Ptasznik na zimowy trening.

styczeń 24, 2022 by
Kategoria: Nasze Góry

Pisząc wiem jedno: z dawnej wyprawy na Kowadło wyciągnęliśmy wnioski…ale i tak nóg nie mogę podnieść do góry z wymęczenia. Tak wygląda trening chodzenia po górach zimą…trałowanie po “świeżym” śniegu.

Przez dwa tygodnie nie było górskiej pogody, no i kolejny tydzień ma być bez pogody na góry. Postanowiliśmy zrobić spacerek po świeżym śniegu, bo w końcu zima przyszła, była to jedyna szansa. Wyciągnęliśmy jednak wnioski z Kowadła i miał to być fajny krótki spacerek Uśmiech, bo śnieg jest trudny dla nas, jak nie mamy przygotowania na niego…my nie mieliśmy.

https://www.zespoldowna.info/kowadlo-2.html

Celem były Góry Złote, a konkretnie ten region, który niemalże cały rok jest królestwem rowerzystów z tysiącem różnego rodzaju dróg, ścieżek, tracków. Obok Złotego Stoku jest schowana wieś o nazwie Chwalisław. Wzięliśmy starą mapę Rychlebskich hor, czyli Gór Złotych po czesku i tam wypatrzyliśmy Ptasznika o wysokości 719 m npm i ścieżkę “Żaba da się lubić”. Nam to wystarczyło.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ptasznik_(szczyt)

IMG_2019

To był cel, a reszta miała być ustalona na górze. Dojechaliśmy do końca wsi, gdzie na placu można było zaparkować auto. Pierwsza niespodzianka: z jednej strony krowy, jak tury, z drugiej nie widać naszej ścieżki “Żaba da się lubić”. Dodatkowo pogoda była przynajmniej wisielcza. Zdecydowaliśmy się zaufać GPSowi, bo na mapach “dzisiejszych” “Żaby da się lubić” nie było widać.

IMG_2020IMG_2021

Śniegu było tak z 5-10 cm i trałowaliśmy sobie szlak. O dziwo Janek z Kamilem nie mieli problemów ze “świeżym”, “suchym” śniegiem i uciekali nam w najlepsze. Minęliśmy wąwóz i okazało się, że mamy trochę pod górkę…ale tu już była piękna zima i piękny śnieg.

IMG_2022IMG_2023

Niebo nam się przejaśniało, a śniegu przybywało. Ponad 10 cm już zdecydowanie było. Janek miał frajdę i wyrzucał śnieg do góry. Tu musi być świetnie na wiosnę w szczególności, gdy widzi się napisy “Uwaga żaby!”, “Uwaga żmije!”…bo w końcu okazało się, że znaleźliśmy tą naszą “żabią ścieżkę”.

IMG_2024

IMG_2025IMG_2026

IMG_2027

Musieliśmy wejść na Przełęcz Chwalisławską 541 m npm by doczłapać do szlaku długodystansowego Szklarska Poręba-Pasterka. Nie jest to wysokie istotnie miejsce, ale tutaj dochodził śnieg, którego przybywało i to znacząco. Pogoda grała z nami i przybywało nam słońca.

IMG_2030

IMG_2031

Miejsce okazało się wspaniałe, by oglądać Jawornik Wielki i “bukową” część Gór Złotych, choć tam wisiały chmury i to ciężkie.

IMG_2032

IMG_2034

IMG_2036

Im dalej w las, tym więcej było wspaniałego śniegu. I tutaj włączyło mi się Kowadło. Pierwsi na szlaku to nie dramat, ale taki kilometr w takim śniegu i to po przerwie kosztować mógł nas więcej sił, niż nam się wydawało, tudzież odczuwaliśmy. Zatem przerwa, ale jak odpoczywać, gdy Janek krzyczy że na Ptasznik 15 minut. No to idziemy w tym śniegu.

IMG_2037

IMG_2038IMG_2041

No i Janek pierwszy wymiękł, choć szedł za Asią i Kamilem, którego stale poszukiwaliśmy. Pojawił się tez pierwszy “ludzki” ślad. Było łatwiej, bo wiedzieliśmy jak iść, ale śniegu stale jakoś “przybywało”, tak samo słońca, no i minut. Te 15 minut to chyba na koniu i rowerze, a nie na piechotę i to w zimie!

