Jasia najdłuższa górska wędrówka, czyli świńsko-krowia przygoda

październik 3, 2016 by
Kategoria: Nasze Góry

Gdy ktoś mnie pyta jak daleko może zajść, ile może osiągnąć osoba z zespołem Downa, zawsze wskazuję, że to kwestia ograniczeń nie jej samej, a środowiska w którym funkcjonuje. Tak samo jest z Jasiem w górach. Nie jest problemem jak daleko może dojść, tylko jak trudno i dynamicznie będzie w czasie wędrówki, i na co mu pozwolimy.

Tak było na jednej z naszych wakacyjnych wędrówek. Będąc w Słowenii postanowiliśmy zobaczyć jedną z polan z jeziorkiem, która była wg. mapy dość odległym celem. przygotowaliśmy się do trasy z jedzeniem, piciem i wczesnym wyjściem. Same wejście już było trudne, gdyż było dość strome i pełne kamieni…idealne środowisko dla Jaśka.

IMG_1667

Trasa była dość intensywna, pełno było wilgoci, szliśmy po silnej nocnej burzy.

IMG_1670

Jak się okazało do Planiny pri  jezeru dotarliśmy bardzo szybko gdyż zajęło nam to prawie 2h (polana znajduje się w dolnej części mapy). Ta część była bardzo “leśna” pełna ciekawych kwiatów, takich jak cyklameny czyli fiołki.

image

IMG_1673

Dolina była urocza, z fajnym schroniskiem i świetnym jeziorkiem. Ponieważ szło nam się bardzo fajnie postanowiliśmy pójść dalej. Napisane było, że kolejne 2 godziny i będziemy przy Planinie v Lazu. Przejście oczywiście zajęło nam troszeczkę dłużej ale było co podziwiać. Najpierw błoto, ucieczka pod górkę i kamienie…

IMG_1684

…potem kamienie i drzewa…

IMG_1686

….potem wielkie kałuże…wszędzie…

IMG_1693

IMG_1702

…i wiaterek z gór…w końcu grubo powyżej 1 000 m a wokół same szczyty powyżej 2 000 m npm!

Planina w v Lazu okazał się być jedną z najpiękniejszych w jakich byliśmy! Te wielkie góry, te małe chatki “utrzymywane” w stylu z dawnych lat zrobiły niesamowite wrażenie. Jasiek do tej pory poznawał przyrodę namacalnie wchodząc do kałuży, walcząc ze skałami …a tu nagle tyle przestrzeni, pięknych widoków, brak ludzi i …

IMG_1706

…nagle pojawiają się 3 różowe świnie. To było to dla mieszczucha!

IMG_1711

IMG_1723

Po ponad 12 km trasy wydawało się, że Jasiek będzie miał dość. Po nim zmęczenia nie było widać, a świnie zainteresowały go bardzo silnie!

Dolina jest super…i mieliśmy ochotę pójść do kolejnej, gdyby nie wskazówki pary z Belgii. Słoweńcy podając czas przejścia w godzinach znacząco je skracają. Dodatkowo wszystkie szlaki są czerwone i nie pokazują skali trudności. Pozostałe 6 km były mocno “upiorne”…ale po kolei.

Start był dobry wejście na krawędź doliny z pięknymi widokami było pestką…ale nagle pojawiły się krowy!

IMG_1725

“Mieszczuch” chciał się przywitać, pogłaskać, posłuchać ich dzwonków. Nie było to trudne, gdyż pasły się na szlaku. Było to niezmiernie interesujące przeżycie!

IMG_1727

Potem bardzo ostre zejście w dół, z licznymi skałami mnie wykończyły, nie miałem sił robić nawet zdjęć, ale Jasiek kamienie i skały lubi najbardziej. Dał rady.

Była to trudna przygoda, długa, ale bardzo zróżnicowana. Podczas niej zdałem sobie sprawę, że pokazanie Jaśkowi czegoś normalnego, czegoś banalnego w inny sposób może spowodować, że dziecko po prostu idzie. W wielu miejscach to my mieliśmy problemy, a nie on czy tez jego brat. Wspominam ten dzień bardzo pozytywnie. Te kilometry nie były dramatem, męczarnią, ale świetnym dniem w świetnym miejscu.

Komentarze

Liczba komentarzy: 2 do “Jasia najdłuższa górska wędrówka, czyli świńsko-krowia przygoda”
  1. marzena46.66 pisze:

    Świetna fotorelacja a widok świń i ich zdziwione ryjki bezcenne.Pozdrawiam

    • Asiap pisze:

      Najbardziej zdziwiony ryjek to miałam ja, kiedy ujrzałam te trzy różowe kształty, wylegujące się na słoneczku. Jakże to tak?! Świnka luzem biega?!
      Kiedy zwierzątka zaczęły się kręcić, wtedy wydałam komendę: świnka leżeć! Mimo, że to była słoweńska świnka, usłuchała.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...