908, 909, 910…tak odpoczywamy w Górach Opawskich

czerwiec 18, 2025 by
Kategoria: Nasze Góry

Padło pytanie: jak odpoczywacie, regenerujecie się po tak trudnych do zdobycia górach jak Kończysta w Tatrach. Jak zobaczyłem to pytanie odpowiedziałem sobie: chyba licząc kolejne zdobyte szczyty!…czyli idąc przed siebie, najlepiej w nieznane i ciesząc się tym, że zobaczyliśmy coś nowego.

W takiej sytuacji zawsze mamy dylemat, gdzie jechać bo wydaje się, że wszystko już przeszliśmy. Jednak pomimo tego, znajdujemy wciąż nowe drogi i nowe miejsca. Tak jest z Górami Opawskim, które bardzo lubimy. Wstaliśmy, popatrzyliśmy na pogodę i pojechaliśmy tam, choć wydawało nam się, że wszędzie już tam byliśmy.

IMG_1985 IMG_1986 IMG_1988

Zatrzymaliśmy się po czeskiej ich stronie w miejscowości Dlouha Voda. Podczas jednych z ostatnich wypraw tutaj poznaliśmy wspaniały, ciekawy szczyt i chcieliśmy do niego wrócić. Mowa oczywiście o Jindřichova vyhlídka. Zaskoczyła nas wtedy kompletnie i postanowiliśmy do niej przejść drogą dla nas nieoczywistą, czyli przez łąki i górę Milíře.

https://www.zespoldowna.info/komora-solna-hora-jindrichova-vyhldka-we-wspanialych-gorach-opawskich.html

Jak zwykle u chłopaków, najpierw jeden pędził, a potem drugi, by znów wszystko obrócić do góry nogami i ten ostatni był pierwszym, a ten pierwszy ostatnim…w dodatku ledwo widocznym między trawami.

IMG_1990

IMG_1991 IMG_1992 IMG_1994 IMG_1995

Tak pędzili, że świetny kamień, jako oznaczenie szczytu postawiony na Milíře, pominęliby. My to zobaczyliśmy, a potem oni znów pogonili bo przecież śniadanie czeka. Nie zatrzymywaliśmy ich, bo i tak znali drogę, a słońce już tak paliło, że chcieliśmy usiąść pod jedynym ocalałym na szczycie drzewie i w jego cieniu.

IMG_1997 IMG_2001

IMG_2003 IMG_2004

Pierwsza część wyprawy z sukcesem dała nam poczucie radości, bo nogi jednak mniej bolały. Naszym kolejnym nieoczywistym celem, była jakaś czerwona wieża. Zawsze ją widać w Górach Opawskich, ale tam nas jeszcze nie było. Szykowała się kolejna ciekawa przygoda. Nie było już młodników, nie było drzew jak sięgnąć daleko łąki. Dla Kamila trasa jak znalazł, długi sprint to coś w czym jest najlepszy, tym bardziej, że odpoczęliśmy, zjedliśmy śniadanie.

IMG_2007 IMG_2008 IMG_2009 IMG_2010

Goniliśmy go bezskutecznie, aż sam się zatrzymał na żółtym szlaku pod szczytem Na Valštejně. Widać, że był, ale jak do niego dojść? Wszędzie były zagrody/zasieki/linki pod napięciem. Najpierw zatem zrobiliśmy sobie zdjęcie pod szlakowskazem…

IMG_2011

IMG_2012

…a potem weszliśmy na szczyt wiedząc, że tam nie ma krów. Stamtąd już widzieliśmy czerwoną wieżę.

IMG_2016

IMG_2018

Podeszliśmy bliżej i okazało się, że to jakaś specjalna wieża telekomunikacyjna. Trochę byliśmy zawiedzeni, więc musieliśmy pójść dalej, by sprawdzić co to jest Kraví hora, szczyt nie dość że niższy niż wzniesienie gdzie była wieża, to jednak nazwany! Zaintrygowało nas to.

IMG_2017 IMG_2019

Szybkie przejście i okazało się, że na czubku jest kamień z nazwą góry i przede wszystkim cieniem…z jakimi kwiatami!

IMG_2022 IMG_2029

Słońce już paliło na całego. Plan był by zejść szybko na skróty do lasu i naszej wioski. Piękne łąki wkoło, aż się chciało tak na luzie po prostu zejść. Janek był na tak, prowadził. Kamil nie marudził szedł za nim.

IMG_2025 IMG_2026

Szutrowa droga świetnie nas prowadziła. Niestety okazało się, że pokierowała nas do pastwiska pełnego krów z cielakami …i po skrócie. Musieliśmy wrócić i szukać innego przejścia. Nie było chętnych na testowanie tego “zagrodowego” szlaku, choć krówki wyglądały bardzo przyjaźnie.

IMG_2032 IMG_2033

Powrót pod wieżę dał szansę na popatrzenie na Biskupią Kopę z historyczną, białą wieżą, przejście przez łąki i wdrapanie się pod pagórek, który zabrał nam więcej potu, niż wszystkie szczyty razem tego dnia zdobyte. To był challenge by to przejść. Janek sapał jak parowóz. Kamil z Asią kichali, a jednak musieliśmy przejść, bo to był skrót.

IMG_2034

IMG_2035 IMG_2037

Jednak w tym wszystkim pojawiło się coś, czego nie spodziewaliśmy się. Kamil, który szedł pierwszy nagle wyhamował. Okazało się, że droga stała się czymś, co przypomina wyschnięte koryto rzeczki. Potem okazało się, że było ono głębsze od Janka i Asi. Co to było!?

Poczuliśmy się zdecydowanie lepiej ,gdy można było już zrobić pajacyki, bo już było widać koniec. Ta końcówka nas kompletnie zaskoczyła, a wydawało się, że w tych górach już nic nas nie zaskoczy!

IMG_2043

IMG_2048 IMG_2049

Przeszliśmy tyle kilometrów by odpocząć. Zdobyliśmy tyle szczytów by czuć się rozluźnionym. Myślę, że to był odpoczynek typowy dla nas. Cały dzień w swoim tempie, bez jednego turysty w ciągu całego dnia.

Jesteśmy w ten sposób gotowi na następne wyzwanie :)

 

 

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...