IMG_2040

IMG_2042

IMG_2043

IMG_2044

Góry Złote, Bialskie to takie dolnośląskie Bieszczady. Idziesz i przez cały dzień możesz nie spotkać nikogo. Na naszym szlaku to się potwierdzało. Podchodziliśmy na Ptasznik, wydawało nam się to co raz bardziej atrakcyjne miejsce z tymi wiszącymi głazami nad nami, okrzykami myszołowa krążącego nad nami, a ludzi brak. Szkoda, choć rozumiem że w lecie może to być Mekka rowerzystów, bo jest tutaj tak fajnie.

https://www.youtube.com/watch?v=3BrRKC1Wdco

IMG_2046

IMG_2047

W końcu doszliśmy pod kopułę. Śniegu znów więcej. Troszeczkę ostrzej pod górkę i poty zaczęły spływać po plecach. Szczyt to zaskoczenie. Tabliczka, skała i piękne widoki…ale od południowej strony to inna góra! Kompletna niespodzianka!

IMG_2050

IMG_2055IMG_2056

Patrzysz w dół…śnieg, szlak widoczny jedynie na drzewach. Wiatr zaczął wiać mocno w twarze i nagle okazało się, że na zachodzie w Kotlinie Kłodzkiej mamy słońce, na wschodzie ciężkie chmury na Jawornikiem, a my dokładnie po środku i byłoby do przejścia gdyby nie to gołoborze.

IMG_2057

IMG_2060

IMG_2061

To była taka niespodzianka, że aż zastanawialiśmy trochę nad jej rozwiązaniem. Dodatkowo dodało to adrenaliny bo jak zejść…a skały i głazy jak wielkie puchowe poduszki, tego przejścia nie ułatwiały.

IMG_2062

IMG_2063

W końcu zeszliśmy. W lecie nie musi to być problemem. W zimie zmachaliśmy się kompletnie i mieliśmy wyraźnie dość. Usiedliśmy i odpoczywaliśmy patrząc na słońce i chmury. Fantastycznie! Tym bardziej, że Śnieżnik nagle “wyskoczył” z chmur. Było co podziwiać.

IMG_2065

IMG_2066

IMG_2067

IMG_2068

Podjęliśmy decyzję, że wracamy pamiętając o Kowadle. Schodząc wiedziałem, że to była ta decyzja. Nogi moje ciągnęły już ledwo ledwo, a puszystego śniegu było z 20 cm z tej strony góry. Każdy miał już dość człapania, choć to nie był jakiś długi dystans. Zmęczenie “w śniegu” jest jednak inne. Dopada z zaskoczenia i my to już znamy.

IMG_2071

IMG_2072

IMG_2074IMG_2075

Często pytacie się jak Janek w górach. Tym razem Janek błysnął znajomością w terenie. Jawornik Wielki pojawiał się w ciągu całego dnia kilka razy. Za każdym razem Janek precyzyjnie pokazywał i krzyczał, że to Jawornik. Trudno było się z nim nie zgodzić. Żeby ojcu było lepiej, quiz geograficzny z serii szczyty górskie szedł w najlepsze. Zagiął mnie przy Baranie. Ja już zapomniałem, gdzie to było i na szczęście Asia wsparła moją pamięć. Syn pamiętał, a szczyty Tatr ma tak “obcykane” że lepiej uczyć się z nim, bo wstyd jak zagina.

IMG_2076

Na koniec świetna niespodzianka. Gdy już podchodziliśmy do parkingu, zwróciły uwagę na siebie gile, które stadnie fruwały z gałęzi na gałęź. To było dobre zakończenie wycieczki, po której rodzina zgodnie padła w domu spać…a było tak mało kilometrów.

IMG_2079

IMG_2081IMG_2082

To była kolejna wycieczka, która potwierdziła jedno: każda góra może zaskoczyć, a te niskie nawet zmęczyć, jeżeli wie się kiedy na nie wejść. Ptasznik jest górą wyniosłą ponad okolicę. Przypomina mi to Ślężę. Można na niego wejść szybko, krótkim szlakiem, ale można się zmęczyć jak wybierzemy przejście przez skały i gołoborza od południowej strony. Dla mnie to miejsce warte polecenia i warte odwiedzenia, a jest tak blisko Gór Bardzkich, Masywu Śnieżnika, choć daleko od wszystkich. Zapraszam.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...