaczej w tym śniegu. Minęło 16 miesięcy a chłopcy są kompletnie inni, Janek nie przypomina już dziecka, jest silny, duży…Góry stają się już nie wyzwaniem, a przygodą i motywacją by być pierwszym, by wejść na coś trudnego. Czas płynie bardzo szybko a nam zostało jeszcze kilka gór w zimie do zdobycia