Luboń, Ćwilin

lipiec 24, 2019 by
Kategoria: Korona i Diadem

Wczoraj 20,2 km na Rysach. Zatem na następny dzień po należy rozchodzić nogi, by za bardzo nie “zardzewiały”. Naszym celem zostały dwa szczyty w Beskidzie Wyspowym. Miały być na tyle łatwe, by nie zamęczyć nóg, a były istotne, gdyż brakowało nam ich do Diademu Gór Polski.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Luboń_Wielki

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ćwilin

https://pl.wikipedia.org/wiki/Beskid_Wyspowy

Pierwszy miał być Luboń o wysokości 1 022 m npm, gdyż na niego już raz wchodziliśmy i…deszcz nas pogonił. Jak zwykle w Rabce, szukaliśmy miejsca by zaparkować. Tym razem okazało się to w miarę łatwe…gdyż zauważyliśmy napis: PARKING DLA TURYSTÓW za supermarketem Lewiatan, po drugiej stronie drogi do Nowego Sącza, ale…prawie przy szlaku.

IMG_7818IMG_7819

Wybraliśmy tym razem szlak niebieski. Żółty im. Borkowskiego ostatnio nam nie przysłużył się, więc konieczna była zmiana. Janek zmieniony. Pełen energii i werwy, rwał do przodu.

IMG_7823

IMG_7820IMG_7824

Szlak prowadzi typowo leśnym duktem i typowym podejściem dla Beskidu Wyspowego. Czytaj: jak wybierzesz najkrótsze podejście to padniesz, a jak to dłuższe to będzie miło. Niebieski szlak prowadził dłuższym podejściem Uśmiech

IMG_7827IMG_7829

IMG_7830IMG_7834

Chłopcy zgodnie pracowali do czasu podejścia. W pewnym momencie było troszeczkę ostrzej i Kamil odjechał. Szlak jednak spełniał nasze oczekiwania. Był ciekawy, górski i przede wszystkim zacieniony. Szło się bardzo fajnie, czasami były przeszkody w postaci zwalonych drzew, kamieni i tylko dodawało to dynamiki. Janek swoim wypróbowanym sposobem “hamował” Kamila jak tylko umiał. Dzięki temu znów byliśmy razem.

IMG_7837IMG_7838

IMG_7840IMG_7841

Chłopcy tak doskonale zaczęli się poganiać, że żaby wyskakiwały im z pod nóg, a Jasiek nawet nie zatrzymał się na chwilę. Nam zniknęli obydwaj całkowicie. Trzeba tutaj nadmienić, chłopcy co raz częściej współpracują razem przy podejściach. Janek kierownik kieruje ekipą krzycząc w 90% przypadków właściwe kierunki przejścia, ba nawet nakazując przerwę. Kamil dostaje przy tym szansę bycia pierwszym. Ta współpraca dla nas jest zabójcza. Jak idą w tempie, to jest to poza naszymi możliwościami.

IMG_7842IMG_7843

IMG_7844IMG_7846

IMG_7850IMG_7851

Chłopcy na nas poczekali na zejściu się szlaków pod szczytem, a potem Janek oczywiście zmanipulował Kamila i uciekł do przodu by być pierwszy. Wejście na szczyt było fajną niespodzianką. Po pierwsze schronisko. Nie ma takiego nigdzie pod względem architektonicznym i nawet stojąca obok wieża nie niszczy tego wizerunku. Popatrzcie sami.

IMG_7852

IMG_7853

IMG_7862

Ma w sobie coś bajkowego.  My od razu zdjęcie z widokiem na Beskid Wyspowy i to jest to miejsce, które trzeba zdobyć by móc zobaczyć te wszystkie szczyty w okolicy…Śnieżyca, Ćwilin, Mogielica…usiąść i się oderwać trochę, popijając herbatkę.

IMG_7854

IMG_7860IMG_7861

IMG_7858

Trochę jeszcze o podejściu. Beskid Wyspowy przypomina trochę Góry Suche. Góry zawsze są z wymagającym podejściem i im to podejście jest krótsze tym bardziej zwodnicze. osoby bez kondycji muszą zatem zdawać sobie sprawę, że pot będzie się lał strumieniami, gdyż przewyższenie ponad 500 metrów na tak krótkim dystansie będzie po prostu tego wymagać Uśmiech Piszę o tym, gdyż jak w Górach Suchych popełniliśmy pewien błąd ale o tym poniżej.

IMG_7863IMG_7864

Nasze zejście po pierwsze potwierdziło, że wejście było wbrew pozorom wymagające, ale podchodząc my tego nie zauważyliśmy. Po drugie taki szlak jest najlepszy na zbieganie i niech mi ktoś powie, że wczoraj chłopaki zrobili ponad 20 km!? Oni zbiegli, my oczywiście straciliśmy ich z oczu.

IMG_7866IMG_7869

IMG_7870IMG_7873

Co ich doszliśmy, to oni przyspieszali. Czy to jest normalne?

IMG_7874IMG_7877

IMG_7879IMG_7880

“Zejściowy” szlak okazał się bardzo fajnym torem przeszkód. Janek wyszukiwał wszystkie możliwości zdynamizowania przejścia, jakie normalnie człowiekowi nie przychodzą do głowy. Przeskakiwanie z jednego brzegu na drugi ścieżki i zmuszanie do tego rodziców było chyba tematem numer 1.

IMG_7881IMG_7885

IMG_7887IMG_7888

W ten sposób zejście nie trwało długo. Chłopcy w bardzo dużym tempie schodzili, końcówka przez łąki to był już prawie bieg i byliśmy gotowi na Ćwilin, nasz drugi cel.

IMG_7890

IMG_7893

IMG_7894IMG_7895

Ćwilin, cóż zacznę od tego co wielokrotnie już powtarzałem tutaj, a sami nie posłuchaliśmy tego.

