Przez “tatrzańskie” Góry Suche na Czarnka

luty 10, 2025 by
Kategoria: Nasze Góry

Dlaczego “tatrzańskie”? Ma to wiele znaczeń. Po pierwsze, nawet Tatry nie są tak “kondycyjnymi” górami jak Góry Suche, warto to sprawdzić. Chodzenie po nich to de facto historia wchodzenia ostro do góry, by za chwilę równie ostro “spadać” w dół, by znów piąć się do góry. Po drugie, w Górach Suchych można odnaleźć wszystko: percie, trawersy, wybitne szczyty, trudne podejścia, długie wyczerpujące przejścia, schroniska, ale też ruiny zamków, warowni, stare i nowe wieże widokowe. Po trzecie, można w tych górach się zadurzyć jak w Tatrach. Tak na pewno są tego warte.

Po Dzikowcu chcieliśmy przypomnieć sobie o nich jeszcze raz. Rozstrzygnąć tę dyskusję, czy podejście na Dzikowiec jest niezwykłe, czy jednak na Włostową. Asia zaordynowała szlak od Jatek i mieliśmy iść w kierunku na Włostową, naszym odkrytym kiedyś skrótem. Mówiąc inaczej: mieliśmy zacząć nasze jatki od Jatek, a potem niech się dzieje, co chce :)

https://www.zespoldowna.info/na-dzikowiec-i-lesista-wielka-po-raz-drugi-do-diademu.html

https://www.zespoldowna.info/jatki-milosz-garbatka-posrednia-sredniak-kopica-suchawa.html

IMG_9236 IMG_9238

Dawno nie mieliśmy takiej wyprawy. Nie było z nami Kamila. Nie było z nami Mikiego, jego wspaniałych Rodziców i oczywiście Pańci. Janek jak usłyszał, że może w marcu uda nam się pójść gdzieś z nimi, odzyskał chęć i postanowił, że on pierwszy będzie na Jatkach. Świetnie pamiętał drogę, wiedział gdzie iść. Byłem przekonany po tym starcie, że to będzie niezwykły, wspaniały dzień Janka.

IMG_9239 IMG_9241 IMG_9242 IMG_9243

Niestety Jatki potwierdziły, że potrafią urządzić jatkę na amen na starcie. Wchodziło się i końca nie było. Janek jak powiedział, tak gonił do przodu i nie było marudzenia na starcie, jak to zwykle bywa. Jatki potwierdziły, że podejścia takie jak to, kształtują człowieka :) Już przekonałem się, że to, co było na Dzikowcu, nie musiało być tym największym challengem…Janek wzdychał tutaj jak parowóz, a na Dzikowcu tak nie było, a ma chłop kondycję.

IMG_9249 IMG_9251 IMG_9254

Weszliśmy w końcu na szczyt. Pamiętaliśmy jak ostatnim razem to miejsce wyglądało. Właśnie wycięto las…ale było oznaczenie Jatek. Teraz nie. Zdziwiło to nas trochę, ale Janek biegł do przodu, oczywiście w dół, a po chwili w górę i trzeba było go gonić. Zdziwiliśmy się, gdy na brzozie zobaczyliśmy napis Jatki. Janek zrobił “Markowego” pajacyka i był gotowy iść…gdzie? W górę i w dół. Tym razem na Miłosza.

IMG_9261 IMG_9262IMG_9263IMG_9264

No to było z dwa razy w dół i w górę, Janek się zatrzymał. Czyta tabliczkę i jest zdziwiony: Jatki? Cóż, kiedyś to chyba inaczej się nazywało, teraz mamy drugie Jatki i to nas zaskoczyło. Jednak wiatr od Karkonoszy mocno gonił i nie było czasu na marudzenie, bo Miłosz czeka.

IMG_9265IMG_9266IMG_9267IMG_9268

Miłosz z daleka był widoczny. Pamiętam nasze pierwsze wejście na niego i błądzenie. Miałem nadzieję, że tym razem tak nie będzie. Było to nieprawidłowe założenie jednak. Zejście na pierwszą ścieżkę było błędne, trzeba było wracać. Druga niżej wydawała się racjonalna i tak szliśmy, aż nie było jak wrócić, więc jakoś trawersowaliśmy polanki z ożynami, by w końcu dojść do tej jedynej drogi. Oj, dużo czasu nas to kosztowało.

