Beskid Sądecki i Eliaszówka

kwiecień 22, 2025 by
Kategoria: Nasze Góry

Jak się okazuje nazwa Beskid Sądecki jest na tyle sztuczną nazwą, że po obu stronach granicy wraca się do tego co było kiedyś: Beskid Nadpopradzki. Góry Lubowelskie to takie pasmo, które do tych Beskidów świetnie pasuje, a do Sądeckich już mniej, a niby jest ich częścią. Wybraliśmy się zatem na najwyższy szczyt Gór Lubowelskich, Eliaszówkę…i szkoda że nie ma jej w Diademie.

IMG_0715 IMG_0716

Po naszym pierwszym dniu chcieliśmy wybrać takie przejście, gdzie odpoczniemy. Kiedyś dostaliśmy pozdrowienia od Taty Zuzi z Eliaszówki i jakoś nam to zapasowało, tym bardziej że mogliśmy iść na nią bez szlaku! Jak widać radość na twarzach była, więc nie spodziewaliśmy się jakiejś szczególnej przeprawy, o ile nie zabłądzimy :) No właśnie. Kamil jak zwykle wystartował, jakby chodził tymi ścieżkami już kolejny raz. To wydarza się w ciągu sekund, jak odpala i nie ma go praktycznie.

IMG_0717 IMG_0719 IMG_0720 IMG_0722

Na szczęście na każdym rozdrożu zatrzymywał się i czekał na nas. Można było popatrzeć na wiosnę, sprawdzić przejście na mapie (Janek stale!) i po prostu powoli iść przez bardzo dziki las. Podejście jak się okazało nie było skomplikowane i dotarliśmy do słupków granicznych po 3 km…a potem ciągle ścieżką przy nich udało się wejść na szczyt, nie ma takiego drugiego!

IMG_0723 IMG_0724 IMG_0725 IMG_0728

IMG_0731

Owszem tabliczka jest na bukach, ale najwyższym punktem jest skałka ze słupkiem granicznym, który jest  w otoczeniu tego niezwykłego bukowego lasu. Problem ze szczytem polega na tym, że ma 3 tabliczki i wieżę. Która zatem jest najważniejsza do potwierdzenia naszej bytności? Wybraliśmy tę najbliższą szczytu.

IMG_0733 IMG_0735 IMG_0736 IMG_0739

Janek jak zobaczył “wieżkę” to krótko stwierdził, że on na nią idzie, a tutaj wiatr wieje. Doszedł do połowy i zawrócił, jak to mój syn ostatnio. Musiałem sam wejść, warto było popatrzeć na Radziejową z innej perspektywy.

IMG_0740 IMG_0743

Odpoczywaliśmy chwilkę w słoneczku i zaskoczeni, że oprócz nas ktoś też tutaj pojawił się. Postanowiliśmy wracać na skróty jeszcze większe niż na podejściu, by trafić na świętą górę Zvir.

IMG_0744 IMG_0745 IMG_0748 IMG_0749

Janek znalazł tabliczki, które miały prowadzić nas wąską ścieżką do celu. Oj nie było łatwo, Janek z dwa razy poszedł nie tam gdzie powinien, ale wrócił.

IMG_0750 IMG_0751

IMG_0752

Na zejściu zaskoczyły nas Tatry w oddali i wstążeczki na drzewach. Od tego momentu to one nami kierowały i to był dobry pomysł.

IMG_0757 IMG_0758 IMG_0759

Dotarliśmy do sanktuarium na górze Zvir, naszej drugiej górze dzisiaj (licznik 891). Miejsce bardzo inne niż wszystkie z dobrą wodą. Janek nawet chciał też śpiewać razem z chórem górali łemkowskich, ale to było za trudne.

IMG_0762

IMG_0763

Wyprawa nam się udała. Odpoczęliśmy i poznaliśmy nowe miejsce. Nawet nie wiem, kiedy wszystko się skończyło, było tak szybkie i ciekawe…a napisane było, że jak zacznie się trochę wcześniej od Starej Lubovnej to najpiękniejsze widoki tych gór zostaną z turystą idącym przez nie. Jest w tym dużo racji.

 

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...