IMG_7897

IMG_7898

IMG_7899

Ćwilin jest piękną góra, typową dla Beskidu Wyspowego o wysokości 1 072 m npm, czyli jest wyższy od Lubonia. I my wybraliśmy najkrótszy szlak, nie patrząc na poziomice. Upps! to nie było to, co po Rysach nogi lubią najbardziej!

Ćwilin to “bliźniak” sąsiadującej z nim Śnieżnicy. “Pod nim“ jedzie się na Mogielicę i “pod nim” ale z drugiej strony jedzie się do Limanowej. My jadąc tą drogą około 20 km od Lubonia, zatrzymaliśmy się na Przełęczy Gruszowiec. Weszliśmy na niebieski szlak i miało być łatwo i przyjemnie. Początek był łatwy i przyjemny dopóki nie minęliśmy jedynego domu na szlaku.

IMG_7900IMG_7901

IMG_7903IMG_7900

Pierwsze podejście 20 metrów do góry jeszcze nie powaliło, ale zaczęło wzbudzać we mnie podejrzenia, bo Kamil zginał się w pół podchodząc, a to jest zawsze najlepszy sygnał, że coś jest nie tak. Ten niebieski szlak miał być niezłą niespodzianką dla nas.

IMG_7901IMG_7903

Zanim weszliśmy do lasu, to szczyt jeszcze wydawał się być niedaleko. W lesie zaczęło się, aczkolwiek to my znów mieliśmy problemy kondycyjne, a nie chłopcy.

IMG_7909IMG_7913

IMG_7917IMG_7919

Mieliśmy odrobinę szczęścia, gdyż grupa osób zbierająca jagody, wyprzedziła nas i słyszeliśmy ich dyskutujących z Jaśkiem..ale nie widzieliśmy ich w ogóle. Zatem chłopcy szli sami. Gdy weszliśmy na górę, pojawiły się wielkie połacie jagód sięgających po kolana…a chłopaków brak! Szok. Wołanie jednak przynosi efekt. My poszliśmy na skróty, a oni szlakiem. Janka machającego widzimy 30 metrów obok wiec ulga.

IMG_7922IMG_7921

IMG_7924

Janek bardzo rozsądnie stwierdził, że trzeba iść szlakiem żółtym i gonił do szczytu. My chcieliśmy iść skrótami, więc tutaj była pomyłka…a Ćwilin ze swoją halą pełną jagód, to najwspanialsza góra Beskidu Wyspowego. Po prostu fantastyczna!

IMG_7925IMG_7926

IMG_7927

IMG_7929

Chłopcy czekali już na nas ustawieni pod znakiem szczytu. Zrobiliśmy zdjęcie i po prostu łapaliśmy to wszystko co było wokół, było bardzo błogo. Ćwilin jest świetnym punktem widokowy. Luboń, ani inny szczyt Beskidu nie ma czegoś takiego po prostu!

IMG_7932

IMG_7936

IMG_7939

IMG_7941

Rzadko miewam takie sytuacje, ale nie chciało mi się po prostu schodzić mógłbym tak leżeć i chłonąć, ale chłopcy nie pozwolili na taki luksus. OBIAD!

IMG_7942

Schodziliśmy z widokiem na Luboń przed nami. Chłopcy znów się dogadywali, więc zejście było bardzo sprawne.

IMG_7945IMG_7948

IMG_7950

IMG_7951

No właśnie, dopiero zejście pokazuje jak się wchodzi pod górę. Chłopcy zbiegali, my schodziliśmy i spotykamy Pana, świetnie wyposażonego turystę, z którego spływał pot tonami. Uśmiechnęliśmy się i Asia spytała czy można mu pomóc. On zipiąc powiedział, że wczoraj był w Tatrach, a Ćwilin miał być rozprostowaniem nóg…był gorszy od tych Tatr, jak to stwierdził. Nam od razu ulżyło, że nie tylko my zrobiliśmy ten błąd nie doceniając Ćwilina.

IMG_7955IMG_7956

IMG_7958IMG_7959

Janek boczkiem schodził i pojawił się kolejny dobrze przygotowany turysta. Nie tak zmęczony jak my, gdyż dużo młodszy, ale wyraźnie mający dość. I co? “Byłem wczoraj w Tatrach, chciałem rozchodzić nogi trochę, ale tutaj jest nieźle stromo”. Na to wygląda, że wszyscy popełniają ten sam błąd. Beskid Wyspowy nie zawsze musi być na rozprostowanie nóg po Tatrach.

…a dla Jaśka i Kamila to nie był problem, tak jakby nie byli na Rysach dzień wcześniej.

IMG_7961IMG_7963

IMG_7966IMG_7968

Tylko nas poganiali bo obiad, nawet nie można było popatrzeć na sąsiadującą z Ćwilinem Śnieżnicę.

IMG_7969

IMG_7972

IMG_7973

Zeszliśmy. Ja już miałem wystarczająco rozchodzone nogi po Rysach i chciałem odpoczywać. Chłopcy chcieli jeść, więc wracaliśmy i żegnaliśmy Ćwilin, który wciąż wydawał się taki mały.

IMG_7974

Jednak dla niektórych to nie był koniec atrakcji. Najpierw dźwięk wychwycił Kamil, a potem zaczął krzyczeć “Helikopter!”. Nad nami leciał helikopter, co było niesamowitą atrakcją dla Kamila! Jak przysłowiowy kwiatek do kożucha!

IMG_7976

IMG_7977

IMG_7978IMG_7979

Dwa szczyty zdobyte, pozostają jeszcze dwa w Beskidzie Wyspowym do zdobycia, do Diademu. Jutro na nich będzie czas, tak myślałem ja.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...