IMG_9265 IMG_9266 IMG_9267 IMG_9268 IMG_9272

…ale go zdobyliśmy…i ten widok na Dzikowca od razu nas wprawił w stan rozluźnienia po tej przeprawie. Było dziko, w Tatrach tak nie ma. Zabłądziliśmy…oby nie w Tatrach. Jednak się udało.

IMG_9273

IMG_9277 IMG_9278

Nawet nie pokonaliśmy 1/4 drogi, a liczba wejść i zejść mogłaby obsłużyć niejedną wyprawę. Janek miał motywację, nie było Kamila i to on prowadził. Niesamowita kondycja i to nawet pod górę! Goniliśmy za nim na tych podejściach i zejściach, bo przed nami była Garbatka i Janek znów chciał być pierwszy. Nie wyglądało to dobrze, znów wyrypa w górę…

IMG_9279 IMG_9281IMG_9282 IMG_9283

Po Jatkach nie było jednak zaskoczenia. Po prostu weszliśmy. Był szok, ale pogodowy: zima ze śniegiem i wiatr jak wysoko w górach…Tatrach. Popatrzyliśmy do tyłu i tam dominująca Włostowa, nasz kolejny cel po Garbatce.

IMG_9285IMG_9287IMG_9286 IMG_9291

Janek z humorem gonił w dół bo przecież trzeba iść na Średniak! Skąd on to pamiętał, to przejście. Miał rację! Zdziwił się jednak, gdy zawinęliśmy w dół obok Pośredniej i u Janka pojawił się zonk. Jednak śniadanko w ciszy, byliśmy przysłonięci od wiatru, zrobiło swoje: idziemy w dół na Włostową, rodzina uzgodniła wspólny cel. Dziwnie to zabrzmiało, ale znów jak to w Górach Suchych, trzeba było mocno zejść w dół, by móc wchodzić mocno do góry. Czekało na nas znów wyzwanie!

IMG_9293 IMG_9295IMG_9296

W końcu się pojawiła ona, Włostowa, królowa podejścia. Jak tylko ją zobaczyliśmy, wiedzieliśmy, że Dzikowiec nie był dramatem, ten nam się szykował tutaj. Szybko przeszliśmy przez Sokołowsko, Janek oczywiście bez problemu wybrał niebieski na “górkę” i wspaniale podchodził, tak że my musieliśmy mocno go gonić. Jak on to robi, że raz nie ma siły, gdy idziemy w komplecie, a jak jest sam, to nie da się go dogonić, tylko czasami zatrzyma się wołając:”Tato daj mapę!”

IMG_9297 IMG_9298IMG_9299 IMG_9302IMG_9303 IMG_9304

Poziom nachylenia podejścia przypominał mi ten z Ciemniaka. Jednak tam nie ma tylu “gruzu”i jest to rozciągnięte na dłuższym dystansie. O dziwo Janek bez słowa marudzenia, oczywiście swoim wariantem, wszedł do góry i jeszcze powitał po drodze turystów. No właśnie, dochodziliśmy do połowy naszego przejścia a tutaj dopiero pierwsi napotkani ludzie w górach. Zaskoczyło to nas mocno.

IMG_9306IMG_9307IMG_9308

To nie było pierwsze zaskoczenie. Podeszliśmy do charakterystycznej skały w połowie mniej więcej podejścia, a tutaj tabliczka na szczycie. Janek zdziwiony, Asia zaskoczona…Łysa Góra…od kiedy tak, zastanawialiśmy się.

IMG_9309

Jednak szybko zapomnieliśmy o tym. To nie był koniec podejścia, góra nas wyprostowała. Rozluźnienie przyszło za szybko. Znów za Jankiem, niesamowitym w tym dniu, mocno podchodziliśmy, by osiągnąć “polankę”. Od niej miało być już łatwiej.

IMG_9311IMG_9312 IMG_9313

Doszliśmy w końcu do niej, tam też było inaczej, jak wszystko w tym dniu. Owszem było już bez podejścia, ale z zimą i lodem. Bez raczków bez szans. Janek nas zaskoczył dopominając się:”Tato daj raczki?”. Było to tak nietypowe, że z zachwytu w te pędy je ubieraliśmy.

IMG_9314 IMG_9316IMG_9317 IMG_9318IMG_9320 IMG_9321

To był dobry ruch. Nie zeszlibyśmy z Włostowej bez nich, a już wejść na Kostrzynę byłoby marzeniem. Tam za to były Góry Suche w krajobrazach jak te marzenie, wspaniałe. Niestety nie było czasu na podziwianie. Janek zrobił wrażenie swoją oznaką KGP i znajomością gór u turystów, ale my mieliśmy przecież wejść na Czarnka.

IMG_9322 IMG_9324IMG_9323IMG_9328 IMG_9329

Na zejściu jednym z bardziej stromych, widać już było  Czarnka po prawej stronie (przy świerku). Jak to się stało, że tam jeszcze nie byliśmy nie wiem, tak samo jak on nam wpadł w oko. Janka musieliśmy przytrzymać, bo już w chodził na Suchawę, a tutaj trzeba było zejść w bok. Wejście na nią jak trawersem na Brestową, spodobało się synowi.

IMG_9330IMG_9331 IMG_9332IMG_9334

Za nami została Kostrzyna, widać było ostre jej krawędzie. Przed nami były za to bajkowe krajobrazy na Góry Suche. Odkrycie.

IMG_9335IMG_9336IMG_9337IMG_9340IMG_9344 IMG_9346

Ależ nam się spodobało!!! Jak Stroma na Śnieżniku, tak Czarnek jest w Górach Suchych, po prostu najlepszy! Na pewno będziemy tu wracać, bo to będzie nasz 873 szczyt rodzinnie zdobyty.

IMG_9348IMG_9349IMG_9352

Janek się rozpędził tak mocno z Czarnka, że już wchodził na Suchawę. Asia jednak miała inne życzenie:”Może byśmy tak trawers zrobili nad Czerwonymi Skałkami?” Janka udało się przekonać, by zmienił kierunek. To była dobra decyzja, bo ten trawers był po prostu rewelacyjny!!!

IMG_9355IMG_9356IMG_9357

Stamtąd zobaczyliśmy wieżę zamku Radosno. Nawet nie wiedzieliśmy, że tamtędy będziemy schodzić. Teraz próbowaliśmy dojść do schroniska. Po takim przejściu trzeba było odpocząć , a Andrzejówka była najlepszym miejscem na wypoczynek, tym bardziej że słońce zachodziło już nad Waligórą i Suchawą.

IMG_9359IMG_9361IMG_9365

To nie tak miało być, plany były inne. 10 km zrobione ponad 900 m przewyższeń a do auta daleko, choć przejście było wspaniałe. Jedzenie w schronisku super i to dało nam sił. Asia znów dokonała wyboru. Poszliśmy żółtym szlakiem, za ludźmi biorącymi udział w wyrypie…a zachód był rewelacyjny!

IMG_9364IMG_9367

Wychodziliśmy ze schroniska i z lenistwa nie ubieraliśmy raczków. Wejście pod wieżę zamkowa nie nauczyło nas zbyt dużo. Janek pokazywał, że się da. Jeszcze Panią Anię instruował jak wejść. Gorzej było z zejściem. Jak w Górach Suchych, mocno w dół a tam lód!!!

IMG_9371 IMG_9373IMG_9374 IMG_9375

Janek stał i patrzył jak tutaj zejść. Nie dało się. Jak Pani Ania przewróciła się, a dwaj Panowie Jarkowie, nawet w raczkach mieli problem z zejściem, my szybko przeprosiliśmy się z nimi i jakoś się udało…a zachód już stawał się wspomnieniem.

IMG_9376 IMG_9378IMG_9381 IMG_9383

Dobrze, że czerwony szlak, na który weszliśmy, był typowym duktem, bo nie byłoby tak fajnie. A tak Janek dalej gonił do przodu, skąd on ma tyle sił, my za nim i noc się stawała.

IMG_9384 IMG_9386

Do Sokołowska wchodziliśmy już po ciemku. Uczestnicy wyrypy, którzy szli żółtym z nami, zostali, a my musieliśmy jeszcze przejść dalej. Bez latarek w tę piękną, księżycową noc nie udałoby się, mimo światła księżyca. Janek trzymał się dzielnie i w trójkę spokojnie doszliśmy do parkingu w Mieroszowie.

IMG_9389 IMG_9391 IMG_9397

Nasza wspaniała wyprawa od rana do nocy, kompletnie nas zaskoczyła. Janek niesamowity, wytrzymały, wspierający. Góry Suche nie zaskoczyły tym, jak wiele wymagają na krótkim nawet dystansie, tak jak u nas 18 km, mieliśmy prawie 1 000 m przewyższeń. Udało nam się wszystko zobaczyć co chcieliśmy i nawet więcej, o czym nie myśleliśmy wcześniej. Takie są Góry Suche, zawsze dołożą coś pozytywnego i człowiek wyjeżdża z nich naładowany dobrą energią jak nigdy. Polecamy.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...